Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Habemus papam". Stuhr gra brawurowo

Maria Malatyńska
Jerzy Stuhr jako rzecznik i Michel Piccoli jako papież
Jerzy Stuhr jako rzecznik i Michel Piccoli jako papież fot. gutek film
Żadnej tu nie ma ironii, żadnej karykatury, wszystko jest bardzo ludzkie - tak Radio Watykańskie oceniło film "Habemus papam", zaraz po jego włoskiej premierze. Wtedy całe Włochy odetchnęły z ulgą. Bo znaczyło to, że film Nanniego Morettiego nie jest przeciwko Kościołowi, papieżowi, Watykanowi, choć reżyser nieraz deklarował swoją lewicowość, a nawet ateizm.

Czytaj także: Gubicie się na remontowanym dworcu PKP? Podpowiadamy najkrótszą drogę do peronów

Nie trzeba więc ewentualnie "walczyć w obronie", wystarczy siąść na widowni, obejrzeć, roześmiać się lub wzruszyć. Ten oddech ulgi przeszedł przez świat, stąd pewnie to gigantyczne powodzenie filmu. Czy u nas też tak będzie? Może też, chociaż jeszcze przed włoską premierą niektóre polskie gazety, nie znając filmu, potępiły Jerzego Stuhra, że zagrał w dziele "antypapieskim". Bo my, jak wiadomo, zawsze wiemy lepiej.

O cóż jednak chodzi? O sytuację teoretyczną: gdy po śmierci papieża, konklawe wybrało jego następcę, ten roztrzęsiony i bezradny doszedł do przekonania, że nie jest godny i w ogóle nie podoła, więc uciekł z Watykanu. Treścią jest więc także zderzenie "odwiecznej formy" z żywym realizmem rzymskiej współczesności, światem ulic i ludzi (pięknie pokazany codzienny Rzym). Papieżem jest tu 85-letni Michel Piccoli. Jakże miło po latach się z nim spotkać!

Jerzy Stuhr zagrał brawurowo, mocną postać rzecznika prasowego Watykanu. Ależ to jest rola! Nanni Moretti musi rzeczywiście dobrze znać naszego aktora, jeśli potrafił napisać dla niego tak idealnie skrojoną postać. Rośnie ona przed nami, staje się coraz większa, a wobec bezradności następcy i słodkiej, dziecięcej niewiedzy całego konklawe, faktycznie przejmuje władzę nad tym kolorowym światem czerwono-złotych kardynałów.

- Tylko Włosi mogli zrobić taki film, bo od wieków pozostają w symbiozie z Watykanem - tak powiedział Jerzy Stuhr, zapowiadając ten film. Ma rację, bo tylko Włosi mają w genach tradycję komedii dell' arte, bo wiedzą czym jest opera buffo, bo znają radość farsy, bo wreszcie cały ten "teatr formy", niezmienny od 2000 lat, to jest ich teatr, ich Watykan, ich duma. Mógł Fellini zachwycić świat pokazem kardynalskiej mody, gdzie bohaterowie wjeżdżali na wrotkach, może i Moretti urządzić kardynałom… mecz siatkówki.
Czy film jest dobry? Jest oryginalny i niezwykle kolorowy. Choć można żałować, że mało tu szans na refleksję, na emocję, a nawet na wielkie uogólnienie. Pewnie jeszcze nie nadszedł jego czas!

Academy(c) Awards. Plebiscyt na najlepszy akademik Krakowa!

Wybieramy najpiękniejszy rynek w Małopolsce! Weź udział w plebiscycie i oddaj głos!

Mieszkania Kraków. Sprawdź nowy serwis

Codziennie rano najświeższe informacje z Krakowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska