Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła w Tarnowskich Górach - tu pan Waldek, pedofil, urządził sobie raj

Grażyna Kuźnik
Nowoczesna, elegancka szkoła w Tarnowskich Górach. Kto by pomyślał, że w jej murach  molestowano dzieci
Nowoczesna, elegancka szkoła w Tarnowskich Górach. Kto by pomyślał, że w jej murach molestowano dzieci Marzena Bugała
Czy to możliwe, by przez wiele lat 45-letni podejrzany o pedofilię wykorzystywał upośledzone dzieci na terenie szkoły i nikt nic nie wiedział, nikt nie słyszał? I może dalej by to trwało, gdyby sprawca nie przyznał się na pierwszym przesłuchaniu. - Nikt się nim nie interesował, bo w szkole był jak mebel - uważa pani prokurator. Pisze Grażyna Kuźnik

Taka szkoła, jak ta w Tarnowskich Górach, świetnie wychodzi na zdjęciach. Nowoczesna, ogromna, w cichej dzielnicy Tarnowskich Gór, z internatem. Wokół zieleń i boiska. Są i dzieci, trochę inne niż w zwykłej szkole. Miłe. Uśmiechają się, bo lepiej to potrafią niż odpowiedzieć na pytanie. Wśród tych lekko odbiegających od normy, są też te ciężko upośledzone. One nie wymówią ani słowa, ale cieszą się, gdy ktoś poświęca im uwagę. Tu pan Waldek, pedofil, urządził sobie raj.

Konkretnie, w służbowym mieszkaniu na terenie szkoły. Pracował jako woźny czy złota rączka, czy jakkolwiek go nazwać, był tutaj od prawie 30 lat. Mógł wejść do każdej sali, do każdej łazienki, chodzić po szkole, gdzie mu się podobało. Nikt się nie dziwił, gdy widział go w internacie, wśród dzieciaków. Przecież znał budynek lepiej niż inni, był tu zanim nastała obecna kadra. Można powiedzieć, dyrekcja dostała go w spadku po swoich poprzednikach.

45-letni pan Waldek sam był sierotą, wychowankiem domu dziecka w Dobrodzieniu, potem tarnogórskiego specjalnego ośrodka dla dzieci upośledzonych. W końcu los się do niego uśmiechnął, po szkole nie musiał odchodzić donikąd. Na miejscu dostał zatrudnienie i lokum, zajmował się tym, co potrafił. Sprzątał, nosił, kosił, zamiatał chodnik. Ta praca i szkoła to był jego jedyny świat.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Tysiąc pytań

Woźny to za wiele powiedziane, był pracownikiem pracy ciężkiej - tłumaczy dyrektor Piotr Tomczewski, dyrektor Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Tarnowskich Górach. Ale to nic nie zmienia. Pan Waldek zawsze miał dostęp do dzieci. I nikomu nie dawało to do myślenia. Czy miał jakieś życie osobiste? Znajomych? Ten dorosły mężczyzna był przecież samotny i bezustannie przebywał na terenie szkoły, wśród dzieci. Całe dnie i noce.

Dyrektor jest oburzony pytaniem. Życie osobiste jego pracowników nic go nie obchodzi. Nawet takiego podwładnego, jak pan Waldek. Nie wnikał, jak spędza wolny czas, czym się interesuje. To absolutnie nie jego sprawa. Tym bardziej że nie było na niego żadnych skarg...

Kiedy pana Waldka aresztowano, a on od razu się przyznał, że przez wiele lat wykorzystywał uczniów w swoim mieszkaniu na terenie szkoły, nauczyciele poczuli się tak, jakby sufit spadł im na głowę. Niemożliwe. To się nie zdarza. Jedyna nadzieja w tym, że woźny kłamie. Po to, żeby przyciągnąć cudzą uwagę, jak to czasem robią osoby z upośledzeniem umysłowym. Wszy-stko się wyjaśni i okaże się, że to wielka nieprawda.

Tymczasem pan Waldek zeznaje. Mówi, że nie znał innego sposobu na zaspokojenie seksualnego popędu, bo sam jako dziecko był wykorzystywany w sierocińcu przez starszych kolegów. Tam się nauczył. Potem on namawiał innych, wiedział, jak zdobyć sympatię chłopców. Dawał drobne prezenty, zapraszał do siebie, do własnego mieszkania, a oni przecież tęsknili za domową atmosferą.
- Zostaliśmy z tysiącem pytań - przyznaje szkolny psycholog, Halina Nycz.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dyrektor jest jak ogłuszony, to widać. Musi jednak zachować spokój i tłumaczyć się rodzicom. Prokuratura jeszcze nikogo ze szkoły nie przesłuchiwała, ale media już szukają sensacji. Mają jedno pytanie - jak to możliwe? Czy nikt nie dostrzegł jakichś niepokojących sygnałów?

- Ten człowiek był lubiany przez dzieci. Nie mogłem mu nic zarzucić. Nawet cienia skargi nie słyszałem - mówi z trudem dyrektor Tomczewski. - Przecież pedofile bardzo dobrze się kryją. A ten sławny psychoterapeuta S.? Też nikt nic nie dostrzegł. Ja też nic.

Dodaje, jak trudno z upośledzonymi dziećmi rozmawiać o sprawach związanych z seksem. Bo jest program edukacyjny, ale przeznaczony dla wszystkich szkół, bez wyróżnienia specjalnych. A z uczniami w jego szkole powinno się rozmawiać inaczej, żeby wiedziały, jak nie dawać się wykorzystywać. Kiedy muszą mówić nie, bo z tym mają problem. Pokazać im zagrożenia. Nauczyciele jednak nie mają programu, na którym mogą się oprzeć, ani własnych pomysłów. W domu dzieci niepełnosprawne intelektualnie też nie porozmawiają na ten temat.

- To całkowite tabu - nie ukrywa Marzena Rybińska, szkolny pedagog. - Samo napomknienie kończy się tym, że uczeń czerwieni się, nie chce rozmawiać. A z drugiej strony te dzieci dorastają. Czasem trzeba zwrócić uwagę, żeby chłopiec wyjął rękę z kieszeni i nie robił "tego" na lekcji.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Seks to chłopcy

Policja nigdy by nie dowiedziała się o domniemanym pedofilu w szkole, gdyby nie Michał. To ten 13-latek opowiedział funkcjonariuszom i pani prokurator, na co narażone jest upośledzone dziecko. Policjanci dotarli do niego tropiąc innego pedofila. Mężczyzna był znajomym rodziców Michała.

- Molestował go, ale chłopak powiedział, że dobrze zna takie zachowania, dla niego to nic dziwnego. Tak przecież robi pan Waldek w jego szkole - mówi Halina Barwinek-Folek, zastępca prokuratora rejonowego w Tarnowskich Górach. - W ten sposób dotarliśmy do tego pana. Nie zaprzeczał, nie wypierał się, od razu przyznał się do molestowania. Opowiedział, co robił z chłopcami i gdzie. Kiedy się przyznał, miałam wrażenie, że zrzucił z siebie wielki ciężar.

Wracał do swojej przeszłości. Na pytanie, czy miał kontakty z kobietami, odpowiedział, że tak. Raz pocałował dziewięcioletnią dziewczynkę. Ale wtedy sam miał dziewięć lat, szedł do komunii. Więcej już żadnych kontaktów nie miał. Seks kojarzył mu się tylko z nieletnimi chłopcami. Mógł spośród nich wybierać każdego dnia w szkole.

- Nie stosował przemocy, to nie był potwór - mówi pani prokurator. - Opowiadał, że zwabiał do swojego mieszkania, bo był miły, dawał prezenty, zapewniał jakieś rozrywki, rozmawiał. Miał własne mieszkanie, a dla dzieci z internatu, osamotnionych przecież, to była namiastka domu. Dlaczego jednak ci chłopcy mogli znikać na całe godziny w mieszkaniu woźnego? Dlaczego nikt się nie zainteresował, co wieczorem porabiają ich podopieczni? Wszystko ujawni drobiazgowe śledztwo.
Waldemar P. przyznał, że wykorzystywał chłopców od wielu lat. Miał swoich stałych ulubieńców, około dziewięciu, może było ich więcej. Michała wykorzystywał przez dwa lata. Chce się leczyć.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
- Są sprawcy, których się nienawidzi - mówi w zamyśleniu pani prokurator. - W tym przypadku tak nie jest.

Zamachy na życie

Psycholog Halina Nycz sięgnęła do opinii, jaką niedawno, ale jeszcze przed ujawnieniem sprawy podejrzanego o pedofilię, sporządziła o Michale. W szkole jest 220 dzieci, jedna trzecia ma poważne zaburzenia emocjonalne.

- Ale nie zauważyłam u niego syndromu dziecka molestowanego - zapewnia. - Był nadpobudliwy, mieliśmy z nim kłopoty. Nie mówił, że ktoś go krzywdzi. Na to nie wyglądał. Jeśli to wszystko prawda, chociaż prokuratura musi to jeszcze udowodnić, to myślę, że w tym przypadku chłopiec wiedział, że lepiej milczeć.

Również pedagog miała nadzieję, że dziecko się poskarży.

- Nasze dzieci nie mają blokad, że czegoś nie wypada mówić. A tu nic - dziwi się Marzena Rybińska.
W sieci szkoła zapewnia, że tworzy uczniom przyjazną szkołę i bezpieczny internat, w atmosferze zaufania i tolerancji. Zaufanie przełożonych wobec pana Waldka przekroczyło jednak granice tolerancji prokuratury i kuratorium oświaty. Kuratorium wystąpiło już do starosty z wnioskiem o wyciągnięcie konsekwencji wobec winnych zaniedbań, na przykład związanych z organizacją nocnych dyżurów w internacie.

Przyznał, że molestował dzieci na terenie szkoły

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!