Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Janusz Palikot okaże się języczkiem u wagi?

Kamil Durczok
Jeśli coś - poza tym, kto wygra - naprawdę frapuje w tych wyborach, to jest to wynik Palikota. Kolejne sondaże, jeśli im ufać, przynoszą coraz lepsze wyniki jego partii. Ostatnie mówią wręcz o wyniku równym SLD i lepszym od PSL. Pytanie, czy tak zostanie, jest o tyle zasadne, że co prawda Palikot jest jak Doda i wszyscy go znają, ale jego ludzi już nie. Ci są jak muzycy z zespołu królowej - niewielu ich rozpoznaje, a już prawie nikt nie jest ciekaw, co sami potrafią zagrać, bo wszyscy przychodzą posłuchać Dody.

Pytanie więc, czy Palikot jest dla wyborców tak silną marką i gwarancją, że oddadzą swoje głosy w ciemno? Często na ludzi, których nie znają i po których nie wiadomo, czego się spodziewać. Dziś poważnym zadaniem, które stoi przed mediami, jest prześwietlenie kandydatów zebranych pod sztandarem nowoczesnego państwa. Czy się to liderowi podoba, czy nie. Informacje o tym, czy ktoś ma na koncie wyrok, odsiadkę czy konflikt z prawem, wyborcom się zwyczajnie należą.

Zwłaszcza że oburzenie Janusza Palikota po pytaniach o pana skazanego za pobicie kogoś kijem bejsbolowym jest najpewniej czysto teatralne. W końcu z lubością podnosił dziesiątki razy argument o pełnej sądowych spraw i rozpraw politycznej drodze Andrzeja Leppera. Dostaje więc tym samym kijem, którego wcześniej używał.

Frapujące, skąd się bierze ten rosnący, na razie sondażowo, elektorat eksposła z Lublina. Najprościej powiedzieć, że z SLD, bo to Palikot w ostatnich tygodniach najwięcej zyskał, a Napieralski najbardziej stracił. Ale to chyba zbyt proste tłumaczenie. Traci też trochę Platforma, traci PSL. Partia Palikota byłaby piątym ugrupowaniem w Sejmie, zatem i grupa dotąd niezdecydowanych zobaczyła być może swojego reprezentanta.

Odpowiedź dziś jest wielce ryzykowna. Podobnie jak ta na pytanie, ile z tego sondażowego triumfu Palikot dowiezie do 9 października. Na końcu za kotarę wchodzi wyborca, który ma świadomość wagi swojego głosu. I widząc nic nikomu niemówiące nazwisko, nawet pod szyldem powszechnie znanego Palikota, może nie chcieć marnować głosu i oddać go na pewniaka.

Właśnie ta chwila wahania za kotarą może być kluczowa dla wyborów. Sam Palikot, nawet jeśli wejdzie do Sejmu, na pewno nie będzie w nim dyrygentem. Ale może się okazać solistą odgrywającym rolę języczka u wagi. Głosy, które zdobędzie, mogą się okazać kluczowe przy tworzeniu nowej koalicji rządzącej. Bo kto ma gwarancję, że PO i PSL zdobędą ich tyle, by znów móc samodzielnie rządzić? Być może będą potrzebowały małej przystawki, by dopełnić koalicję - i w tej roli Palikot może odegrać kluczową rolę.

Ale nie można wykluczyć też innego scenariusza. Palikot odbiera głosy SLD, ale też odszczypuje 2 proc. PO - i w ten sposób 9 października korki od szampanów strzelają w sztabie PiS. Wtedy układanki koalicyjne będą dużo trudniejsze i prowadzić będą pewnie ku jednemu: kolejnym wyborom. Tyle że w tych wyborach Palikot pewnie by już przepadł. My o tym wiemy, on też. Zagadek związanych z nim więc sporo. Na ich rozwiązanie mamy jeszcze ponad tydzień.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!