18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W agencjach ochrony pracują przestępcy

Grażyna Kuźnik, Współpraca: Aldona Minorczyk-Cichy
Niektórzy ochroniarze zbyt chętnie sięgają po broń
Niektórzy ochroniarze zbyt chętnie sięgają po broń arc
W środę policja z Olsztynka zatrzymała ochroniarza firmy budowlanej. Pijany ostrzelał samochód pracowników firmy, którą ochraniał. W ciągu minionych kilkunastu lat agencje ochrony w całej Polsce zatrudniły i wyposażyły w środki bezpośredniego przymusu (pałki, kajdanki, paralizatory), a nawet w broń, tysiące przypadkowych, źle wyszkolonych ludzi, a wręcz takich z kryminalną przeszłością.

Np. w MZK w Kędzierzynie-Koźlu zatrudniono pracownika, który odsiedział kilkunastoletni wyrok za zabójstwo. To niejedyny taki przypadek. Trzy lata temu ochroniarze z dyskoteki nad Zalewem Solińskim zatłukli na śmierć turystę. Główny winowajca siedział wcześniej za pobicie.

Skalę problemu pokazują najnowszy raport Państwowej Inspekcji Pracy oraz wnioski płynące z ankiet sporządzonych przez NSZZ Solidarność na podstawie rozmów z 3,5 tysiącem osób. Wnioski z tych badań są przerażające: firmy ochroniarskie przyjmują do pracy niemal wszystkich chętnych, w tym kryminalistów. Ochroniarze piją na służbie, są agresywni, nie odbywają szkoleń ze stosowania środków przymusu, a nawet zwykłych kursów bhp. Wielu nie ma zielonego pojęcia, jak obchodzić się z bronią, którą noszą.

W branży ochroniarskiej od lat istnieje selekcja negatywna. Solidarność w swoim sprawozdaniu podkreśla, że pracownicy agencji ochrony są jedną z najgorzej wynagradzanych grup zawodowych. Średnia krajowa stawka za godzinę pracy ochroniarza wynosi 4-5 zł netto.
Z raportu PIP wynika, że pracując po 14 godzin na dobę przez 5 dni w tygodniu, zarabiają 1680 zł brutto.

- Źródłem zła jest to, że nie wszyscy ochroniarze muszą mieć licencje. Ci bez nich zatrudniani są za grosze. To głównie emeryci i renciści. Trudno, by działali profesjonalnie - uważa podinsp. dr Stanisław Dybich, dyrektor Liceum Policyjnego w Sosnowcu, które m.in. szkoli licencjonowanych ochroniarzy. MSWiA może cofnąć koncesję firmie, która rażąco naruszy warunki wykonywania działalności. W praktyce jednak dzieje się tak bardzo rzadko.
Ochroniarzem może zostać każdy, nawet recydywista po wyrokach za najcięższe przestępstwa. Są niewyszkoleni, źle opłacani, ale mają sporą władzę, jaką daje im mundur i broń. Coraz częściej słyszy się o ich agresywnych zachowaniach. O śmiertelnych pobiciach, grożeniu bronią. A to dlatego, że dla agencji ochrony jedynym kryterium przyjęcia pracownika jest jego zgoda na niskie zarobki - 4 zł za godzinę.

Agencje ochrony bez skrupułów wykorzystują swoich pracowników, co odbija się na poziomie bezpieczeństwa ochranianych przez nich obiektów, jak i ludzi mających z nimi styczność - wynika z ostatniego raportu Państwowej Inspekcji Pracy. PIP skontrolowała największe firmy ochroniarskie w Polsce.

Zgodnie z prawem pracownicy ochrony bez licencji nie muszą przedstawiać swojemu pracodawcy zaświadczeń o niekaralności. A agencje chętnie przyjmują takich ludzi.

Były więzień, który odsiedział 22 lata, bez problemu dostał pracę w agencji ochroniarskiej Arsen działającej w Kędzierzynie-Koźlu. Miał kontrolować bilety w autobusach Miejskiego Zarządu Komunikacji. Brał nocne dyżury, straszył pasażerów bronią. Nie ukrywał, że łatwo wpadał w złość. Jego kolega z tej samej agencji siedział kilkanaście lat za zabójstwo. Został przyjęty z otwartymi rękami. Nikt nie zadał sobie trudu, żeby sprawdzić przeszłość kandydatów, choćby zawodową.

- Kiedy dowiedzieliśmy się, kogo zatrudniono jako kontrolerów, zerwaliśmy umowę z tą firmą - informują w kędzierzyńskim MZK. Arsen nie komentuje sprawy, wszyscy szefowie są na urlopie.

Czy ochroniarze są odpowiednio szkoleni i sprawdzani? - To zależy. Ci koncesjonowani, którzy ochraniają obiekty wyszczególnione w wykazie komend wojewódzkich i konwojenci są poddawani weryfikacji - mówi podinsp. dr Stanisław Dybich, były wykładowca Szkoły Policji w Katowicach i dyrektor Liceum Policyjnego AS w Sosnowcu. - Przechodzą szkolenia, zdają egzaminy, są poddawani testom psychologicznym. Stają też przed komisją lekarską.

Druga grupa - to ochroniarze nielicencjonowani. Tu bywa różnie. Szkolenie przeprowadza agencja, która ich zatrudnia. Jego poziom może być kiepski. Tu też chodzi głównie o utrzymanie kosztów na jak najniższym poziomie. Zatrudnia się kogo popadnie.

Dlatego przypadkowe osoby są podstawą kadr firm ochroniarskich. Jak ustaliła PIP, można im płacić zaledwie 4 zł za godzinę. Ochroniarz z licencją, za którą musi sobie sam zapłacić ok. 2 tys. zł, żąda więcej. Ale zdobycie licencji też nie łączy się ze szczególnymi wymaganiami. Żeby uzyskać licencję pierwszego stopnia, trzeba mieć 21 lat, ukończoną szkołę podstawową, nie być skazanym za przestępstwo umyślne, ukończyć kurs pracowników ochrony lub mieć specjalistyczne wykształcenie. Liczy się też opinia policji i badania lekarskie. Licencja drugiego stopnia wymaga co najmniej ukończenia szkoły średniej.

Pozwolenie na broń to też nieskomplikowana sprawa. Po ukończeniu 21. roku może starać się o to każdy, kto złoży odpowiednie podanie w komendzie wojewódzkiej policji, przedstawi orzeczenie lekarskie i psychologiczne, że może dysponować bronią oraz zda egzamin z przepisów dotyczących posługiwania się bronią.

W Niemczech firmy ochroniarskie muszą wykupić obowiązkowe ubezpieczenia. Najniższa składka roczna to milion euro. A u nas? - Na takie ubezpieczenie stać tylko kilka największych firm w kraju. Reszta przypuszczam, albo w ogóle nie ubezpiecza się, albo odprowadza składki za najtańsze ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej - mówi Dybich.

Wyniki kontroli w największych agencjach ochrony w kraju, przeprowadzonych w pierwszym półroczu 2008 r., są druzgocące. Większość ochroniarzy pracuje po 300-400 godzin na miesiąc, bez 11-godzinnego wypoczynku. Agencje nie zatrudniają na etat, wolą umowy-zlecenia.
W jednej z firm zatrudniano 342 osoby, ale tylko cztery miały etaty. Inni zatrudniani na umowy-zlecenia pracowali zwykle ponad 240 godzin miesięcznie, bez wpisu do ewidencji godzin nadliczbowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!