Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląska drogówka dopadnie każdego. Przed ścigaczem nie uciekniesz

Jacek Bombor
Adam Grabiec i Artur Smuda na co dzień łapią piratów drogowych w powiecie wodzisławskim
Adam Grabiec i Artur Smuda na co dzień łapią piratów drogowych w powiecie wodzisławskim fot. Jacek Bombor
Są szybcy, doskonale wyszkoleni i skuteczni. To policjanci na motorach, którzy od marca na Śląsku mają do dyspozycji 50 supernowoczesnych motorów. Gdy zobaczysz ich we wstecznym lusterku, z migającymi, niebieskimi reflektorami, możesz być pewien, że coś przeskrobałeś.

O swojej pracy zgodzili się nam opowiedzieć sierżanci Adam Grabiec i Artur Smuda z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim, którzy na co dzień w czasie pracy łapią piratów drogowych na nowiutkich hondach.

- To porządna maszyna. Osiągi? 3,4 sekundy do setki, prędkość maksymalna 250 kilometrów na godzinę. Silnik o pojemności 1000 ccm, 98 koni mechanicznych. Przed taką torpedą nie ma co uciekać - mówi nam Adam Grabiec, od trzech lat w policji.

ZOBACZ, JAK POLICJANCI TESTUJĄ NOWE MOTOCYKLE NA TORZE W POZNANIU

Rok krócej w policji pracuje jego kolega, Artur. Jeśli się komuś wydaje, że jazda na takiej maszynie przez 8 godzin dziennie to zabawa, to jest w dużym błędzie. - Po 8 godzinach ręce po prostu same odpadają. Jeden motor waży prawie 200 kilogramów. Trzeba mieć naprawdę dobrą kondycję, by nim jeździć - dodaje sierżant Smuda.

Policjanci na motorach to postrach pijanych kierowców, piratów drogowych i… motocyklistów na ścigaczach, łamiących często przepisy. Ale wśród zdarzeń poważnych, pojawiają się i humorystyczne...

- Uciekał raz przed nami nawet 19-latek na skuterze. W Mszanie na ulicy 1 Maja. To było dosyć zabawne, choć był przekonany, że klucząc uliczkami nas zgubi. Nic z tego. Dostał 1000 złotych mandatu - mówi Adam Grabiec.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Średnio w ciągu ośmiu godzin pracy każdy przejeżdża 100 kilometrów. Motory są wyposażone w alkomaty i podręczny radar typu suszarka. Oprócz tego apteczka i radiostacja, pozwalająca sprawdzić dane kierowcy i pojazdu. W kaskach mają sprzęt, dzięki któremu mogą swobodnie rozmawiać w czasie jazdy i przyjmować bezpośrednie polecenia od dyżurnego komendy. Ile mandatów miesięcznie wlepiają?

- Średnio pięć dziennie, więc w miesiącu koło 50. Zazwyczaj pijanych kierowcom. Nagminnie zdarzają się panie, przewożące dzieciaki na przednich fotelach, bez zabezpieczenia. I mają jeszcze pretensje, że ich karzemy - mówią policjanci.

Czy pasja do motorów towarzyszy im także w życiu prywatnym? - Oj nie. Zapewniam, że po 8 godzinach jazdy codziennie na motorze, przesiadam się do wygodnego auta - śmieje się Adam.

Sprawdzają się na drogach, przejechały 95 tysięcy km
Rozmowa z podinsp. Robertem Piwowarczykiem z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach

Ile nowych motorów mają do dyspozycji śląscy policjanci?
Dzięki wsparciu z Unii Europejskiej trafiło do nas zimą 39 nowych hond 1000 i 11 nieco większych motorów yamaha, a więc mamy 50 nowych maszyn. Ruszyły na trasy w marcu. Te większe można zobaczyć w Bielsku, Częstochowie czy Katowicach. Wszystkie razem do tej pory przejechały ponad 95 tysięcy kilometrów.

Zdają egzamin? Gdzie są najbardziej potrzebne?
Ich zastosowanie jest bardzo szerokie. Od walki z piratami drogowymi, kierowcami na podwójnym gazie, do pilotażu, zabezpieczenia miejsc wypadków. W coraz bardziej zakorkowanej aglomeracji są niezastąpione.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Śląska drogówka dopadnie każdego. Przed ścigaczem nie uciekniesz - Dziennik Zachodni