Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kontroler KZK GOP: Bileciki albo kulka w kolano!

Michał Wroński
Kontroler w autobusie zachował się jak Budny Harry
Kontroler w autobusie zachował się jak Budny Harry arc.
Kanar jak Brudny Harry. Kontroler biletów w autobusie w Katowicach groził pasażerowi pistoletem. Sprawę bada policja i KZK GOP, który organizuje komunikację na Śląsku.

Do tego, że obrażeni gapowicze grożą kontrolerom sądem (albo rzeczywiście się z nimi sądzą), zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Ale o "kanarze" grożącym pasażerowi pistoletem świat jeszcze nie słyszał. Do wczoraj...

Z redakcją Dziennika Zachodniego skontaktowali się ludzie, którzy w czwartek autobusem linii 40 jechali z Sosnowca do Katowic. Opowiedzieli, jak w pewnej chwili między kontrolerem sprawdzającym bilety a jadącym na gapę pasażerem wybuchła scysja. Podróżny był agresywny i podobno nie przebierał w słowach. Zdenerwowany "kanar" miał wówczas wyciągnąć broń i zagrozić, że strzeli gapowiczowi w kolano.

- Może blefował? Nie wiem, czy to był prawdziwy pistolet, czy atrapa. A może broń gazowa? Ale i tak stres był, bo wszystko działo się tuż obok mnie - opowiada pani Dorota, która była świadkiem incydentu. W Komunikacyjnym Związku Komunalnego GOP na razie nie chcą komentować sprawy. Czekają, aż kontrolerzy przedstawią swoją wersję wydarzeń.

- W żadnym razie jednak kontroler nie ma prawa straszyć pasażera, nawet jeśli sytuacja jest bardzo napięta - podkreśla Anna Koteras, rzeczniczka Związku.

Od 1 marca zwiększyły się uprawnienia kontrolerów. Wolno im dokonać tzw. obywatelskiego ujęcia i przekazać policji lub straży miejskiej gapowicza, który nie zechce okazać swoich dokumentów. W razie próby ucieczki, mogą go również zatrzymać. Metodą takiego zatrzymania ma być zamknięcie drzwi i uniemożliwienie wyjścia pasażerowi z pojazdu, ale już nie np. powalenie go na podłogę. A już na pewno nowe przepisy nie dają "kanarom" prawa do posługiwania się w pracy bronią. Jak zresztą przypominają policjanci, w myśl obowiązujących w Polsce przepisów cywile po broń mogą sięgnąć tylko w tzw. stanie wyższej konieczności oraz w sytuacji tzw. obrony koniecznej.

- Przy czym środek zastosowany do obrony koniecznej musi być współmierny do skali ataku - podkreśla nadkomisarz Janusz Jończyk z zespołu prasowego śląskiej policji.

Jeśli jeszcze ktoś z Państwa był świadkiem czwartkowego incydentu w autobusie linie 40, prosimy o kontakt z Dziennikiem Zachodnim mejlowo na [email protected].

Nie nerwowo!

Kazimierz Berger, dyrektor Zarządu Transportu Zbiorowego w Rybniku (również społeczny kontroler biletów)

Butnych pasażerów, którzy chcą pokazać, że mają mnie gdzieś, nie brakuje. Czasami aż mnie skręca z nerwów, ale nie mogę tego pokazać, bo będę na straconej pozycji. Wyjaśniam takiej osobie, że nic nie wskóra, bo jeśli nie pokaże dokumentów, to pojedziemy na komisariat, co będzie drogo kosztować. Przeważnie to wystarcza, by sobie przypomniała, że jednak ma ze sobą dokumenty.

Gruba przesada

prof. Piotr Kruszyński, kierownik Katedry Postępowania Karnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego

Jeśli faktycznie tak było, to kontroler grubo przesadził. Wymiana zdań, nawet jeśli bardzo ostra nie upoważnia do sięgania po broń. W takim przypadku nie można mówić o obronie koniecznej. Jeśli kontroler jest funkcjonariuszem publicznym, to doszło do przekroczenia przez niego swych uprawnień. Jeśli nie jest takim funkcjonariuszem, to można mówić o groźbach karalnych.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!