18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dlaczego poseł Czucha musi tyle czytać?

Robert Siewiorek
Na pensje dla pracowników swojego biura poselskiego Jarosław Kaczyński wydał w zeszłym roku 112 tysięcy złotych, a 39 tysięcy poszło na rozmowy telefoniczne Andrzeja Czumy (PO). 39,7 tysiąca Zdzisław Czucha, partyjny kolega Czumy, wydał na "książki i materiały biurowe". To garść przykładów z tegorocznego rozliczenia wydatków na biura poselskie.

Jeśli założyć, że Kaczyński zatrudnia w swoim biurze superkompetentnych asystentów, którzy załatwili sprawy rzeszy obywateli szukających sprawiedliwości, a pisząc swoją interpelację "W sprawie obowiązku przeprowadzania badań lekarskich członków ochotniczych straży pożarnych" poseł Czucha musiał skorzystać z kosztownej edycji "Amerykańskiej encyklopedii pożarnictwa" - to te wydatki nie wydają się horrendalne ani nieuzasadnione. Ale tego nie wiemy, bo posłowie z sensowności wydawania pieniędzy, które dostają na utrzymanie biur, tłumaczyć się nie muszą. Nie wiemy więc, jaki społeczny zysk przynosi każda złotówka z tych, które co miesiąc otrzymują Jarosław Kaczyński czy Zdzisław Czucha. Nie wiemy, bo oni tego nie muszą już wykazywać, a nam nie chce się pytać.

W rezultacie miarą skuteczności i użyteczności polityków jest u nas nie liczba spraw wyborców, które załatwili, nie jakość prawa, które zmienili - ale częstotliwość ich występów w telewizjach śniadaniowych. I cytowanie przez media wyzwisk, które wydobywają z siebie na wiecach. Takich polityków oczywiście nie szanujemy, ale sami też w ich oczach na szacunek nie zasługujemy.

Parę tygodni temu TVN nakrył kilku europosłów na podpisywaniu listy obecności sejmowej komisji spraw zagranicznych - tylko po to, by mogli zainkasować po 304 euro (w obradach komisji europosłowie już udziału nie brali). Skandal potrwał ze dwa dni, któryś europoseł przeprosił, inny udał głupka, ale znalazł się i taki, który zagroził sądem każdemu, kto zasugeruje, że bierze pieniądze za nic. W biały dzień wciskał nam ciemnotę, że był tam, gdzie go nie było, i robił to, czego nie robił. Ale najgorsze było potem: sprawa ucichła, wstydu nie było, publiczny pusty śmiech nie zmiótł cwaniaka w polityczny niebyt. Europoseł ma się świetnie i wystawia świadectwa przyzwoitości innym. W nagrodę w następnych wyborach pewnie znowu zostanie europosłem, a jak jego partia wygra - to może i ministrem.

Albo i premierem zostanie. To możliwe, skoro zapominamy, że rozliczanie polityków z publicznych pieniędzy, zwalczanie u nich cwaniactwa, chamstwa czy agresji - to nie zabawa dla natchnionych społeczników, ale kwestia naszego szacunku do samych siebie. Dlatego nie powinniśmy zgadzać się na to, by jeden poseł utrzymywał biuro, do którego nigdy nawet nie zajrzy, a inny, dotąd niesłynący ze szczególnej erudycji, wystawiał rachunki za "książki i materiały biurowe" wyższe niż większość bibliotek w tym kraju.

Jeśli tego nie zrobimy, politycy pokroju wspomnianego eurocwaniaka nadal będą się do nas mizdrzyć albo śmiać się nam w nos, zbywać byle czym, albo przeganiać nas niczym stado po różnych krakowskich czy wawelskich przedmieściach. Aż pewnego dnia któryś uzna, że nadeszła już pora, by wziąć ciemny lud za twarz.

Chyba że kiedyś ktoś w końcu zapyta: Czy nie za dużo pan czyta, panie pośle?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dlaczego poseł Czucha musi tyle czytać? - Dziennik Zachodni