Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pod Wujkiem chodziło o demonstrację siły

Teresa Semik
Pomnik na grobie jednej z ofiar pacyfikacji Wujka.
Pomnik na grobie jednej z ofiar pacyfikacji Wujka. ARC DZ
Gdyby milicja otoczyła kopalnię Wujek, strajk załamałby się - pisze Teresa Semik w oparciu o fragmenty swojej książki.

Kto kazał strzelać do górników kopalni Wujek? Dlaczego trwająca 15 lat sądowa próba rozliczenia tej tragedii nie dała odpowiedzi na to pytanie?

- Walimy! - powiedział dowódca plutonu specjalnego ZOMO. Najpierw jedna seria z pistoletu maszynowego przeszyła plac pełen ludzi, za chwilę poszły kolejne. Kto akceptował taki sposób rozwiązywania konfliktów społecznych?

Od kul zginęło 9 górników, a ran postrzałowych doznało 21. W szyfrogramie komendanta głównego milicji, generała Józefa Beima, jest jednoznaczne polecenie odblokowania zakładów okupowanych przez strajkujące załogi "przy użyciu maksymalnych sił i środków".

- Strzelano bez rozkazu, spontanicznie, w obronie życia. Tak wynikało z meldunków, które otrzymywałem - twierdzi Czesław Kiszczak, były szef MSW.

O zgodę na użycie broni zwracał się do niego komendant wojewódzki milicji w Katowicach Jerzy Gruba, argumentując to bardzo trudną sytuacją.

- Takiej zgody nie udzieliłem - zapewnia Kiszczak. - Wtedy Gruba zapytał mnie dramatycznym głosem: To co ja mam robić?! Rozkazałem przerwać akcję, wycofać siły z kopalni i przeanalizować sytuację.
Wiemy, że major Bolesław Wyszkowski, dowódca sił milicyjnych atakujących kopalnię od strony bramy głównej, powiadomił dowódcę akcji Kazimierza Wilczyńskiego, że zaczyna mu brakować środków chemicznych. Mówił, że siłami, którymi dysponuje, nie jest w stanie przełamać oporu górników.

O godz. 12.31 Wilczyński po raz pierwszy melduje komendantowi Grubie: - Zdecydowana walka. Jest wielu rannych, atakują nas czym mogą. Czy mogę użyć broni? Niezwłocznie komendant Gruba udziela odpowiedzi: - Broni nie używaj, poczekaj na rozkaz.

Gdy Wilczyński przekazywał podwładnym, że nie ma zgody na użycie broni, rozlegają się strzały.
Na górnikach nie robi to wrażenia.

- Naprzód! To są ślepe, nie bójcie się! - woła ktoś ze strajkujących. Gęste powietrze od dymu z wyrzutni gazów utrudnia oddychanie, ale górnicy wciąż nacierają. Są od uciekających zomowców na wyciągnięcie ręki. Nagle zaczynają się przewracać.

Kompanie ZOMO, piąta i szósta, najwięcej najadły się strachu. Funkcjonariusze zostali bez dowództwa, bez rozkazów. Spanikowali i zaczęli uciekać.

Kompania Krzysztofa Szpili już została wyparta z kopalni, ale on nie potrafił uciekać. Teren był tak zadymiony, że nie mógł złapać oddechu. Klęknął na ziemi i z odległości 7 metrów zobaczył biegnących w jego stronę górników. Jeden z nich wysunął się na czoło i trzymał coś w ręce. - Pomyślałem, że mnie zabije - zeznaje Szpila przed sądem. - Wtedy usłyszałem strzały i ten górnik upadł.
* CZYTAJ KONIECZNIE:

PIJANY OCHRONIARZ STRZELAŁ W TESCO W KATOWICKIM SCC - ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
NAJLEPSZE PREZENTY POD CHOINKĘ - PORADNIK DZ [ZDJĘCIA I CENY] - ZOBACZ KONIECZNIE
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


SPORTOWY TYDZIEŃ  W NM: Najdrożsi piłkarze śląskich klubów [RANKING]Najlepsza strona WWW klubu z 4. ligi NASI ZAGRANICĄ. Historyczne transfery w piłce
Czy strzelano w obronie koniecznej, czy może granice tej obrony zostały przekroczone? Kontratak górników poprzedzający strzały był nagły, ale nie różnił się od poprzednich.

Wiesław Łobień został sam na skraju placu. Rozgląda się za jakimś kamieniem, by rzucić nim w stronę zomowców. Stoi do nich tyłem, w odległości 25-30 m. Gdy poczuł ostry ból, pomyślał, że oberwał puszką z gazem łzawiącym. Jedna kula przeszyła pośladek, druga utkwiła w łokciu.

Łobień, Płatek, Giermuziński, Czekalski czy Wilk nie atakowali zomowców, gdy trafiły ich kule. Nie ma więc mowy o obronie koniecznej. Zdaniem sędziów, broni użyli wszyscy oskarżeni z plutonu specjalnego ZOMO, choć nikt ani nie widział, ani nie słyszał tak dużej grupy strzelających osób.

- Jedni ponoszą karę za milcze-nie i osłanianie kolegów. Ci zaś, którzy zabili, do końca życia pozostaną ze świadomością nie w pełni ukaranej zbrodni - mówi sędzia Waldemar Szmidt, skazując 14 funkcjonariuszy plutonu specjalnego na więzienie.

Sąd nie był w stanie określić odrębnie dla każdego z oskarżonych zomowców miejsca, w którym się znajdował, oraz czasu i sposobu oddawania strzałów. Nie wynikało to ze złej woli czy niestaranności sędziów, lecz z trudności dowodowych. Sąd wydaje wyrok jedynie na podstawie niewątpliwych i obiektywnych dowodów. Te zaś determinują kwalifikację prawną zarzucanych czynów. Są zabici, ale nie ma sprawców tego zabójstwa. Zomowcom można było wykazać udział w pobiciu przy użyciu broni palnej. Tylko tyle, czy aż tyle?

W stanie wojennym niemal całe życie toczyło się na rozkaz. Czy możliwa była samowola plutonu specjalnego, jednostki zmilitaryzowanej? - to fundamentalne pytanie. Czy bez przyzwolenia przełożonych ktoś w ogóle odważyłby się strzelać?

Jak wyglądałby ten strajk, gdyby w kopalni pojawił się Jan Ludwiczak? To był strajk także w jego obronie.

Często zadaję sobie pytanie, jak zachowałby się dowódca odpowiedzialny za żołnierzy, gdyby zobaczył przed sobą przeważającą siłę wroga. Nie ma żadnej strategii, przegrana jest więc pewna. Myślę, że poddałby się i ratował żołnierzy. Górnicy postanowili strajkować i nie dać się wyrzucić z kopalni. Kto wiedział, że władza będzie strzelać do ludzi? No kto to mógł przewidzieć? - pyta Ludwiczak jakby wciąż nie mógł uwierzyć w to, co się stało.

Nie ma wątpliwości, że władza nie była wówczas gotowa na żadną ugodę.

Dwunastu świadków zeznało pod przysięgą, że widzieli podczas pacyfikacji kopalni Wujek strzelców wojskowych lub wojskowych z bronią. Prokuratura i sąd pominęli te dowody.

Oficer operacyjny kontrwywiadu wojskowego, Roman Kręgiel twierdzi kategorycznie, że po akcji w kopalni Wujek dowódcy sprawdzili amunicję oddziałów wojskowych i stan się zgadzał. Możliwe jest, że któryś z żołnierzy dysponował amunicją ponad normę.

Gdyby siły milicyjne wycofały się spod kopalni Wujek widząc determinację górników, gdyby otoczyły ją szczelnie, to ten strajk załamałby się prawdopodobnie po kilku dniach. Chodziło jednak o demonstrację siły, a nie o rozwiązanie konfliktu.

Lech Wałęsa opuszczając salę rozpraw katowickiego sądu mówił nie bez irytacji: - Władza z premedytacją wybrała tłumienie strajków w śląskich kopalniach. Chciała całemu narodowi dać nauczkę, że stan wojenny jest groźny.
* CZYTAJ KONIECZNIE:

PIJANY OCHRONIARZ STRZELAŁ W TESCO W KATOWICKIM SCC - ZOBACZ ZDJĘCIA i WIDEO
NAJLEPSZE PREZENTY POD CHOINKĘ - PORADNIK DZ [ZDJĘCIA I CENY] - ZOBACZ KONIECZNIE
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


SPORTOWY TYDZIEŃ  W NM: Najdrożsi piłkarze śląskich klubów [RANKING]Najlepsza strona WWW klubu z 4. ligi NASI ZAGRANICĄ. Historyczne transfery w piłce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!