- Zresztą, historycznie rzec biorąc, wiele z nich powstało z połączenia mniejszych gmin - przypomniał Matusiewicz.
Istotnie, jeśli zestawić 14 miast tworzących Górnośląski Związek Metropolitalny z liczbą samodzielnych gmin, jakie kilkadziesiąt lat temu istniały na tym samym obszarze, to trudno nie podchwycić tezy o "permanentnym budowaniu metropolii". Eksperci radzą wstrzymać się jednak z szukaniem analogii. Ich zdaniem, na automatyczną powtórkę z przeszłości nie ma co liczyć.
Miasta rosną
Wielkie Katowice zaczęły powstawać w roku 1924, gdy do powiatu miejskiego włączono Bogucice, Załęże, Brynów i Ligotę Pszczyńską. Po roku 1945 wchłonięte zostały m.in. Panewniki, Piotrowice, Ochojec, Janów, Wełnowiec, Szopienice, Giszowiec oraz Murcki.
Ruda Śląska w obecnym kształcie istnieje od 1959 r., kiedy połączono Nowy Bytom i Rudę (oba wchłonęły wcześniej kilka innych miejscowości).
Chorzów do lat 30. XX wieku był wsią. Kiedy dołączono do niego Królewską Hutę oraz Wielkie i Nowe Hajduki, stał się miastem.
Jak się ludziom dobrze wiedzie, to chętniej działają wspólnie
Rozmowa z dr. Robertem Krzysztofikiem z Katedry Geografii Ekonomicznej Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego
Czy miejscowości z terenu aglomeracji są skazane na integrację? Ich dotychczasowa historia chyba potwierdza taki scenariusz.
Nie do końca. Wchłanianie mniejszych gmin przez duże miasta Śląska i Zagłębia trwało do lat 80. XX wieku. Później można było raczej zauważyć tendencje odśrodkowe.
Dlaczego trend się zmienił?
Wskutek gospodarczego kryzysu duże miasta straciły swoją atrakcyjność i stąd niektóre dzielnice zdecydowały się na secesję.
Teraz znów mamy kryzys. Czy to przekreśla szanse na powstanie aglomeracji?
Największym problemem jest obecnie brak silnego lidera. W czasach, gdy Katowice wchłaniały sąsiednie gminy, sytuacja była jasna: "hegemon" miał na tyle silną pozycję, że był atrakcyjny dla ościennych gmin. Na takiej zasadzie dziś swoją pozycję budują Poznań czy Wrocław. U nas tymczasem jest kilkanaście zbliżonych potencjałem miast, więc tak naprawdę mamy do czynienia nie tyle z aglomeracją, co konurbacją, czyli zespołem miejskim złożonym z kilku miast. Integracja w takich warunkach jest trudna.
Taką konurbacją "pozlepianych" dzielnic jest Ruda Śląska. I jakoś to miasto działa.
Owszem, ale trzyma się dzięki swoim podstawom ekonomicznym, bo sporą część mieszkańców silniejsze więzi łączą z ościennymi miastami niż z ich własnym. Gdyby Ruda Śląska straciła swoje gospodarcze podstawy, to natychmiast ujawnią się w nim tendencje odśrodkowe.
Nie musimy więc twierdzić, że jesteśmy mieszkańcami Silesii, ale możemy pod tym szyldem wspólnie działać. Wystarczy, że będziemy mieli źródła finansowania.
My te źródła mamy, ale one są nierównomiernie rozłożone. W miarę dostatnio jest w Katowicach i Gliwicach, ale są miasta, gdzie jest naprawdę biednie. Integracji sprzyja sytuacja, kiedy dostatek jest w miarę równo rozłożony.
Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?