Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsze poważne ostrzeżenie dla rządu

Witold Pustułka, Beata Sypuła
06 Polska Picture Caption benton 8.5pt Red
06 Polska Picture Caption benton 8.5pt Red 06 Photo Credit/Source all caps ranged right 5.5pt
Śląsko-Dąbrowska Solidarność otwierać dziś będzie ogólnopolską manifestację w Warszawie pod hasłem "Godna praca - godna emerytura". Z całego kraju do stolicy przyjedzie 50 tysięcy związkowców.

Solidarność zaznacza pracowniczy, a nie polityczny charakter demonstracji.

- Podkreślam - nasza manifestacja nie jest wymierzona przeciwko rządowi PO. My po prostu nie zgadzamy się z wizją rozwoju Polski, w której tnie się do granic możliwości koszty, obniża standardy bezpieczeństwa pracy, nie przestrzega praw pracowniczych. To Polska, w której kompletnie nie inwestuje się w największy kapitał, czyli człowieka - twierdzi Janusz Śniadek, szef struktur krajowych NSZZ Solidarność.

Fakty są jednak takie, że za czasów rządów PiS związkowcy nie robili tak spektakularnych akcji, bo nad rządem Kazimierza Marcinkiewicza, a potem Jarosława Kaczyńskiego, roztaczali ochronny parasol.

- Związki zawodowe są zapleczem dla partii politycznych. Dla SLD takim zapleczem było OPZZ, a dla PiS - właśnie "S". Generalnie PiS nie chciało i tak naprawdę nie mogło występować przeciwko związkowi. PO jest w tej szczęśliwej sytuacji, że nie jest zakładnikiem żadnej organizacji związkowej i nie musi płacić im długów wdzięczności - tłumaczy politolog Marek Migalski z Uniwersytetu Śląskiego.

Jednak z siłą związków każdy rząd w Polsce liczyć się musi. I musi z nimi rozmawiać.

Postulaty związkowców są jasne. Działacze "S" sprzeciwiają się regulacjom prawnym, które mogą skutkować obniżeniem emerytur. Będą się domagać prawa do wcześniejszej emerytury dla wszystkich zatrudnionych w warunkach szkodliwych lub w szczególnym charakterze, wzrostu płac w sferze budżetowej, faktycznie rekompensującego podwyżki cen, podwyższenia płacy minimalnej do 50 proc. średniej krajowej oraz nowelizacji ustawy o negocjacyjnym kształtowaniu wynagrodzeń.

Związkowcy zarzucają rządzącym, że nie chcą przyjąć w pełni Europejskiej Karty Społecznej. Polska nie ratyfikowała artykułu dotyczącego prawa do godziwego wynagradzania.

Zdaniem rządu - w naszym kraju jest zbyt duża różnica między płacą minimalną a średnimi wynagrodzeniami. Ratyfikacja artykułu o prawie do godziwej płacy wymuszałaby radykalne podniesienie płacy minimalnej. W Polsce wynosi 37 proc. wynagrodzenia, czyli 1126 zł. Podniesienie jej do 50 proc. oznacza, że musiałaby wynieść około 1600 zł. Póki co w 2009 r. płaca minimalna ma stanowić 40 proc. średniego wynagrodzenia. Rząd początkowo chciał ją podnieść do 1204 zł, stanęło na 1276 zł.
Związek chce też rozmów o wskaźnikowym kształtowaniu wynagrodzeń. Według lidera śląsko-dąbrowskiej Solidarności, Piotra Dudy, gdyby strona rządowa zgodziła się na zniesienie hamujących wzrost płac wskaźników w firmach, które stać na podwyżki, to związkowcy byliby w stanie zaaprobować wzrost płac menedżerów wyższy niż przewiduje tzw. ustawa kominowa.

Obecnie górna granica wynagrodzenia w spółkach państwowych sięga prawie 15 tys. zł. Związkowcy argumentują, że zarobki polskich menedżerów w porównaniu z płacami robotników są jednymi z najwyższych w Europie. Tu jednak kompromis jest możliwy. Ministerstwo Skarbu Państwa proponuje, by wynagrodzenie zarządów spółek ze 100 proc. udziałem skarbu państwa składało się z trzech komponentów: płacy zasadniczej, elementu motywacyjnego, o którym decydować ma rada nadzorcza przedsiębiorstwa i udziału w zyskach.

I rząd, i związkowcy wskazują Irlandię, którą Polska powinna naśladować. Rząd chciałby doprowadzić do zawarcia umowy społecznej, której efektem byłoby podniesienie jakości życia. Warunek podstawowy to powstrzymanie się od strajków. Na razie dialog społeczny kuleje.

Rząd nieco ustąpi w sprawie emerytur pomostowych. Musi je wprowadzić od 2009 r., więc kompromis jest konieczny. Jeszcze w środę minister pracy, Jolanta Fedak, zaznaczała, że rząd nie planuje dalszego rozszerzania listy osób uprawnionych do wcześniejszych emerytur. Ale wczoraj podczas negocjacji z nauczycielami obiecała, że jeszcze raz pochyli się nad tym problemem. - Jesteśmy otwarci na wszelkie racjonalne argumenty - powiedziała.

Czy to oznacza, że dzisiejsza manifestacja nie będzie także w imieniu nauczycieli, a wrześniowy strajk w szkołach się nie odbędzie? - Dopóki negocjujemy, nie podejmiemy decyzji o strajku - mówi przewodniczący ZNP, Sławomir Broniarz.

W przeddzień demonstracji Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o funduszach dożywotnich emerytur kapitałowych. Beneficjenci funduszu będą mieli udział w uzyskiwanych przez fundusz zyskach. Pieniądze zgromadzone w OFE nie będą jednak dziedziczone. To otwiera kolejne pole konfliktu ze związkami, które już mówią, że decyzja tuż przed manifestacją to prowokacja.

W tej sytuacji nie dziwi, że środowisko manifestantów penetrują funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Według naszych informacji ślą ostatnio do stolicy coraz więcej raportów o nastrojach wśród związkowców.

Rozmowa z Piotrem Dudą, liderem śląsko-dąbrowskiej Solidarności

"Nic nie robić, nie mieć zmartwień, chłodne piwko w cieniu pić" - tak opisał pan ostatnio działania rządu Donalda Tuska.

To, że rząd nic nie robi, i zajmuje się tylko oglądaniem słupków poparcia, to przecież fakty widoczne gołym okiem. Gabinet Tuska zamiast rządzić - administruje i nie podejmuje rozmów ze stroną społeczną o trudnych problemach.

Czy nie jest tak, że "S" za czasów PiS, siedziała cicho, a teraz przypomniała sobie o pracownikach.

Bzdura. Za czasów PiS też były demonstracje. Walczyliśmy z odpowiedzialnym za górnictwo Pawłem Poncyljuszem.

Czy ktoś policzył, ile kosztować będzie związek zawodowy dzisiejszy protest?

Dużo. O szczegółowych kwotach nie chcę mówić. Na takie przedsięwzięcia mamy fundusz strajkowy.

Czy tradycyjnie do każdego autobusu związkowcy dostanę skrzynkę wódki?

Chyba pan żartuje. Nie będzie żadnego alkoholu. W grupie 12 tysięcy osób, które przybędą do stolicy, jest 1000 osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo; także za zakaz spożywania alkoholu.

A czy ochroniarze będą także sprawdzać, czy związkowcy nie zabrali ze sobą kilofów, stylów i metalowych kół od łożysk?

Oczywiście. Obiecuję, że jeśli nie zostaniemy sprowokowani przez policję, to nic złego się nie stanie.

Rozmawiał: Witold Pustułka

Niezbędnik demonstranta

Legalnie bierze flagę w dłoń, która, w zależności od okoliczności, zmienia się w podporę lub nielegalną, dzidę.

Niezbędne nagłośnienie - syreny i gwizdki - zapewniają, że jego protest słychać w promieniu co najmniej 10 kilometrów, czego należy wymagać od każdego porządnego manifestującego związkowca.

W skład wyposażenia nielegalnego wchodzą wszelkie trunki wyskoprocentowe. Nadmiar procentów przeradza manifestację w brutalną bijatykę. A potem i tak się mówi, że doszło do prowokacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!