Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pro Fortalicium i śląskie schrony historii: rewitalizacja trwa [WIDEO]

Tomasz Borówka
Tu, w Dobieszowicach, zaczęła się historia renowacji obiektów fortecznych - mówi Waldemar Machoń
Tu, w Dobieszowicach, zaczęła się historia renowacji obiektów fortecznych - mówi Waldemar Machoń Tomasz Borówka
Są takie miejsca na Śląsku, gdzie schroniła się i przetrwała żywa historia II wojny światowej. Odrestaurowane schrony dają szansę, by dosłownie jej dotknąć. Rewitalizuje je Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków "Fortyfikacji "Pro Fortalicium". Zobaczcie wideo.

Jesteśmy w izbie bojowej polskiego schronu w Dobieszowicach. Czyżbym przeniósł się w czasie? Wygląda tu niczym w 1939 roku. Cekaem Browning z instalacją chłodzącą, pancerz strzelnicy, taśma i skrzynki amunicyjne, panorama ogniowa... Bo w izbie muzealnej, w jaką przekształcono schron, możemy się zapoznać z jego budową, uzbrojeniem i wyposażeniem, z warunkami, w jakich przebywała załoga ponad 70 lat temu.

- Dowódca przekazywał rozkazy - mówi oprowadzający mnie po schronie Waldemar Machoń, współzałożyciel i były prezes stowarzyszenia "Pro Fortalicium". - Strzelnica numer taki a taki, kąt podniesienia - i trzysta pocisków. W sektorze, na który spadłby taki grad ognia, nic nie miało prawa przeżyć.

Schron jest pomalowany od zewnątrz w żółto-zielono-brązowe plamy. Nie zachowały się żadne jego przedwojenne fotografie, ale w miarę możliwości, na podstawie dostępnych źródeł, odtworzono oryginalny kamuflaż. Wycięto też zarośla i zniwelowano teren. Efekt wizualny - nieprawdopodobny! Aż trudno uwierzyć, że to ta sama budowla, co zapomniany, zapuszczony i nikomu niepotrzebny "bunkier", straszący ongi przy drodze ślepym oczodołem strzelnicy.

Gdy grupa entuzjastów przystępowała do jego rewitalizacji, okoliczna ludność przyglądała się podejrzliwie. Na wszelki wypadek z daleka i przez lornetki. "Złomiarze!" - wyrokowano. "Raczej złodzieje, łupy tu dzielą" - spekulował ktoś inny. W końcu, pewnego dnia, w lokalnej gazecie ukazał się artykuł, w którym ktoś wyklarował, o co właściwie chodzi. Sytuacja zmieniła się diametralnie. Nieufność ustąpiła miejsca przyjaznemu zainteresowaniu i chęci pomocy. A co dopiero, gdy zorganizowano pierwsze imprezy dla publiki i podczas dni otwartych do obiektu zaczęli przyjeżdżać zwiedzający! I odtąd w Dobieszowicach zagościło uczucie dumy wręcz jakiejś, że tak niezwykłe rzeczy się tam dzieją.

W grudniu 2001 zarejestrowano Stowarzyszenie na Rzecz Zabytków Fortyfikacji "Pro Fortalicium", które liczyło wówczas 16 członków założycieli. Dziś "w obronie małej twierdzy" (tak nazwa tłumaczy się na polski) zaangażowanych jest już sto kilkadziesiąt osób. Powstanie stowarzyszenia nadało rozmachu pracom przy ratowaniu i eksponowaniu historycznych fortyfikacji, a także rekonstrukcji historycznej. Łatwiejsze okazało się gromadzenie funduszy. Posiadając osobowość prawną było się już partnerem dla firm, organizacji, samorządów. Do "Pro Fortalicium", koncentrującego się początkowo na działalności w rejonie Piekar Śląskich, zgłaszali się entuzjaści rewitalizacji bardziej oddalonych schronów - jak obecny wiceprezes stowarzyszenia Tomasz Wojdyła z propozycją renowacji schronu w Świętochłowicach-Piaśnikach.
Stopniowo zaczęły być tworzone kolejne po Dobieszowicach izby muzealne. Obecnie jest ich już kilkanaście. Powstaje też kilkanaście dalszych, a istniejące nadal się rozwijają. - Jesteśmy w trakcie odtwarzania urządzeń filtrowentylacyjnych oraz chłodzenia karabinów maszynowych - mówi Marcin Bojdoł oprowadzając po bojowym schronie nr 5 w Chorzowie. - Wymaga to dużych nakładów pracy, a nawet dalszych badań - dodaje.

Odnalezione, uratowane nie tyle od zapomnienia, co przed bezmyślną kradzieżą i zniszczeniem zabytki ze śląskich "bunkrów" znajdują więc schronienie i drugie życie. Nawiasem mówiąc, słowa "bunkier" lepiej się wystrzegać mówiąc o fortyfikacjach II Rzeczypospolitej w obecności fortecznych purystów, których zdaniem to Niemcy mieli bunkry, a Polacy schrony. Z tym, że bunkrami niemieckimi "Pro Fortalicium" również jak najbardziej się zajmuje.

Wśród wyeksponowanych obiektów są polskie schrony przy ulicy Katowickiej w Chorzowie, w Piekarach-Dąbrówce Wielkiej, w Świętochłowicach czy w Wyrach-Gostyni, "Sowińcem" zwany. Największy znajduje się na chorzowskim Wzgórzu Redena. To dawny schron dowodzenia Obszaru Warownego "Śląsk".

- Unikat! - mówi prezes "Pro Fortalicium" Dariusz Pietrucha. - W Polsce nie ma drugiego takiego obiektu, zbudowanego wyłącznie jako siedziba sztabu. Od otwarcia dla zwiedzających w grudniu 2012 przewinęło się już przez schron ponad 4 tys. zwiedzających. Największą grupę wśród nich stanowią wycieczki szkolne. I cieszy nas, że szczególnie młodemu pokoleniu przybliżamy historię II wojny światowej, a zwłaszcza września 1939 i tego miejsca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!