Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[ZDROWIE] Suplementy: zdrowie w pigułce czy sprzedawanie iluzji?

oprac. na podst. danych GIS:EK
Po co wymyślono suplementy i co warto o nich wiedzieć, żeby były skuteczne?

Suplement diety to tylko uzupełnienie, dodatek, a nie lekarstwo! Suplementy nie leczą i nie zapobiegają chorobom. Suplement to jak substytut - witaminy, mikroelementu, pierwiasta potrzebego nam do zdrowego życia. Pamiętajmy o tym, bo to, że suplement ma najczęściej postać tabletki czy syropu nic nie znaczy, a właściwie znaczy tylko tyle, że zamiast jeść cytrynę czy kiszoną kapustę połykamy pigułkę zawierającą witaminę C. Czy zatem suplementy są w ogóle zbędne? Nie, tak nie jest, jednak pomagają tylko wtedy, gdy są odpowiednio dawkowane.

Suplementy diety zostały wymyślone po to, by ją uzupełnić, a nie zastąpić. Uzupełnić we wszystko, czego potrzebuje organizm, przede wszystkim w witaminy i mikroelementy. Przyjmowane nierozsądnie oraz w zbyt dużych dawkach mogą wywołać poważne dolegliwości.

Suplementy są potrzebne, ale nieraz także szkodzą!
Dobrze, że suplementy są, że mamy do nich dostęp, bo nie zawsze nasza dieta pokrywa w pełni zapotrzebowania na wszystkie składniki odżywcze. Czasami nawet nie jest w stanie tego zrobić, np. osobom starszym brakuje witaminy B12, bo jest słabo wchłaniania w związku z fizjologicznymi zmianami błony śluzowej żołądka. Jesienią, od października do kwietnia może nam brakować witaminy D3, kwasu foliowego (B9), wapnia, selenu, potasu. Większość z nas cierpi również na niedobór kwasów omega-3 i błonnika, a młodym kobietom czasami brakuje żelaza. Ale już witamin A, C i E mamy pod dostatkiem - nie w tabletkach, tylko w naturalnej diecie. A to one zazwyczaj są przedawkowywane. Tymczasem ich nadmair zwiększa ryzyko zgonów we wszystkich przyczyn o 16 proc., ponieważ osłabia odporność organizmu. Są też inne przykłady na to, że ,,co za dużo to niezdrowo". Zbyt dużo kwasów omega-3 zwiększa ryzyko raka prostaty, a za dużo wapnia - chorób sercowo-naczyniowych. Selen przyjmowany w nadmiarze staje się wręcz toksyczny.

Jeśli chcesz - stosuj, ale zachowaj ostrożność! Jak?
Nie kupuj suplementów diety w internecie. Wiele z nich to fałszywki, są też takie, których skład jest ,,wielką niewiadomą", bo chociaż opis na etykiecie powinien zgadzać się z zawartością słoiczka, to nie zawsze tak bywa. A to oznacza, że nie wiemy jakie substancje (a jeśli trujące?) połykamy np. pod marką witaminy B , magnezu czy wapnia. Nie mamy też pewności co do proporcji składników.

Bezpieczniejsze są produkty znanych firm farmaceutycznych. Dlaczego? Bo żadna renomowana firma farmaceutyczna nie może sobie pozwolić na ,,wypuszczenie" na rynek preparatu niesprawdzonego, który może zrujnować jej renomę. Znane firmy farmaceutyczne sprzedają więc suplementy diety poprzez sieć aptek, a nie na bazarze lub w ,,szarej" wirtualnej strefie.
Zanim kupisz suplement, skorzystaj z porady farmaceuty.

Suplement diety, formalnie rzecz biorąc, jest substytutem żywności, ale ponieważ jego składniki są w postaci skondesowanej i nie zawsze występują w pożywieniu, mogą okazać się szkodliwe.

Skonsultuj z lekarzem, czy dany preparat jest ci w ogóle potrzebny. To podstawa, aby uniknąć zdrowotnych problemów, które mogą być bardzo poważne. Kolejność jest więc taka: najpierw badania, konsultacja z lekarzem i - w razie konieczności - zalecenie stosowania danego suplementu. Ktoś powie - no tak, ale suplementy diety sprzedawane są bez recepty, więc po co lekarz? Żeby ,,wypisał" receptę. Bo recepta to nie tylko druk, ale przede wszystkim wiedza medyczna, której przecież nie posiadamy i której nie zastąpią kolorowe opakowania ,,cudownych" preparatów.

Suplementy odchudzające nie działają!
Jak to nie działają? Przecież są ludzie, którzy głośno mówią, że zrzucili kilogramy dzięki modnej suplementowej diecie! Jasne, że są, bo producent specyfiku im za to płaci. Warto zwrócić jednak uwagę, że producent zaleca także stosowanie suplementu wraz z niskokaloryczną dietą i wysiłkiem fizycznym, które rzeczywiście powodują ubytek masy ciała. Bo nie ma na rynku suplementu diety, który by odchudził, a jednocześnie nie miał niepożądanych działań ubocznych. Zbyt daleko idący wniosek? Skoro tak, to po co połykać np. piperynę - organiczny związek chemiczny, alkaloid występujący w pieprzu czarnym, który faktycznie może blokować tworzenie się nowych komórek tłuszczowych i obniżać poziom tłuszczu w krwiobiegu w formie pigułk za powiedzmy kilkadziesiąt złotych? Nie lepiej najeść się czarnego piperzu za parę złotych? Oszczędnie, zdrowo, bezpiecznie...

Nic nie zastąpi naturalnych witamin i minerałów, a reklama - zdrowego rozsądku
Dla kulturystów, dla zrzucających kilogramy, "najlepsze spalacze tłuszczu", "najtańsze białko", "najbezpieczniejsze odżywki oczyszczające organizm" itp., itd. Takich zachęt do sięgania po zdrowie, siłę, młodość i sylwetkę bogini znajdziemy tysiące. Są w sprzedaży detalicznej i wysyłkowej. I wszystkie są oczywiście NAJ! O skutkach ubocznych zazwyczaj ani słowa, o zagrożeniach związanych z przyjmowaniem suplementów (także tych opartych na ziołach) tym bardziej. A przecież żadna substancja aktywna nie jest obojętna. Nawet witaminy trzeba dawkować odpowiednio, bo w nadmiarze też są niebezpieczne dla zdrowia. Jak bardzo? Można je po prostu przedawkować, co w przypadku naturalnych produktów jest znacznie trudniejsze.

Czym grozi przedawkowanie syntetycznych witamin? Jeśli będziemy je łykać w dużych dawkach, mogą kumulować się w naszym organizmie - ostrzega dr Violetta Jurczyk-Stanisławska, podając parę przykładów: "Nadmiar witaminy A zakłóca pracę wątroby, wywołuje choroby skóry, zbyt duża ilość beta-karotenu powoduje senność, zaleca się ostrożne przyjmowanie witaminy D, bo organizm pozbywa się jej nadmiaru tylko wtedy, gdy jest wchłaniana poprzez skórę pod wpływem słońca". Okazuje się więc, że zażywanie jej bez potrzeby lub w zbyt wysokich dawkach może zachwiać równowagę wapniowo-fosforanową i przyspieszyć zmiany miażdżycowe. Witaminy, których nadmiar jest usuwany z moczem, też mogą mieć skutki uboczne. Witamina C potrafi wywołać dolegliwości żołądkowe i uszkodzić nerki. Przekroczenie dziennej dawki kwasów omega-3 (1 g) może wywołać nudności, krwawienie z nosa oraz dziąseł. Przedawkowanie witaminy D grozi też przewlekłym zmęczeniem, chudnięciem, w skrajnych przypadkach zwapnieniem tkanek miękkich, np. nerek, serca, płuc czy naczyń krwionośnych. Zbyt wiele witaminy E powoduje osłabienie, senność, pogorszenie sprawności mięśni, a witaminy K - prowadzi do anemii, żółtaczki i uszkodzenia mózgu. - Syntetyczne witaminy nie zastąpią naturalnych znajdujących się w warzywach czy owocach - mówi dr Stanisławska. - Zbilansowana dieta, bez "wspomagaczy" jest najlepsza, ale rozumiem, że nie zawsze mamy czas, aby ją stosować. Dlatego lekarz zaleca nieraz syntetyczne witaminy - dodaje.

Suplementy diety i leki nie "idą w parze". Wręcz przeciwnie, osoby cierpiące na przewlekłe schorzenia i stale przyjmujące leki w zasadzie powinny unikać jakichkolwiek suplementów, chyba że ich przyjmowanie wynika z zaleceń lekarza prowadzącego. Bo suplementy diety, także te ziołowe, nie są obojętne i wchodzą w interakcję z lekami. Nalewka lub herbatka z dziurawca, jednego z najbardziej popularnych ziół, często stosowanego na łagodzenie stresów lub jako środek nasenny, może np. pogarszyć skuteczność digoksyny - leku z naparstnicy stosowanego w leczeniu niewydolności serca. Lukrecja na przykład nie powinna być stosowana wraz z hormonalną terapią zastępczą, bo może nasilać nudności oraz obrzęki. Jest szczególnie niebezpieczna u osób zażywających leki moczopędne (stosowane np. w leczeniu nadciśnienia), gdyż zwiększa wydalanie jonów potasowych przez nerki. Objawem tego są osłabienie, bolesne skurcze mięśni i zaburzenia rytmu serca. Poszczególne witaminy i składniki mineralne ściśle ze sobą współpracują i zbyt duża ilość jednego może upośledzić wchłanianie innego, a tym samym doprowadzić do zachwiania równowagi biologicznej. Wapń trzeba przyjmować z magnezem, witaminy B wszystkie razem. Duże dawki żelaza utrudniają przyswajanie witaminy E, nadmiar błonnika - wapnia i żelaza. A ponieważ minerały i witaminy wchodzą w interakcje z lekarstwami, najlepiej stosować suplementy pod kontrolą lekarza, a nie pod presją producentów reklamujących ich "zbawienne dla zdrowia" właściwości. Bo często takie nie są, a my...

Ulegamy reklamie, bo tak jest wygodniej. Do lekarza trzeba pójść, zrobić badania, lekarz "marudzi", daje zalecenia i każe ich przestrzegać, tymczasem suplement po prostu "się kupuje", a witaminy, herbatki ziołowe, "nowinki" na odchudzanie czy muskulaturę świetnie się sprzedają. Szacuje się, że suplementy diety kupuje ok. 30 procent Polaków. Częściej sięgają po nie kobiety, ludzie z wyższym i średnim wykształceniem, mieszkańcy dużych miast, a więc osoby świadome tego, że (a przynajmniej z założenia świadome), że nie ma cudownych pigułek zapewniających zdrowie, jeśli sami o nie nie zadbamy. Reklama podpowiada łatwe metody, jak to zrobić bez lejącego się po biegu czy na siłowni potu, bez rezygnacji z używek, bez liczenia kalorii. Trzeba tylko przyjmować suplementy diety. Kupujemy więc złudne marzenia, nie zastanawiając się, czy są potrzebne, czy w ogóle brakuje nam składników odżywczych, a jeśli tak, to jakich? Na to pytanie może odpowiedzieć tylko lekarz po przeanalizowaniu naszych wyników badań. Ale co tam, po co tracić czas, lepiej wierzyć reklamie i łudzić się (czasem z fatalnym skutkiem dla zdrowia), że suplementy łagodzą różne dolegliwości. A nie łagodzą, bo nie mogą! To wynika z samej ich definicji...

Ani leki, ani żywność, więc co? Bywa, że dobry sposób zarabiania na naiwnych
Jak to jest uregulowane prawnie? Co jest jeszcze suplementem, czyli żywnością, a co już lekiem? Suplementy diety zawierające - prócz witamin, makro- i mikroelementów - także minerały, tłuszcze, enzymy i ekstrakty roślin, nie powinny być określane jako preparaty, które mają właściwości lecznicze. Jak podkreśla się w wytycznych Głównego Inspektoratu Sanitarnego, zestaw składników i dawek, które mogą być stosowane do produkcji suplementów diety, a także postać i forma, w jakiej można je wytwarzać, są ściśle określone w prawie unijnym. Niestety, nie zawsze przestrzeganym przez producentów określonych specyfików. A ponieważ suplementy diety nie podlegają tak rygorystycznym przepisom farmaceutycznym jak lekarstwa, na rynku preparatów będących prawnie żywnością, a faktycznie "prawie lekiem", moża się pogubić.

Skład suplementu zna tylko producent i tylko on odpowiada za jakość specyfiku. Ponieważ - zgodnie z prawem - suplement diety to nie lek, ale "taka sama żywność" jak ser czy kiełbasa śląska, producent przed wprowadzeniem go na rynek nie musi prowadzić badań klinicznych. Nie musi też udowodnić, że skład specyfiku jest faktycznie taki, jak deklaruje. Warunkiem zarejestrowania leku w Urzędowym Wykazie Produktów Leczniczych jest przedłożenie sterty dokumentów potwierdzających skład i skuteczność preparatu. Lekarstwa podlegają ścisłej kontroli i w większości są zapisywane i wydawane na receptę. Tymczasem producent, który po raz pierwszy chce wprowadzić na rynek suplement diety, ma jedynie obowiązek powiadomić o tym Główny Inspektorat Sanitarny.

Jeśli producent suplementu oszukuje - prawo "umywa ręce"
Suplementy zazwyczaj są produkowane i wprowadzane do obrotu w formie umożliwiającej ich łatwe dawkowanie, co w połączeniu z często spotykaną sprzedażą w aptekach może sugerować ich związek z lekami. W Polsce suplementy diety dopuszcza do obrotu Główny Inspektor Sanitarny i podległe mu urzędy (a nie Główny Inspektor Farmaceutyczny lub Urząd Rejestracji Leków i Produktów Biobójczych). Przepisy różnych państw w różny sposób traktują suplementy diety. Zbiór międzynarodowych norm żywnościowych Codex Alimentarius uznaje suplementy diety zawierające witaminy i mikroelementy za żywność . Państwa Unii Europejskiej zobowiązane są do dostosowania ustawodawstwa krajowego do prawa unijnego, które określa, jakie witaminy i składniki mineralne mogą być stosowane do produkcji suplementów.

Komisja Europejska normuje ilość dozwolonych w produkcji suplementów witamin i składników mineralnych. Jednak wciąż otwarty pozostaje problem tzw. produktów pogranicza, które spełniają zarówno definicję produktu leczniczego, jak i suplementu, czyli żywności. Jak to sprawdzić? GIS może wprawdzie zobowiązać przedsiębiorcę do przedłożenia opinii Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, który rozstrzygnie, czy preparat może być sprzedawany jako suplement diety, czy jako lekarstwo. Rzeczywistość jest jednak taka, że wiele środków sprzedawanych jako suplementy pozostaje bez kontroli, bo producenci nie powiadamiają o tym, że w ogóle je sprzedają. GIS tłumaczy, że takie jest prawo unijne. Zgodnie z nim odpowiedzialność za jakość suplementu, treść informacji podanych na opakowaniu i w reklamie spoczywa tylko na producencie.

Wyniki kontroli prowadzonych przez Główny Inspektorat Sanitarny mogą przerazić. Wykazały one np. przekroczenie w niektórych suplementach dopuszczalnych dawek arsenu, ołowiu, rtęci oraz barwników szkodliwych dla zdrowia. W wielu znaleziono antybiotyki. W środkach na odchudzanie odkryto m.in. zakazaną sibutraminę. O specyfikach pochodzących z Azji właściwie nic nie wiemy, bo zawierają składniki, które nie są znane w Europie. Jak działają? Nikt na to pytanie nie odpowie. Jeśli prawo jest kulawe, co nam pozostaje? Ostrożność!

Ostrożnie, bo suplementy mogą zaszkodzić!
Dr n. med. Wojciech Matusewicz, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji: Brak precyzyjnej definicji suplementu diety wykorzystują producenci, którzy wprowadzają na rynek różne preparaty, definiując je jako suplementy. A np. rutinoscorbin - sprzedawany jest jako lek, a rutinacea - jako suplement, choć "to jest dokładnie to samo". Składniki niektórych suplementów diety wchodzą w interakcje z lekami. Czosnek np. może powodować krwawienie. Przed zabiegiem lekarz anestezjolog każe odstawić aspirynę, ale czy również każe odstawić czosnek? Jeśli producenci suplementu piszą w ulotce, że ma działanie wspomagające, to można z dużą dozą prawdopodobieństwa przyjąć, że jest on nieskuteczny. Jako suplementy diety wprowadzane są na rynek preparaty reklamowane, m.in. jako wspomagające odchudzanie, wzmacniające odporność, działające antydepresyjnie. Rynek suplementów diety w Polsce to około 2 miliardy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!