Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nowicjusze w Sejmie, czyli Wiejskiej pierwsze, nieśmiałe próbowanie

Justyna Przybytek
Debiutanci odbierali w poniedziałek poselski niezbędnik, wśród nich Robert Biedroń z Ruchu Palikota
Debiutanci odbierali w poniedziałek poselski niezbędnik, wśród nich Robert Biedroń z Ruchu Palikota
Klusek śląskich nie zamawiajcie! Oszukane. Za szturchańce nie bijcie, bo z sympatii. Drzemać wolno, bo lepiej spać niż głupstwa gadać. Najgorzej: głupstwa partyjne. Sejmowy savoir-vivre w towarzystwie posłów-debiutantów studiowała Justyna Przybytek

Była ich prawie setka - odstawieni jak na niedzielną mszę, onieśmieleni niczym panna na wydaniu. Posłowie - debiutanci. Wśród 460 posłów Sejmu VII kadencji, nowicjuszy jest 130, piętnastu ze Śląska.

Po raz pierwszy - w nowej roli - zajechali na Wiejską do Warszawy w poniedziałek. Szkolić się. A my z nimi - podglądać - czy do nauki się przykładają. Przy okazji wypytaliśmy - posłów doświadczonych - co robić, żeby przy Wiejskiej nie zginąć.

Dom Poselski, niezbędnik i labirynt

To tu - w Domu Poselskim - poseł może zostać sprowadzony do parteru - dosłownie na hotelowy dywan - z pomocą dużej ilości procentów. Także tu może być przyłapany na gorącym uczynku - a o tych pikantnych krążą legendy - przez wszędobylskich fotoreporterów.

Mimo to nowi lęku nie znają i większość wnioskowała o pokoje właśnie tu. Pokoje dostali, więc do Warszawy zajechali dzień wcześniej - w niedzielę wieczorem. W innym wypadku, aby zdążyć na pierwsze, poniedziałkowe szkolenia, a te zaczynały się o godz. 9 - czekała ich wczesna pobudka. Intercity z Katowic jedzie do stolicy niecałe 3 godziny. Podróż autem trwa dłużej.

CZYTAJ KONIECZNIE
VIA SILESIANA - POPRZYJ NASZA AKCJĘ NADANIA TEJ NAZWY DLA AUTOSTRADY A4
SPIS POWSZECHNY: 400 TYS. OSÓB WPISAŁO NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ [WYNIKI NIEOFICJALNE]
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


Magda Figura ze Świerklan. Piękniejsza twarz piłki nożnej. Mamy jej zdjęcia
Prawie do nieba! Zobacz ranking i zdjęcia najwyższych kominów w woj. śląskim
A debiutanci mieli przed sobą dzień pełen wrażeń. Ale o Domu Poselskim mogli co najwyżej posłuchać od starszych kolegów, bo nadal trwa tu remont. Więc zakwaterowano ich w prywatnych hotelach.

- Imprezy nie było - rozwiewa wątpliwości Ewa Kołodziej, posłanka PO z Katowic. Kołodziej, przez siedem lat w katowickiej Radzie Miasta, debiutuje na Wiejskiej. Wraz z koleżankami z Platformy Obywatelskiej dostały pokoje w hotelu Mercure. W poniedziałek była radna karnie ustawiała się w licznych kolejkach w hallu głównym Sejmu. Każdego nowego czekało to samo - rozliczenie za przejazd, rejestracja, sesja fotograficzna, odbiór poselskiego niezbędnika.

Twierdziła, że się nie stresuje, za to cieszy nowym zadaniem, ale i martwi - rozstaniem z samorządem. Radna znana z ekstrawaganckich strojów w Radzie Miasta, pojawiła się w Sejmie w eleganckim żakiecie i sukience. - Żadnych specjalnych przygotowań ani zakupów. Fryzjer? Od lat sama potrafię ujarzmić swoje włosy - wyjaśniła.

W rękach miała poselski niezbędnik - grubą, niebieską teczkę - taką dostawali wszyscy debiutanci. Wewnątrz: informatory, mapka, regulamin Sejmu, i tym podobne. Jej zawartości nie przecenia jednak Kazimierz Kutz, w poprzedniej kadencji parlamentu - poseł, a teraz po raz drugi w karierze - senator.

- Debiutanci dostają dokładne plany kompleksu sejmowego. W tajemnicy przed kimkolwiek trzeba samemu zacząć chodzić po kolejnych gmachach, rozległych podziemiach, przejściach między nimi i buszować, jak w lesie - zaleca.

Twierdzi, że całość da się opanować. Choć jest ryzyko, że samotna wyprawa zakończy się właśnie w podziemiach, gdzie znikąd pomocy, a zasięgu w komórce brak. W sumie labirynt korytarzy sejmowych liczy prawie 20 kilometrów. Cały parlamentarny kompleks, na który składają się m.in. gmach główny Sejmu, budynek i sala posiedzeń Senatu, budynek komisji sejmowych, Stary Dom Poselski i Nowy Dom Poselski - ma 5 hektarów!


Magda Figura ze Świerklan. Piękniejsza twarz piłki nożnej. Mamy jej zdjęcia
Prawie do nieba! Zobacz ranking i zdjęcia najwyższych kominów w woj. śląskim
- Trzeba mieć dobrą kondycję - poucza Maria Nowak z Prawa i Sprawiedliwości, posłanka trzech kadencji Sejmu, a teraz kolejnej. I rozwiewa wątpliwości: Obcasy nie przeszkadzają. Nowak ma teorię: kierowca w Sejmie sobie poradzi, a zgubi się każdy, kto i tak ma problemy z orientacją. Ona nie ma. Cóż, nie wszystkim szczęście sprzyja.

Marek Wójcik, po raz drugi poseł z Platformy Obywatelskiej, o śląskich debiutantów się nie obawia.
- Zwłaszcza, że sala obrad, kuluary czy westybul są wzorowane na gmachu Sejmu Śląskiego - uspokaja. Więcej problemów, jak twierdzi, sprawi odnalezienie poszczególnych sejmowych biur - część z nich przenoszona jest do Domu Poselskiego, wiele rozproszonych po całym sejmowych kompleksie. Dlatego, aby pierwszego dnia posłowie się nie pogubili, Kancelaria Sejmu najważniejsze biura sprowadziła do hallu głównego.

Wróćmy jednak do Domu Poselskiego. Tu od 10 lat ma swój pokój - cały czas ten sam - Maria Nowak.

- Jest przedpokoik, pokój z tapczanem, szafą , biurkiem i telewizorem oraz łazienka z wanną i prysznicem - opowiada. Nie wszędzie takie wygody. Wójcik na przykład cztery ostatnie lata zajmował malutki pokoik, w którym, jak twierdził, z trudem obok łóżka, mieściło się krzesło. - Maksymalnie ma do 15 metrów kwadratowych, ale przeprowadzam się do większego - zapowiada.
Posłom spoza Warszawy przysługuje nocleg w Domu Poselskim. Ryczałt na zakwaterowanie (jednakowy dla wszystkich posłów) wynosi do 2200 zł miesięcznie, bądź 72 zł za jedną dobę hotelową. Analogicznie - ta sama kwota miesięcznie przysługuje na wynajem kwatery prywatnej.
- Wygodniej w Domu Poselskim - przekonuje Nowak. - W domu sprzątam, myję okna i tak dalej, tu nie muszę o tym myśleć. Zresztą tylko tu śpię, to jest tak, że wychodzi się rano i wraca późnym wieczorem - dodaje. Choć ceni sobie TV w pokoju.

- Jest kanał, na którym mamy podgląd na żywo z obrad Sejmu, więc nawet jeśli ktoś chce w spokoju popracować, to w pokoju wie, jak daleko są posunięte obrady i ile czasu zostało do głosowania - opowiada. TV wiele więc ułatwia i wyjaśnia, np. frekwencję w czasie obrad.
W pokojach posłowie mogą przenocować też swoich gości. W 2009 r. głośno zresztą zrobiło się o darmowych noclegach na koszt państwa za sprawą posła PO Wojciecha Ziemniaka. Ziemniak bowiem ugościł 601 osób. Podobny gest, jak się okazało, nie był wśród posłów wyjątkiem.

CZYTAJ KONIECZNIE
VIA SILESIANA - POPRZYJ NASZA AKCJĘ NADANIA TEJ NAZWY DLA AUTOSTRADY A4
SPIS POWSZECHNY: 400 TYS. OSÓB WPISAŁO NARODOWOŚĆ ŚLĄSKĄ [WYNIKI NIEOFICJALNE]
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Jak jeść, to u prezydenta albo w Czytelniku

Podczas dwudniowego szkolenia posłowie stołowali się kilkukrotnie - a to na specjalnie zorganizowanym obiedzie, a to na uroczystej kolacji.

- Na obiad pierwszego dnia był żurek, jakaś ryba, kawałek mięsa - wymienia Anna Nemś, była wiceprezydent Zawiercia. Podany w restauracji sejmowej - "Hawełce". "Hawełka" jest przy Wiejskiej od lat, bywało nawet, że kwestią serwowanych tu posiłków zajmowała się komisja regulaminowa, gdy posłowie skarżyli się, że jedzenie jest nieświeże i z dodatkiem karaluchów. W każdym razie - podobno już z lepszym menu - "Hawełka" jest podzielona na dwie części: samoobsługową i restauracyjną. W samoobsługowej plackami ziemniaczanymi zajada się Maria Nowak. - Za to inni posłowie często zamawiają kluski śląskie, choć tłumaczę im, że wcale nie są śląskie - opowiada. Nie śląskie, bo białe i nie tarte.

Kazimierz Kutz ostrzega, że wieczorową porą o posiłek w kompleksie sejmowym ciężko.
- W Domu Poselskim jest bar "Za kratą", tam jeszcze coś można dostać. Rano szwedzkie śniadania w hotelowej restauracji za 20 zł. Gości na kawę najlepiej zabrać do hotelu Sheraton (niedaleko Sejmu - przyp. red.). Choć kosztuje 25 zł, to jest bardzo dobra - wyjaśnia. Sam - choć czasem na szybki posiłek wpada do "Hawełki", najchętniej stołuje się w pobliskim Czytelniku, też przy Wiejskiej. - Jest tam wspaniała domowa kuchnia, a obok księgarnia. Znam to miejsce od kilkudziesięciu lat - poleca reżyser. Czytelnik słynie zresztą z klienteli. Tu stołowali się Tadeusz Konwicki, Gustaw Holoubek, Edward Stachura czy Zbigniew Herbert.

Jeśli nie w Czytelniku, to na stołówce w Kancelarii Prezydenta.

- Warto, bo jedzenie jest przygotowywane dla mniejszej grupy osób i smaczniejsze - chwali Nowak.

Sala plenarna: lepiej spać niż głupstwa gadać

Na sejmową salę obrad debiutanci trafili już pierwszego dnia. Było ich 97 - tylu przynajmniej poradziło sobie w próbnych głosowaniach.

- W telewizji ta sala wydawała mi się znacznie większa, okazała się przyjemna, z dobrą akustyką - ocenia Nemć. Inny debiutant PO, były radny z Zabrza, Borys Budka chwali sejmowe ławy. -W radzie mieliśmy więcej miejsca, ale te są wygodne, nie za bardzo, ale w sam raz - komentował.
Posłowie nie tylko kontemplowali wystrój sali, ale i poznawali procedury głosowań. - Przycisk zielony, czerwony albo żółty, po czym biały - klarował do znudzenia prowadzący. - A nieusprawiedliwiona nieobecność za każdy dzień na posiedzeniu Sejmu kosztuje 300 zł - dodawał.

Tyle samo, jeśli poseł w danym dniu nie weźmie udziału w więcej niż 1/5 głosowań. Debiutanci słuchali ponadgodzinnego wykładu, co prawda nie notowali, ale też - trzeba im przyznać - nie przysypiali. Kazimierz Kutz uważa, że drzemka to nie wstyd, a w jego wieku, a ma 82 lata, rzecz normalna. - Gdy się siedzi tyle godzin, można przysnąć, a im człowiek starszy, tym łatwiej. Mój organizm domaga się wyłączenia - tłumaczy. Sen, jak twierdzi, w głosowaniach nikomu nie przeszkadza.

- Ktoś zawsze szturchnie. Co prawda, trochę źle to wygląda, gdy śpi młody człowiek, ale to rzecz ludzka, lepiej spać niż mówić głupstwa, a najgorzej partyjne głupstwa - przestrzega.

Uwaga na media i partię

Nie obyli się debiutanci bez pierwszego szoku. Niestraszna im była plątanina sejmowych korytarzy, sterta papierów do przestudiowania czy powaga nowej roli. Nie, nowicjuszy spłoszyli dziennikarze. Przedstawicieli mediów było, jak się zdawało, tyluż co posłów. Kamery, flesze, mikrofony. Dziesiątki ludzi biegających od jednego posła do drugiego.

- Myślałam, że to miejsce do skupienia, nie tak bardzo medialne, a okazało się, że kamery są wszędzie - nie ukrywa zaskoczenia posłanka Nemś. Pierwszych wywiadów udzielała za to - bardzo zresztą swobodnie - Ewa Kołodziej. Zresztą w przerwie w szkoleniu opuściła Sejm i ruszyła do redakcji stacji radiowej na nagranie.

Przed mediami ostrzega za to Wójcik. - Warto uważać na fotoreporterów tabloidów, są wszechobecni i nie rozróżniają życia prywatnego od pracy - twierdzi.

Z kolei Kutz nie w mediach widzi zagrożenie, a w partii. - Coś, czego nigdy nie zaznałem, a co wiem, że jest najgroźniejsze to dyscyplina partyjna - przekonuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!