Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Erika S. tu nie zamieszka

Krzysztof Karwat
Prywatna wizyta w Polsce Eriki Steinbach, szefowej Związku Wypędzonych, nie wywołała spodziewanego zamieszania. I dobrze, bo nie ma sensu zaogniać relacji polsko-niemieckich, które parę lat temu znalazły się w impasie, a jeszcze do końca z niego nie wyszliśmy.

Niemniej znalazłem kilka relacji z Rumi na Kaszubach - gdzie w czasie wojny urodziła się niemiecka deputowana - z których dało się wyczytać rozczarowanie, bo niejeden dziennikarz wolałby uczestniczyć w politycznej zadymie, a nie przyglądać się sentymentalnej podróży starszej pani.

Ten rodzaj napięcia i oczekiwania na przyjazd Steinbach powinien dziwić, nawet jeśli ma się w pamięci, sprowokowane przez nią, awantury wokół Centrum przeciwko Wypędzeniom. 20 lat temu, kiedy do Skoczowa zawitał Herbert Czaja, także wieloletni przewodniczący BdV, który miał w Polsce jeszcze gorszą opinię, to nikt z trwogi nie bił w dzwony. Czaja niemal niepostrzeżenie śmignął przez skoczowski Rynek, skąd - jeszcze przed wojną - wyruszył do Krakowa, by tam skończyć germanistykę i dostąpić godności doktora nauk humanistycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. A przecież był to polityk nieprzejednany, nigdy niepogodzony z granicą na Odrze i Nysie, wtedy jeszcze czynny (zmarł w roku 1997) i o wiele lepiej w Niemczech rozpoznawalny.

Zapewne wówczas nie wypadało już pisać o niemieckich "rewanżystach", bo za bardzo słowo to kojarzyło się z dopiero co zlikwidowaną cenzurą i propagandą komunistyczną. Nikomu więc do głowy nie przyszło, by w satyrach czy na okładkach tygodników przebierać Czaję w gestapowskie mundury (pamiętamy, parę lat temu jeden z liczących się tytułów prasowych właśnie tak przedstawił Erikę Steinbach, co było - delikatnie mówiąc - wysoce niestosowne).

W latach 90. przestano także pohukiwać na Herberta Hupkę, etatowego szefa Ziomkostwa Ślązaków i również wysokiego funkcjonariusza Związku Wypędzonych. On też nie godził się z traktatem granicznym, choć z czasem - już po przejściu na polityczną emeryturę - łagodził swe stanowisko i dość często przyjeżdżał w rodzinne strony, do Raciborza. Dopiero o jego następcy, bezbarwnym Rudim Pawelce, zaczęto u nas źle mówić i pisać, ale dopiero wtedy, gdy wymyślił, jawnie przeciwstawiające się polityce Berlina i ustaleniom międzyrządowym, Powiernictwo Pruskie (u nas, w rewanżu, stworzono równie kuriozalne Powiernictwo Polskie).

Tak się składa, że miałem okazję zetknąć się z tymi politykami. Na dziennikarskich briefingach, ziomkowskich zjazdach, konferencjach i sesjach. To były spotkania incydentalne, ale zawsze ciekawe. Z największą uwagą śledziłem poczynania sędziwego już wtedy Herberta Hupki (zmarł w roku 2006, w wieku 91 lat). Nie ulega wątpliwości, że ten wysoki, elegancki pan miał w sobie pewien czar i urok, który w polityce każdego kraju przekłada się na to, co wszędzie nazywane jest charyzmą. Może także dlatego w PRL-u tak skutecznie straszono nim dzieci?

Hupka pod koniec życia wyraźnie złagodniał. Wprawdzie, gdy mówił i pisał (jedna z jego autobiograficznych książek doczekała się polskiego przekładu) o "prawie do ojczyzny", to pozornie nie wypadał poza główny nurt roszczeń i pretensji niemieckich, a jednak w jego widzeniu Polski i Śląska dość łatwo można było wyczytać emocjonalny i intelektualny wysiłek, kierujący się w stronę przezwyciężenia demonów przeszłości. Miał w sobie dużo dobrej woli i ewangelicznej wiary, że uda się pogodzić Niemców i Polaków, Ślązaków polskiego i niemieckiego "ducha". Marzył o jednym: by każdy, jeśli tylko zechce, mógł powrócić do "kraju lat dziecinnych". Czy dziś są jakieś przeszkody? Spokojnie. Erika S. tu nie zamieszka...

Z duetem Hupka-Czaja, który także w młodości miał żywe kontakty z polskojęzycznym Śląskiem, naszym politykom o wiele lepiej by się rozmawiało niż z jego o generację młodszymi następcami. Hupka, w którego żyłach płynęła domieszka krwi żydowskiej, podejrzewał, że jego nazwisko ma proweniencję czesko-morawską. Urodzony we Wrocławiu Pawelka zapewne nie zaprząta sobie głowy takimi myślami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Erika S. tu nie zamieszka - Dziennik Zachodni