Podczas premiery nauczycielka sprowadziła mnie do parteru, silnie pociągając za włosy. Odechciało mi się na zawsze. Na kolejne przedstawienia już mnie nie zabierali. Nie zdołałem więc zadebiutować na scenie Zakładowego Domu Huty "Kościuszko", niebawem przekształconej w Music Hall, a potem - w Teatr Rozrywki.
O krytykach literackich, teatralnych czy muzycznych zwykło się mówić, że są niespełnionymi poetami, aktorami, reżyserami czy piosenkarzami, stąd to ich chorobliwe malkontenctwo, połączone z przekonaniem, że "trzeba to było zrobić inaczej". Przyznaję, jest coś na rzeczy w tym stereotypie, więc pozostaje mi się tylko cieszyć, że mnie on nie obejmuje. Moja rola Misia była w każdym wymiarze nic nie znaczącym epizodem. Naprawdę, nie miałem szansy na granie w Teatrze Rozrywki, choć panujące tu warunki znałem wcześniej, więc lepiej od Marii Meyer, Elżbiety Okupskiej czy Jacentego Jędrusika, którzy nawet nie marzyli o tym, by tu występować.
A ja marzyć mogłem, bo tutaj jako widz uczestniczyłem w przedstawieniach Reduty Śląskiej, teatrzyku amatorskiego z przedwojennym cenzusem. Także w innych imprezach, nie zawsze kończących się aż tak dramatycznie. Niestety, kiedy reżyser Marcel Kochańczyk szukał kandydata do tytułowej roli w "Jesus Christ Superstar", nie mogłem mu wpaść w oko także dlatego, że w burzliwych latach moich teatralnych początków na lekcjach wychowania muzycznego - jako jedyny w klasie! - nie musiałem śpiewać, jeno stojąc wybijałem rytmy i takty. Z Maćkiem Balcarem łączyć mnie zatem mogły tylko długie włosy, które w tamtych czasach z upodobaniem nosiłem.
Na nic się to zdało. Pozostało mi wybijanie owych rytmów i taktów, z nie opuszczającym mnie do dziś lękiem, że jednak trochę fałszuję.
"Rozrywkę" zawsze miałem pod nosem, także wtedy, gdy już nie mieszkałem w Chorzowie. Kiedy na dobre wystartowała i zaczynała odnosić pierwsze sukcesy, byłem jej regularnym gościem. Oglądałem wszystko. Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie ominąłem ani jednej premiery (najbliższa będzie produkcją nr 100!). Nigdy jednak nie przyłączyłem się do chóru głosów, które w latach 80. wieszczyły rychły koniec tej instytucji lub jej marginalizację.
Wprawdzie w owym czasie hołdowałem innej estetyce, bliższej eksperymentowi czy artystycznemu "offowi", to jednak doceniałem żywioły, które na tej scenie panowały: świeżość, młodość, witalność. 10 lat później mogłem więc napisać w książce opisującej "Sytuację kultury w województwie katowickim", że "niespodziewanie wielkim zjawiskiem artystycznym stał się chorzowski Teatr Rozrywki (…). W całym okresie powojennym nic podobnie zaskakującego nie powstało na Śląsku". Podtrzymuję te słowa.
W poniedziałek 28. 11. o godz. 19.00 w chorzowskim Teatrze Rozrywki rozpocznie się w ramach cyklu "Górny Śląsk - świat najmniejszy" koncert zatytułowany "Stąd do Broadwayu. Historia Teatru Rozrywki". W promocji książki Krzysztofa Karwata udział wezmą m.in.: Maciej Balcar, Jacenty Jędrusik, Janusz Kruciński, Maria Meyer, Elżbieta Okupska i Alona Szostak. Dwa podwójne zaproszenia czekają na Czytelników, którzy zadzwonią do Biura Obsługi Widzów: (32) 346 19 31 do 3 lub (32) 346 19 49.
* CZYTAJ KONIECZNIE:
NAJBOGATSI I NAJBIEDNIEJSI POSŁOWIE Z WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO - ZOBACZ KONIECZNIE
TOP 14 poszukiwanych przestępców w woj. śląskim ZOBACZ ICH TWARZE
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dyskoteka w starodawnym kinie. Tysiące chcą ją obejrzeć [FOTO, WIDEO]
POLOWANIE NA GWAŁCICIELA. Studenci z Gliwic wzięli sprawy w swoje ręce
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?