Uważajcie! Fałszywi wnuczkowie są blisko

- Miałem wypadek, potrzebuję 200 tysięcy złotych - usłyszała w słuchawce swojego telefonu Anna Olender. Ochrypnięty głos wydawał się jednak podejrzany.

- Kiedy usłyszałam, że mój wnuczek miał wypadek i że potrzebuje natychmiast pieniędzy, zamarłam - mówi 75-letnia pani Anna. - Jednak głos, który słyszałam w słuchawce nawet ochrypnięty nie brzmiał znajomo i to tak naprawdę dało mi do myślenia. Długo rozmawialiśmy. Ten mężczyzna, który dzwonił podawał bardzo dużo szczegółów jednocześnie się wymigiwał od spotkania osobistego i nie chciał powiedzieć, w którym jest szpitalu i że po pieniądze przyjdzie jego kolega - dodaje.

Na szczęście kobieta wraz z mężem nie dała się nabrać. Powiedziała, że nie ma takich pieniędzy. Wówczas mężczyzna się rozłączył. Pani Anna szybko po tym telefonie zadzwoniła do swojego syna, by dowiedzieć się czy z wnuczkiem wszystko dobrze i opowiedziała o całej sytuacji.

- To bardzo częsty proceder i bardzo popularny - mówi Tomasz Czerniak, rzecznik będzińskiej policji. - Ci ludzie są bardzo dobrze zorientowani i wyszukują sobie przede wszystkim ludzi starszych, których dużo łatwiej jest oszukać - informuje. Niestety, ofiarą takich oszustów padła 75-letnia mieszkanka Jaworzna. Oszuści ukradli jej 2000 złotych. Sprawcy działają bardzo sprawnie.

Są bardzo dobrze rozeznani. Najczęściej dzwonią do osób, których wnuczkowie przebywają za granicą informując, że właśnie wrócili i potrzebują pomocy. Na przekazanie pieniędzy wysyłają kolegę.

- W takich sytuacjach, gdy wiemy, że ma dojść do przekazania pieniędzy od razu trzeba nas zawiadamiać - informuje Tomasz Czerniak. - Wówczas jesteśmy w stanie zorganizować zasadzkę na takiego przestępcę - dodaje.

Oszuści wiedzą prawie wszystko o swoich ofiarach

Z Moniką Jankowską, zastępcą prokuratora rejonowego w Będzinie, rozmawia Katarzyna Kapusta

Dużo jest przypadków kradzieży i oszustwa metodą na tzw. wnuczka?
Bardzo dużo. To są trudne przypadki, bo bardzo ciężko jest to przestępstwo udowodnić. Osoby, które podszywają się pod wnuczka czy kogokolwiek z rodziny mają bardzo dobrze opracowany plan, wiedzą praktycznie wszystko o ludziach, których chcą okraść.

Co może być dowodem w takiej sprawie i jaka jest szansa na złapanie i skazanie oszusta?
To zależy od późniejszych okoliczności. W grę wchodzi identyfikacja numeru telefonu czy logingu. W ten sposób jesteśmy w stanie dotrzeć do właściciela numeru, oczywiście może być sytuacja, że ktoś pozwolił komuś skorzystać z telefonu. Wówczas sprawdzamy wszystkie ślady i alibi właściciela numeru. Istnieje coś takiego jak badanie fonoskopijne. Jednak, by do takiego badania doszło, rozmowy musiałyby być nagrywane. Ofiarami takich przestępców najczęściej padają ludzie starsi, którzy nie mają możliwości nagrania rozmowy.

A co w sytuacji, kiedy już damy się oszukać? Co możemy wtedy zrobić?
Przede wszystkim zaraz po telefonie trzeba to zgłosić organom ścigania. Wtedy policja może przygotować zasadzkę np. w trakcie przekazywania pieniędzy. Jeśli daliśmy się oszukać, to już niestety możemy bazować tylko na portrecie pamięciowym sprawcy. Wówczas bardzo ciężko jest takiego człowieka zatrzymać, bo najczęściej zmieniają teren. Choć zdarzają się i tacy bardziej pazerni. Ich najczęściej udaje się policji złapać. Zostają wtedy skazani. Bardzo przestrzegamy i uczulamy starsze osoby, by były czujne i nie dały się oszukiwać. Przeprowadziliśmy już akcję wraz z policją, do której włączyli się księża na terenie Będzina. Na mszy informowaliśmy i przestrzegaliśmy przed takimi sytuacjami. Oczywiście każdy przypadek musi być od razu zgłoszony na policję. Wtedy jest największa szansa, że sprawca bądź sprawcy zostaną złapani.

Jakie są wasze sposoby na to, by ustrzec się oszustów?