Bileciki proszę. Te same na terenie całej aglomeracji

Swoje plany i ich szczegóły posłanka ogłosi podczas dzisiejszej konferencji prasowej.
- To możliwe do zrealizowania, między innymi dzięki współpracy z marszałkiem i samorządowcami - mówi Kluzik-Rostkowska.

Choć mówiło się o tym wiele, w ciągu ostatniej dekady nie było żadnej sensownej próby zintegrowania taryfy biletowej w komunikacji miejskiej na terenie wszystkich miast aglomeracji śląsko-zagłębiowskiej. Osobne bilety ma Jaworzno, osobne Tychy, a jeszcze inne gminy zrzeszone w KZK GOP oraz MZKP Tarnowskie Góry. Do biletowej jedności, według posłanki i marszałka będzie nowelizacja ustawy o transporcie zbiorowym.

- Gdyby literalnie czytać jej zapis o przewozach międzypowiatowych, mogłoby się okazać, że na przykład autobus z Katowic do Jaworzna jeździ niezgodnie z prawem. To bubel prawny, który trzeba będzie poprawić. On też skutecznie zniechęca przed wprowadzeniem idei wspólnego biletu przez miasta należące do KZK GOP i pozostające poza związkiem - wyjaśnia marszałek, który w tym przypadku miałby pełnić rolę mediatora pomiędzy samorządami.

Co na to prezydenci Tychów i Jaworzna?

ZOBACZ WIDEO ROZMOWĘ Z JOANNĄ KLUZIK-ROSTKOWSKĄ I ADAMEM MATUSIEWICZEM NA TEMAT WSPÓLNEGO BILETU

- Jeśli nasze bilety miałyby być honorowane przez KZK GOP, bylibyśmy zadowoleni. Ale trudno sobie to wyobrazić - komentuje Paweł Silbert, prezydent Jaworzna. - Od dawna działają u nas bilety elektroniczne, mamy elastyczne taryfy i niskie ceny. Obawiam się, że w naszym przypadku ta unifikacja wiązałaby się z krokiem wstecz.

- Jeśli KZK GOP wprowadzi w końcu taryfę czasową, nie będzie większych przeszkód z ujednoliceniem biletu w Tychach. Posłanka chce pomóc? Super! Kampania wyborcza to niezwykły okres - ironizuje Andrzej Dziuba, prezydent Tychów.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

To pomysł na pewne wygranie następnych wyborów do Sejmu

Z prof. Markiem Sitarzem z wydziału transportu Politechniki Śląskiej rozmawia Marcin Zasada

Joanna Kluzik-Rostkowska obiecuje wspólny bilet komunikacji miejskiej w Katowicach, Tychach i Jaworznie. Powinniśmy się cieszyć, czy machnąć ręką na uroki kampanii wyborczej?
Jeśli politycy chcą zrobić coś pożytecznego w dziedzinie transportu, a ich propozycje mają merytoryczne podstawy, odbieram to z pełną życzliwością. Pomysł ujednoliconego biletu jest dobry. Niestety, jego realizację ocenimy dopiero po wyborach.

Pomysł dobry, ale z brodą. Skoro to takie proste, czemu nikomu się dotąd nie udało? Rozmowy toczą się pewnie od daty sformowania KZK GOP.
Problemów jest cała lista. Na przykład rozwarstwienie odpowiedzialności. Ktoś odpowiada za tramwaje, ktoś za autobusy. W Katowicach tramwaje to podstawa, w Gliwicach się je likwiduje. Jest marszałek, są samorządy i ich nie zawsze zbieżne interesy. Władze się zmieniają, dotychczas najczęściej brakowało im determinacji w poprawianiu komunikacji. Dopóki nie powstanie metropolia, większość transportowych problemów nie zniknie.

Może ten jeden przejdzie do historii. A wtedy, chwała spadochroniarzom.
Jeśli jednak pani poseł Kluzik-Rostkowska spełni swoją przedwyborczą obietnicę, a zaangażują się w to marszałek i samorządy, przed następnymi wyborami nie będzie nawet musiała prowadzić kampanię, bo i tak wygra.