Do niedawna mało kto w Katowicach wiedział, co to "Rybka". Półtorej tygodnia temu o katowickiej spółdzielni socjalnej usłyszała cała Polska.
- Bałem się, że zaczniemy działać i będziemy siedzieli bezczynnie, bo nikt nie będzie o nas wiedział - wspomina Jarek Szymkowiak, wiceprezes "Rybki".
- Teraz to mamy marketing! - cieszy się za to prezes Gabriela Szymkowiak.
A wszystko za sprawą dwóch wizyt w siedzibie "Rybki" przy ul. Radosnej. Do Giszowca zajechał Donald Tusk, a za nim reprezentacja mediów, o której bezrobotni z "Rybki" nawet nie marzyli. Obie wizyty odbyły się na kilka dni przed wyborami. Pierwsza w poniedziałek 3 października, kolejna w czwartek. Obie na wariackich papierach.
- Pomógł nam poseł Marek Plura. Mówiliśmy mu o powstaniu "Rybki". Obiecał, że pomoże w reklamie. To było kilka miesięcy temu i sprawa ucichła - wspomina pani prezes. Dwa tygodnie temu odebrała telefon. Dzwonił asystent Plury.
- Zapowiedział, że premier przyjedzie na Śląsk w czwartek, 6 października i wpadnie też do nas na obiad - dodaje. W niedzielę rano kolejny telefon: premier będzie w poniedziałek, na śniadaniu.
Tymczasem przy Radosnej - w starej łaźni, którą spółdzielnia otrzymała od miasta - remont trwał w najlepsze.
- Były płyty, karton, gips, nie dało się tu wejść. Zaczęło się szalone sprzątanie - opowiada pani Gabriela.
Gabriela Szymkowiak na hasło "premier przyjeżdża" skłoniła właściciela masarni na Morgach do otwarcia w wolny dzień sklepu. Członkowie spółdzielni pożyczyli zastawę i obrusy. Stoły już były - dar z likwidowanej stołówki. W markecie kupiła słoninę. Syn Jarek piekł w nocy sernik, pani Gabriela topiła smalec.
- I całe szczęście. Pierwsze pytanie premiera przy stole: a smalec macie? - relacjonuje Jarek.
Smalec był, śniadanie się udało. Choć miały być rolady.
- Zaprosiliśmy premiera ponownie. Powiedział, że będzie w czwartek na obiedzie - opowiada pani Gabriela.
I znów nie wyszło jak miało. Tusk miał być w Giszowcu o 13.
- W środę wieczorem odebrałam telefon, że przyjedzie rano na kawę - wspomina Szymkowiak. W "Rybce" znów zwarli szeregi. - Przygotowaliśmy ciasto, śniadanie oraz rolady. Zapytaliśmy premiera, co chce, powiedział, że roladę - opowiada prezes. I tak obiad - roladę, modrą kapustę i kluski - premier zjadł o godz. 9.
O takiej promocji w "Rybce" nie marzyli. Niecały rok temu członkowie spółdzielni częstowali nie smalcem, a ciastkami, i nie premiera, a gości świątecznego jarmarku w Nikiszowcu. Wtedy pokazali się katowiczanom po raz pierwszy. Zbierali pieniądze na renowację rzeźby Rybki ze skweru przy ul. Szopienickiej. Spółdzielnię zarejestrowali dopiero na początku tego roku. Zrzesza jedenastu członków. Jej celem jest samozatrudnienie. "Rybka" ma zarabiać na gastronomii i rękodziele.
- Będziemy prowadzić śląską kawiarnię oraz pracownię sitodruku, chcemy też zająć się cateringiem - zapowiada Szymkowiak. Kawiarnia, serwująca domowe ciasta i desery, będzie czynna pod koniec października. W pracowni sitodruku będą powstawały pamiątki związane z katowickimi dzielnicami.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?