Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnik z Żor szukał nawyków higienicznych w supermarketach

Beata Sypuła
Świeże i pachnące pieczywo. Ile razy dotknięte przez kupujących?
Świeże i pachnące pieczywo. Ile razy dotknięte przez kupujących? Arkadiusz Gola
Zajadasz się surówką z kiszonej kapusty? Możesz to przypłacić chorobą brudnych rąk. Lecz podane jak na dłoni bakterie, wirusy, jaja pasożytów mogą się znaleźć nie tylko w kapuście nabieranej przez klientów wprost z beczki, ale też w kiszonych ogórkach, mrożonkach sprzedawanych luzem, a nawet w pieczywie, które wybieramy własnoręcznie z ogólnodostępnych pojemników z bułkami i chlebem w hipermarketach.

To wszystko nie tylko przez brak nawyków higienicznych - także na skutek totalnej oszczędności właścicieli supermarketów, graniczącej czasem z działaniem na szkodę własnych klientów.

- To ohydne - mówi Stanisław M. z Żor. I opowiada ze szczegółami, jak w jednym z żorskich supermarketów chciał kupić mrożone ryby na obiad. Niestety, musiał je sam wybrać z lady chłodniczej, gdzie leżały wysypane luzem filety z pangi i dorsza.

- Ludzie przebierali w nich gołymi rękami. Odsunąłem się ze wstrętem. Zwróciłem uwagę obsłudze, ale mnie wyśmiała. Skontaktowałem się więc z Inspekcją Handlową w Katowicach - opowiada pan Stanisław.

Tam usłyszał, że to niedopuszczalne. Obiecano powiadomić sanepid w Rybniku, by skontrolował żorski supermarket.

- Po tygodniu widzę, że nie ma żadnych zmian - denerwuje się Stanisław M. - Mało tego: w tym samym supermarkecie sprzedawana jest kiszona kapusta prosto z beczki. Gość wyjmuje ją gołą ręką i wyciska sok. Mówię: "Panie, co pan robi? Wypije pan później ten sok, w którym moczyły się dziesiątki rąk?" Wyśmiał mnie.

Pan Stanisław uprzedził więc obsługę, że o tym fakcie powiadomi tym razem rybnicki sanepid.

- I znów mnie wykpili. Obsługa powiedziała, że inspektorzy sanitarni są u nich co tydzień i jeszcze się nie zdarzyło, żeby sklep dostał karę. Jestem oburzony! - mówi rozgoryczony Czytelnik.

Zadzwonił ponownie do Inspekcji Handlowej w Katowicach z pytaniem: jak jego sygnał - o zagrożeniu chorobami brudnych rąk roznoszonymi wskutek niechlujstwa supermarketu - został potraktowany? Tam dowiedział się jedynie, że sam musi złożyć skargę na piśmie, i to nie anonimowo.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Nie ryzykuj

Z sondy przeprowadzonej przez DZ wynika, że szczególnie razi nas przebieranie klientów w pieczywie. Wiadomo - kapustę, ogórki i ryby można umyć przed gotowaniem, mrożonki ugotować, ale co zrobić z bułkami? W sklepach samoobsługowych obok pojemników z pieczywem, z których można je wybierać, nie zawsze są jednorazowe rękawiczki dla klientów. Pod gołymi rękami bułki kręcą się czasem jak kulki w maszynie losującej numery totka.

Choroby brudnych rąk to m.in. zakażenie glistą ludzką poprzez jaja pasożyta przyklejone do żywności dotykanej przez nosiciela, żółtaczka pokarmowa, owsiki, salmonella, lamblioza wywoła-na przez pierwotniaka.

Według instytucji kontrolnych, skargi klientów nie mogą być anonimowe i takie nie są rozpatrywane, bo czasem kryje się za nimi zawistna konkurencja. Można jednak przesłać skargę za pomocą e-maila, gdzie widnieje tylko nasz adres internetowy. W przypadku pisma dane nadawcy nie są ujawniane w kontrolowanej firmie.

Inspekcja Handlowa: przepisy unijne są dość ogólne

Katarzyna Kielar, rzeczniczka Inspekcji Handlowej w Katowicach

Rzeczywiście, mieliśmy skargę mieszkańca Żor na higienę w jednym z żorskich supermarketów. Powiadomiliśmy o tym przypadku Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Rybniku, która ma nadzór nad takimi sprawami. Na razie nie wie-my, jaki jest tego skutek.

Przepisy unijne dotyczące żywności są nieprecyzyjne - mówią jedynie o należytym jej zabezpieczeniu. Wiele zależy od samych konsumentów, ich higieny i kultury osobistej. Jeśli mamy wątpliwości co do stanu sprzedawanych luzem mrożonych czy kiszonych produktów, wybierajmy żywność szczelnie zapakowaną w folię.

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Sprzedawca odpowiada za bezpieczeństwo żywności

Beata Kempa, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Katowicach

Przy sprzedaży artykułów niepakowanych, wprowadzanych do obrotu w systemie samoobsługowym w supermarketach, ogólne wymagania sanitarne są określone w ustawie o bezpieczeństwie żywności i żywienia, aktach wykonawczych i rozporządzeniach unijnych.

Za bezpieczeństwo żywności wprowadzanej do obrotu odpowiada sprzedający, który winien opracować procedury zapewniające higienę przy sprzedaży samoobsługowej w oparciu o tzw. zasady obowiązujących aktów prawnych.

O każdym przypadku naruszenia zasad sanitarnych można informować Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego.

Jak to jest w UE

Stowarzyszenie Rzemieślników Piekarstwa RP uspokaja: chleb i bułki nie będą już przechodziły przez ręce klientów. Obowiązująca dyrektywa unijna o należytym zabezpieczeniu żywności jest sukcesywnie wprowadzana w życie przez sanepid. Wymaga on od firm sprzedających pieczywo do
sklepów samoobsługowych, by było ono opakowane. W wielu sklepach samoobsługowych bułki są pakowane po kilka sztuk.

- Piekarnie z własnymi sklepami, zwłaszcza małe, rodzinne, pakują pieczywo do torebek i podają klientowi. Klienci chcą mieć bowiem chrupkie pieczywo nieprzetrzymywane w folii - mówi Eugenia Butka, współwłaścicielka piekarni (należącej do jej męża Stanisława Butki, prezesa Stowarzyszenia Rzemieślników Piekarstwa RP).

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czytelnik z Żor szukał nawyków higienicznych w supermarketach - Dziennik Zachodni