Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pan Czesław z Giszowca wciąż czeka na premiera Tuska. I doczekać się nie może

A. Pustułka, M.Wroński
Czesław Dolecki, nieoczekiwany bohater kampanii
Czesław Dolecki, nieoczekiwany bohater kampanii tvn
Niekończąca się historia - tak można podsumować dotychczasowy przebieg umawiania się premiera Donalda Tuska na roladę z Czesławem Doleckim, emerytem z katowickiego Giszowca, który nieoczekiwanie stał się bohaterem medialnym końcówki kampanii wyborczej.

Tusk i Dolecki poznali się 3 października podczas wizyty premiera na Śląsku. Po śniadaniu w jadłodajni "Rybka" szef rządu długo rozmawiał z mieszkańcami Giszowca, którzy próbowali zainteresować go swoimi sprawami. Bodaj najgłośniej czynił to nikomu wówczas jeszcze nieznany emeryt. W końcu premier zaproponował mu osobne spotkanie. - Usiądzie pan przy stole i zjemy roladę razem. Przyjmę każdą pretensję - zapewniał Tusk. - Dobrze. Będę czekał - odpowiedział pan Czesław.

Pierwszy termin wyznaczono na 6 października, kiedy premier ponownie odwiedził Śląsk, by wziąć udział w konwencji Platformy Obywatelskiej. Szef rządu pojawił się w "Rybce", lecz nie o tej godzinie, na którą był umówiony z panem Czesławem. A że ten nie został poinformowany na czas o zmianie planów premiera, więc do wspólnego obiadu nie doszło. Cała Polska w materiale Faktów TVN widziała odchodzącego w nowo kupionej koszuli niepocieszonego pana Czesława. Niektórzy zaczęli nawet podejrzewać, że został podesłany przez polityczną konkurencję?

Prawdziwa historia jest jednak inna. Pan Czesław to bohater przypadkowy. Resztę zdradza dyrektorka "Rybki" Gabriela Szymkowiak. - Na prośbę premiera mieliśmy ugościć pana Czesława. Wszystko było gotowe, przygotowaliśmy świeżutkie kluski i roladę. Miałam mu wytłumaczyć nieobecność premiera, ale przed wejściem przechwycili go dziennikarze i w świat poszła informacja, że premier o nim zapomniał - wyjaśnia Szymkowiak.

I chociaż wczoraj premier znów nie mógł przyjechać do Katowic, to pan Czesław spokojnie czeka. Zwłaszcza że ludzie z Kancelarii Premiera uprzedzili go o komplikacji. - Mamy się spotkać za trzy tygodnie, jak się skończy remont "Rybki" - mówi nam i radzi premierowi, by robiąc rządowe porządki wszystkich ministrów wywalił na bruk. - A zwłaszcza tę Hall od edukacji. Tylko Schetynę bym zostawił - wyjaśnia pan Czesław, były pracownik przeróbki w KWK Staszic.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Pan Czesław z Giszowca wciąż czeka na premiera Tuska. I doczekać się nie może - Dziennik Zachodni