Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Joe Frazier - Muhammad Ali wciąż pamięta siłę jego ciosów

Rafał Musioł
Był jedną z największych gwiazd złotych lat boksu - czasów, w których Lennox Lewis czy bracia Kliczkowie zostaliby okrzyknięci nudziarzami. Bo czy ktoś przy zdrowych zmysłach chciałby oglądać walkę Witalija Kliczki z Odlanierem Solanisem, Władimira Kliczki z Davidem Haye czy Nikołaja Wałujewa z Johnem Ruizem mając do wyboru starcia z udziałem Muhammada Alego, młodego George'a Foremana, Larry'ego Holmesa czy Joe Fra-ziera, czyli pięściarzy, przy których blado wypadliby nawet futurystyczni "Giganci ze stali"?

We wtorek ostatni z wymienionych przegrał swoją ostatnią walkę - 67-letni Frazier zmarł w filadelfijskim hospicjum na raka wątroby, w miesiąc po zdiagnozowaniu choroby.

- Świat stracił wielkiego mistrza. Zawsze będę go wspominał z szacunkiem i podziwem - powiedział Ali.
O dwa lata starszy od Fraziera i cierpiący na Parkinsona były mistrz świetnie pamięta siłę ciosów Fraziera, który był pierwszym rywalem, jaki zdołał go pokonać po serii 31 zwycięstw.

Obaj napisali kawałek historii - spotykali się na ringu trzy razy. Frazier triumfował tylko raz, w 1971 roku, w 1974 i 1975 górą był Muhammad. Ale do legendy przeszło ich ostatnie starcie.

1 października 1975 roku Ali i Frazier spotkali się w Manili. Dlaczego tam? Bo taką zachciankę miał filipiński dyktator Ferdinand Marcos, żyjący w przyjaźni z Donem Kingiem, który zawsze wiedział - i wie to do dziś - że pieniądze nie śmierdzą, więc nie miał nic przeciwko temu, by pojedynek tysiąclecia odbył się w kraju, gdzie obowiązywał stan wojenny.

Polityka zeszła jednak na dalszy plan, gdy zaczęła się walka, która przeszła do legend jako "Thrilla in Manila". Nawiasem mówiąc hasło to prawie wymyślił sam Ali. Prawie, bo w oryginale brzmiało "Gorilla in Manila" i miało być obraźliwe dla Fraziera, który urodą przypominał słynącemu z niewyparzonej gęby Alemu właśnie goryla, co i tak było najmniej złośliwym epitetem, jakiego użył mistrz przed walką (zaproponował m.in. odesłanie głowy Fraziera do instytutu zajmującego się badaniem brzydkich i dzikich zwierząt). Muhammad bluzgał zresztą tak długo, aż Frazier nie zdzierżył i zapowiedział, że w ringu wyrwie Alemu serce i rzuci w trybuny.

Pojedynek zakontraktowano na 15 rund, które miały się odbyć w parnej i gorącej hali. "Smoking Joe" do ostatniej nie został już wypuszczony przez sekundanta ze względu na opuchliznę zakrywającą oczy.

- Nie martw się. I tak przeszedłeś właśnie do historii - uspokajał protestującego Fraziera trener Eddie Futch.

I miał rację. Tyle tylko, że Ali, który po pojedynku też wyglądał na zmasakrowanego, przyznał, po latach, że gdyby trener Fra-ziera nie był szybszy, to być może on sam podjąłby decyzję o poddaniu się.

- Wtedy dowiedziałem się, że jest obok mnie najlepszym bokserem świata i nigdy już go nie obraziłem - wspominał we wtorek Ali, co w jego ustach stanowiło największy z możliwych komplementów.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

Nagie ciała ozdobione dziełami sztuki - finał mistrzostw bodypaintingu
Zmiana opon na zimówki to obowiązek NOWA USTAWA

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!