Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Małość lokalnych polityków

Michał Smolorz
Z satysfakcją włączyłem się do kolejnego Marszu Autonomii. Satysfakcję czerpię nie tyle z masowości - w tym roku przyszło 2,5 tysiąca ludzi, dużo więcej niż w poprzednich latach - ile ze społecznego przekroju uczestników.

Dawniej dominował stary, zaprawiony w bojach aktyw RAŚ-u, z którym często było mi nie po drodze (myślę o bezmyślnych krzykaczach, zdzierających gardła w bezsensownych wrzaskach). Tacy raczej odstręczają niż przyciągają ustatkowanych obywateli, na szczęście tego roku byli oni mniejszością w tłumie złożonym z wszystkich warstw społecznych i pokoleniowych: młodych inteligentów i robotników, całych rodzin z dziećmi, ich rodziców i dziadków. Barwny, radosny i kolorowy pochód przypominał pierwszomajowe przemarsze z epoki gierkowskiej, tyle że tamte były przymusowe, ten jest wolnym wyborem wolnych ludzi w wolnym kraju.

O autonomii można dyskutować, jednak nie ona jest w tym marszu najważniejsza. Jerzy Gorzelik uruchomił coś znacznie cenniejszego niż myślenie o autonomii: pokłady obywatelskiej aktywności, tak żywe na Śląsku do 1939 r. i tak bardzo spacyfikowane w czasach PRL-u. Niestety, 22 lata po upadku komunizmu odrodzenie obywatelskiego myślenia idzie nam jak po grudzie. Nie dlatego, że ktoś je blokuje, ogranicza lub zniechęca, raczej dlatego, że przywykliśmy do społecznej wygody, tumiwisizmu, oddawania politycznych decyzji walkowerem - moja chata z kraja, byleby ręce, nogi i głowa miały spokój.

CZYTAJ WYWIAD Z KAZIMIERZEM KUTZEM NA TEMAT AUTONOMII SLĄSKA
ZOBACZ ZDJĘCIA I FILMY WIDEO Z MARSZU AUTONOMII

W obrzydzanych nam czasach pruskich działała na Śląsku niepoliczalna liczba organizacji, w których sami kształtowaliśmy swoje życie, swoje otoczenie i region cały. Autentyczne rady parafialne (dziś to fikcja działająca na pasku proboszczów), towarzystwa ubezpieczeń wzajemnych, spółdzielnie rolnicze, mieszkaniowe i konsumenckie, społeczne kasy oszczędnościowe (proszę nie utożsamiać z dzisiejszymi SKOK-ami, które są biznesem wąskiej grupy ludzi), stowarzyszenia, cechy i inne organizacje przedsiębiorców - aż po partie polityczne; wszystko kipiało aktywnością, z której rodziła się lokalna polityka.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dziś nie widać nawet cząstki tamtego ruchu, szumnie mielona w publicystyce "podmiotowość obywateli" jest fikcją. RAŚ to pierwsza górnośląska organizacja po wojnie, która obudziła autentyczne poczucie obywatelskiej podmiotowości w demokratycznym państwie, która bez zahamowań wygłasza postulaty zbudowania ustroju Polski nie w wyniku urzędowego sporu mądrali na szczytach władzy, ale z oddolnej inicjatywy. I - jak widać z wyników wyborów samorządowych i takich imprez jak Marsz Autonomii - potrafi tę aktywność twórczo zagospodarować.

Na surową ocenę zasłużyli przy tej okazji lokalni politycy. W utrwalonej demokracji zachodniej jest oczywistością, że do tak licznej, pokojowej manifestacji obywatelskiej z radością i ochotą wychodzi burmistrz, mer, gubernator lub prefekt, a na okrasę kolejka deputowanych. W Katowicach wojewoda, marszałek i prezydent miasta pochowali się w mysie dziury, aby broń Boże ktoś ich nie zobaczył w pobliżu.

CZYTAJ WYWIAD Z KAZIMIERZEM KUTZEM NA TEMAT AUTONOMII SLĄSKA
ZOBACZ ZDJĘCIA I FILMY WIDEO Z MARSZU AUTONOMII

Gdyby którykolwiek z tych panów prezentował minimum politycznej klasy, ze zwykłego szacunku dla obywateli stanąłby na estradzie wieńczącej pochód i jeszcze zabiegałby o możliwość przemówienia: Szanowni państwo, choć nie podzielam waszych poglądów, to cieszę się, że tak wielu z was troszczy się o nasze wspólne miasto i województwo, że widzi potrzebę zmian, że chce w tym uczestniczyć. Dostałby rzęsiste brawa i jeszcze zyskał kilka punktów.

Ale panom Łukaszczykowi, Matusiewiczowi, Uszokowi, Godlewskiemu czy Śmigielskiemu tej klasy zabrakło. Gdy pod ich urząd przychodzi hałastra awanturujących się związkowców, wtedy waląc w portki ze strachu, wychodzą przymilać się, aby broń Boże szyb im nie wybili i petardy nie wrzucili do środka. Ale dla tłumu pogodnych i uśmiechniętych ludzi, pokojowo manifestujących swe poparcie dla twórczej wizji rozwoju Śląska już nie warto się wysilać. Wystawili sobie kiepskie świadectwo, co warto zapamiętać i wyciągnąć w stosownym czasie.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!