Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagraniczne wojaże burmistrza Wisły

Jacek Drost
Burmistrz Poloczek (pierwszy z prawej) w Rheinhausen
Burmistrz Poloczek (pierwszy z prawej) w Rheinhausen arc. UM Wisła
Ledwo co burmistrz Wisły Jan Poloczek wrócił z niemieckiej miejscowości Rheinhausen, gdzie do 15 sierpnia wraz z zespołem regionalnym Wisła pojechał na zaproszenie burmistrza Jürgena Louisa, a już pod Baranią Górą odezwały się głosy, że za często jeździ po świecie.

Od uszczypliwych uwag huczy w internecie i na wiślańskich ulicach. Jan Poloczek ripostuje, że jeździ tam, gdzie musi, a miejscowość ma z tego spore korzyści.

- Jest chyba rekordzistą wśród beskidzkich samorządowców, jeśli chodzi o wyjazdy za granicę. Ważniejsze są wyjazdy do urzędu marszałkowskiego i ministerstw, bo tam są pieniądze - mówi mieszkaniec Wisły, prosząc o zachowanie anonimowości.

"Widzę, że Pan Poloczek woli pieniądze z podatków wiślan przeznaczać na wyjazdy zagraniczne i nowe etaty niż np. na remonty dróg. W ciągu kilku miesięcy zdążył już przejechać kilka tysięcy kilometrów i zwiedzić pół Europy... Francja, Niemcy, Czechy, Słowacja, Serbia. Czy nie ma ważniejszych spraw do załatwienia?(...)" - wyzłośliwia się na lokalnym forum internauta podpisujący się "grzegorz_malinka".

Wiślański radny Jan Szalbot przyznaje, że "też udało mu się na taką wycieczkę pojechać".

- Niektórzy wiślanie mówią, że takie wyjazdy nie mają sensu, że szkoda pieniędzy, że zrobiliśmy sobie wycieczkę. Ale jakiś tam sens mają. Czy przekładają się na życie zwykłych ludzi? Trudno powiedzieć. Czas pokaże - dywaguje radny Szalbot.

Burmistrz Poloczek stawia sprawę jasno:

- Po prostu jeżdżę tam, gdzie muszę. Pokonywanie setek kilometrów, siedząc wiele godzin w samochodzie nie jest aż takie przyjemne. Ale Wisła żyje z turystów i wyjazdy na zachód Europy służą promocji Wisły i ściągnięciu turystów - mówi burmistrz Poloczek.

Podkreśla, że do serbskiego Ostojićeva pojechał, bo to miasto partnerskie i mieszka tam wielu wiślan. Z kolei wyjazdy do Niemiec czy Francji były związane z odnowieniem kontaktów, bo jego poprzednik raczej ich nie utrzymywał.

- Można siedzieć za biurkiem i nie wychylać nosa, ale takie wyjazdy odnoszą skutek. Na przykład ostatnio na Tygodniu Kultury Beskidzkiej pojawiła się 30-osobowa grupa Polonusów z Francji. To właśnie efekt naszej współpracy - dodaje burmistrz Wisły.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Wyjazdy mają sens, ale muszą być dobrze przygotowane

Rozmowa z dr. Robertem Radkiem z Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa UŚ, specjalistą od współpracy transgranicznej

Często mieszkańcy narzekają, że z zagranicznych wyjazdów samorządowców niewiele wynika, oprócz tego, że władza zrobiła sobie wycieczkę. Mają więc one sens?
Mają, ale pod warunkiem, że wizyty są dobrze przygotowane, czyli między innymi partner dostaje komplet dokumentów na temat gminy, podpisane zostaje oficjalne porozumienie o współpracy w różnych dziedzinach, nawiązane zostają kontakty między instytucjami czy firmami.

Czy te wyjazdy przekładają się na życie zwykłych ludzi?
To nie tak, że wszystko od razu przekłada się na korzyści. Ale warto pamiętać, że koszty takich wyjazdów są znikome właśnie w stosunku do potencjalnych korzyści. Ważne jest też, by władza informowała ludzi o celach i efektach wyjazdów, wówczas uniknie podejrzeń, że była to tylko wycieczka turystyczna.

A zdarzają się nadużycia?
Czasami tak, choć trudno wskazać, że doszło do nich w gminie X czy Y. Zapewne część wyjazdów ma charakter w jakiejś mierze turystyczny, ale nie można zakładać z góry złej woli samorządowców.

Nasi samorządowcy są otwarci na świat?
Muszą być, bo to daje szanse na rozwój, choć zdarzają się gminy, w których samorządowcy sceptycznie są nastawieni do mię-dzynarodowej współpracy.
Rozmawiał: Jacek Drost

Jeżdżą czy nie?

Rekordzistą, jeśli chodzi o zagraniczne "wypady", jest burmistrz Cieszyna Mieczysław Szczurek, który od początku kadencji niezliczoną ilość razy bywał w Czechach, a dokładnie Czeskim Cieszynie.

- Współpracuję z burmistrzem Czeskiego Cieszyna, więc się odwiedzamy. Chodzę tam na piechotę - mówi burmistrz Szczurek, który zaliczył dwa dłuższe wypady - do partnerskiego miasta, czyli słowackiej Rožňavy i czeskiej Ostrawy, gdzie był w polskim konsulacie na uroczystości 3 Maja.

Prezydent Bielska-Białej Jacek Krywult jeździ tylko do Katowic lub Warszawy. Nie zaliczył ani jednej wyprawy zagranicznej.

Za to trzy razy pojechał w świat jego zastępca - dwa razy do Belgii i raz do Chorwacji.
Burmistrz Żywca Antoni Szlagor w tym roku za pieniądze podatników nigdzie nie wyjeżdżał i - jak poinformował - na dzień dzisiejszy nie planuje takich wyjazdów.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!