Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Decyduje się przyszłość górnictwa. Giełda albo upadek

Agata Pustułka
arc.
We wtorek rozpoczynają się decydujące rozmowy dotyczące sytuacji w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. To jednak tak naprawdę także sprawa, która zaważy na przyszłości polskiego górnictwa.

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI Z KOPALŃ I SPÓŁEK WĘGLOWYCH
Skonfliktowane strony - związkowców i zarząd spółki do jednego stołu zaprosił wojewoda śląski Zygmunt Łukaszczyk, który chce doprowadzić do kompromisu w ramach Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego. W rozmowach wezmą udział przedstawiciele ministerstw - gospodarki i skarbu państwa: Joanna Strzelec-Łobodzińska, podsekretarz stanu w resorcie gospodarki i Krzysztof Walenczak, podsekretarz stanu w resorcie skarbu.

Śledź na bieżąco dyskusję w sprawie przyszłości JSW

W związku z tym Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy JSW SA podjął ostateczną decyzję o zawieszeniu w dniu dzisiejszym blokady wysyłki węgla.

Początek rozmów jest zaplanowany na godz. 10.00. I choć wiceminister Walenczak nie dotrze na czas i prosił, by spotkanie rozpoczęło się półtorej godziny później, to związkowcy nie zgodzili się na zmianę terminu i rozpoczną negocjacje bez niego. (Ich zdaniem, mógłby przecież wyjechać na spotkanie wcześniej i zdążyłby bez problemu).

Związkowcy z JSW domagają się 10-proc. podwyżki płac, utrzymania uprawnień pracowniczych oraz sprzeciwiają się upublicznieniu i prywatyzacji spółki na zasadach proponowanych przez resort skarbu. Rządowe zapewnienia m.in. o zachowaniu dominacji państwa w JSW oraz darmowych akcjach dla całej załogi związki uważają za niewiarygodne. W miniony poniedziałek w JSW odbył się 24-godziny strajk.

Konflikt trwa, a tymczasem JSW ma zadebiutować na giełdzie już w czerwcu. To jedno z najważniejszych wydarzeń dla przyszłości górnictwa i regionu. Na temat sytuacji w JSW wypowiedział się premier Donald Tusk, który stwierdził, że rząd, mimo protestów związkowców i opinii wicepremiera Waldemara Pawlaka, który rozważał przesunięcie terminu prywatyzacji, tak czy inaczej przystąpi do prywatyzacji Jastrzębskiej Spółki Węglowej.

- W tym przypadku uważam, że związkowcy działają na szkodę własnej firmy, blokując czy próbując zablokować ten proces - stwierdził premier.

Dziś, w dniu rozpoczęcia negocjacji, publikujemy dwugłos dotyczący sytuacji i przyszłości JSW. Mówią prezes zarządu spółki Jarosław Zagórowski, oraz jeden z liderów Solidarności Roman Brudziński.

Nie chcę, by JSW spotkał los Stoczni Gdańskiej

Rozmowa z Jarosławem Zagórowskim, prezesem Jastrzębskiej Spółki Węglowej

Sytuacja w JSW przypomina walkę na barykadzie.

Bardzo szanuję ruch związkowy. M.in. dzięki związkowcom żyjemy w demokratycznym państwie. Jest jednak czas walki i czas budowania. Teraz chcemy budować siłę państwa i bezpiecznie przeprowadzić naszą firmę przez proces upublicznienia. Tych zmian nie dokonano w Ursusie, FSO, Stoczni Gdańskiej, niegdyś gospodarczych gigantach. Ja wolę wierzyć w ekonomię i póki będzie mi to dane, nie dopuszczę, by JSW spotkał los Stoczni Gdańskiej. Robimy wszystko, by tak się nie stało. A ekonomia jest brutalna. Poza tym pamiętajmy - jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, w której obowiązują ostre zasady dotyczące udzielania pomocy publicznej. W 2009 roku, gdy pogrążaliśmy się w kryzysie, koniunktura na węgiel była fatalna, nikt nam nie pomógł. Zostaliśmy pozostawieni sami sobie i sami musieliśmy sobie radzić.

Związkowcy obawiają się, że prywatyzacja oznacza zwolnienia.
Ludzie boją się zmian, nie chcą ich. Ja to rozumiem, ale w tej sprawie doszło już do takiego paradoksu, że związkowcy nie ufają w oficjalne pisma Ministerstwa Skarbu. Skarb Państwa chce upublicznić akcje spółki, by zabezpieczyć JSW przed np. wrogim przejęciem. Poza tym dla firmy surowcowej nadzór Skarbu Państwa jest bardzo korzystny. Związkowcy mogą nie wierzyć mi, ale jak mogą nie wierzyć konstytucyjnemu ministrowi? To świadczy o jakimś zadufaniu albo celowej, precyzyjnie zaplanowanej akcji, by nie dopuścić do prywatyzacji.

Strach przed prywatyzacją to strach o miejsca pracy...
Daliśmy gwarancję zatrudnienia na najbliższe pięć lat, ale przecież możemy rozmawiać o wydłużeniu tego okresu. Rozmawiać, a nie krzyczeć. Mamy przecież wieloletnie plany rozwojowe, budujemy nowy szyb, unowocześniamy wszystkie nasze zakłady, zatem w naszej firmie nikt nie musi się bać o swoją przyszłość, a tym bardziej o miejsca pracy. W firmie sprywatyzowanej tak samo jak w państwowej działa prawo pracy, prawo geologiczno-górnicze, ustawa o związkach zawodowych, czy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Prawa pracownicze są więc tak samo chronione.

W czym jest więc problem?
Mam wrażenie, że niektórzy liderzy związkowi boją się, że pracownicy, którzy jako właściciele akcji będą zainteresowani, by były coraz więcej warte, a więc nie będą zainteresowani udziałem w konfliktach i osłabianiem pozycji swojej firmy.

Co pan ma do zaoferowania związkowcom?
Będziemy szukać porozumienia, ale ważne, by druga strona też chciała go szukać. Firma nie może ponosić kosztów tego konfliktu. Jeden dzień strajku kosztował nas 30 mln zł. Musimy nadać naszym kopalniom nowy impuls rozwoju, bo za chwilę górnictwo może być w Polsce przeszłością. Podjęliśmy się wspólnie z zarządem pewnego zadania i dopóki właściciel to akceptuje, będziemy działać. JSW ma dobre wyniki, jakich do tej pory nie było, przemodelowaliśmy firmę, chcemy zmienić system płacowy. Zapewniamy miejsca pracy dla pracowników i żadna prywatyzacja tego nie zmieni. Jeśli nie pogodzimy się ze zmianami, to może się to dla spółki skończyć fatalnie. Wszystkim, którzy protestują przypominam, że węgiel na świecie można kopać koparką za 18 dolarów za tonę. Ten tani węgiel jest naszym wrogiem.

Dla nas najważniejsza jest ochrona pracowników

Rozmowa z Romanem Brudzińskim, przewodniczącym Solidarności w JSW

Dlaczego związki zawodowe sprzeciwiają się prywatyzacji JSW?
Sprzeciwiamy się takiej prywatyzacji, jaką nam zaproponowano.

Czyli jakiej?
Nie dającej pracownikom praktycznie żadnej ochrony. Nie chcemy skończyć jak Bogdanka, gdzie Skarb Państwa ma niewiele ponad 1 proc. akcji.

Zarząd mówi o 5-letniej gwarancji zatrudnienia!
My chcemy 10-letniej, ale oczywiście możemy dyskutować, jakich grup pracowników mają dotyczyć. Proszę jednak zrozumieć, dziś w JSW funkcjonujemy bez układu zbiorowego pracy. Jest to sytuacja nie do zaakceptowania. Poza tym nie będzie naszej zgody na plan dotowania budżetu państwa przez prywatyzację naszej firmy. Pieniądze z prywatyzacji mają właśnie zasilić budżet, a my chcemy, by poszły na rozwój spółki. Teraz mamy ok. 2 mld zł na kontach jako kapitał rezerwowy. Sytuacja jest dobra, ale wiemy też, że koniunktura na węgiel nie jest wieczna. Prywatyzacja powinna przede wszystkim służyć naszej firmie.

Firma jest przed prywatyzacją, a związki chcą 10 proc. podwyżki.
W 2009 roku, który był rokiem dla naszej spółki kryzysowym, nasze wynagrodzenia spadły o kilkanaście procent. Nie byłoby kryzysu w JSW SA, gdyby nie fatalne zarządzanie i strata grubych milionów złotych na opcjach walutowych. Kosztem naszych płac zarząd ratował finanse spółki. Nasz postulat tak naprawdę dotyczy powrotu do takiej realnej wartości płacy w JSW, jaką mieliśmy w 2008 roku!

Dlaczego do tej pory związkowcy nie dyskutowali o prywatyzacji? Robicie to państwo za pięć dwunasta, gdy termin prywatyzacji ustalono na 30 czerwca?
Ale my żadnych konkretów do tej pory nie znaliśmy. Jakieś komunikaty zarządu przez nikogo niepodpisane i zamieszczane w gazetce spółkowej czy rozwieszane na terenach kopalń to żadne dokumenty. Poza tym jak można od nas wymagać wiedzy, skoro jeszcze kilkanaście dni temu wiceminister gospodarki odpowiedzialna za górnictwo Joanna Strzelec-Łobodzińska mówiła podczas prac zespołu trójstronnego, że uchwała właściciela (ministra gospodarki ) w sprawie prywatyzacji JSW SA nie została podjęta. Mamy więc do czynienia z różnymi opiniami na ten sam temat w jednym rządzie! Poza tym, jak można prowadzić dyskusję w firmie rządzonej za pomocą dekretów jak za czasów stanu wojennego. Proszę sobie wyobrazić, że nawet z radiowęzła kopalnianego możemy skorzystać dopiero wtedy, gdy dyrektor kopalni zaakceptuje i podpisze treść komunikatu. Tak nie było nawet przed 1980 rokiem. Prezes Zagórowski dba tylko o własny wizerunek, a sprawy naszej spółki są na dalszym planie. W obecnym budynku zarządu, będąc na dowolnej kondygnacji, jak się krzyknie "dyrektor", to się wszystkie drzwi otwierają, bo tylu się dyrektorów namnożyło.

Czy domagacie się zmiany zarządu?

Najważniejsza jest ochrona pracowników spółki przed dziką prywatyzacją, ale nie ukrywam, że z prezesem o innym nazwisku niż Zagórowski, który by szanował drugą stronę, byłoby łatwiej prowadzić dialog. Osobiście zastanawiam się nawet nad wydaniem książki ze "złotymi myślami" prezesa. Jedno jest pewne - to człowiek, który lepiej zna się na PR, niż na górnictwie.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Decyduje się przyszłość górnictwa. Giełda albo upadek - Dziennik Zachodni