To właśnie teleturniej prowadzony przez Bolesława Cadera, wraz z pamiętną "Sobotą w Bytkowie", prowadzą w internetowym głosowaniu naszych Czytelników na produkcję wszech czasów rodem ze śląskiej fabryki snów.
ZAGŁOSUJ NA NAJLEPSZY W HISTORII PROGRAM TVP KATOWICE NA DZIENNIKZACHODNI.PL
- Razem z "Sobotą w Bytkowie" i "Aktualnościami" niezmiennie byliśmy w czołówce oglądalności - wspomina dziś Bolesław Cader.
Anegdota z tamtych lat: chudy, wysoki jegomość z wąsem a la Małysz staje przed prowadzącym. Ten zadaje pytanie: "Gdzie można zobaczyć takie budynki?". Na ekranie ukazały się typowe japońskie pagody. Gość zamyślił się, poskrobał po wąsie i z melodyjnym śląskim akcentem wypalił: "No, w Michałkowicach!".
Wrześniowa ramówka Telewizji Katowice ma zwabić widzów takimi programami, jak "Magazyn reporterów", "Fascynujące Śląskie", "Agrorynek" czy "Wieś z Unią". Zdaniem naszych Czytelników, powinna też wrócić do starych, sprawdzonych pomysłów. Takich jak "Sobota w Bytkowie", śląska telenowela nr 1. W latach 90. przygody Pytloków i Żymłów przyciągały przed telewizory nawet 4 miliony widzów! Albo do "100 proc. live" - programu muzycznego, w którym pierwsze koncerty przed kamerą dawały takie zespoły i wykonawcy jak Myslovitz, Kayah czy Varius Manx.
- Przez osiem lat co tydzień gościliśmy inny zespół. Wtedy można było mówić, że mamy swoją regionalną telewizję - wspomina Wojciech Zamorski, gospodarz "100 proc. live".
Bożena Klimus, wieloletnia dziennikarka TVP Katowice, wskazuje też na turystyczny "Klub Globtrotera" oraz "Poranek z TV Katowice".
- To był pierwszy w Polsce poranny program na żywo na kształt dzisiejszych telewizji śniadaniowych - zaznacza Klimus.
Zdarzyło się, że podczas programu na żywo, którego gościem specjalnym była Rebecca Gilling, wtedy bohaterka serialu "Powrót do Edenu", z walizek powychodziły żywe węże, przyniesione tam w charakterze egzotycznej żywej dekoracji (nawiasem mówiąc, potem na bankiecie aktorka wypiła morze wódki z dyrektorem jednej ze śląskich kopalń). Innym razem, obecne w studiu konie postanowiły załatwić się przed kamerami.
- Co roku jeździliśmy na festiwal do Monte Carlo, skąd pozdrowienia dla śląskich widzów przekazywali m.in. Bee Gees, Tina Turner, Rod Stewart, Patrick Swayze czy Steven Seagal - opowiada Zamorski.
Jak głoszą legendy, w katowickiej telewizji można było zobaczyć teledyski równie dobre jak w MTV, bo wtedy klipy po prostu ściągało się z satelity z pominięciem praw autorskich.
- Szefowie kazali tylko zasłonić logo MTV naszym - uśmiecha się Zamorski.
Nic dziwnego więc, że taka telewizja nawet w Ostrawie miała wyższą oglądalność od czeskiej.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?