Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nietypowe polskie nazwiska. Niełatwo być Fiutkiem

Katarzyna Spyrka
Niełatwo być człowiekiem z nietypowym nazwiskiem
Niełatwo być człowiekiem z nietypowym nazwiskiem
Według ostatniego spisu powszechnego, w Polsce żyje około 38 milionów ludzi. Wśród nich oprócz szarych Nowaków i Kowalskich, można spotkać także Fiutów i Chujebem. O ludziach z nietypowym nazwiskiem pisze Katarzyna Spyrka

Dzień dobry, nazywam się Fiut. I to wcale nie są żarty. W ten sposób w Polsce przedstawia się 438 osób. Oprócz nich mamy jeszcze 1248 Fiutków i 7 Hujów oraz całe mnóstwo Chujów, Chujebów itp. I wbrew opiniom, że to wstyd, oni noszą się dumnie.

- Może kilka razy w ciągu mojego ponaddwudziestoletniego życia zdarzyła się jakaś dziwna sytuacja, ale na pewno nie dzieje się to na tyle często, żebym miał się tym przejmować - mówi nam Łukasz Fiutek z Tychów, który uważa, że nietypowe nazwisko bardziej pomaga niż szkodzi.

- Na pewno ludzie łatwiej je zapamiętują, a w wypadku polityka jest to bardzo ważne - dodaje Łukasz Fiutek.

Imając się tej zasady, swoje niecodzienne nazwisko wykorzystał kiedyś w swojej kampanii wyborczej, startując do parlamentu z list śląskiej SLD. "Łukasz Fiutek - jedyny kandydat z jajami" - tak głosiło hasło wyborcze z jego plakatu.

Czy ryzyko się opłacało? Choć mandatu do Sejmu nie zdobył, na pewno wielu wyborców go zapamiętało i choćby dlatego nigdy nie zastanawiał się nad zmianą nazwiska. - Niby dlaczego miałbym to robić. Zauważyłem, że jest to modne. Ludzie mogą sobie teraz wymyślić imię i nazwisko, ale po co. Skoro cała moja rodzina jakoś tyle lat z tym żyje, to i ja zamierzam być wierny tradycji. Poza tym nigdy nie wiadomo, czy kiedyś inne nazwiska nie będą się kojarzyły dwuznacznie - kwituje Łukasz Fiutek.

Ten argument jest akurat słuszny. Jak podkreśla profesor Krystyna Kleszcz, językoznawca z Uniwersytetu Śląskiego, wiele słów używanych współcześnie dawno straciło swoje pierwotne znaczenia.

- Chociażby wspomniany "fiutek". W Słowniku polszczyzny XVI wieku czytamy, że "fiu" to okrzyk wyrażający zdziwienie, można więc przyjąć, że był to wyraz dźwiękonaśladowczy. Z niego powstało później słowo "fiutek", czyli "gwizdawka". Dziś już słowa w tym znaczeniu nie używamy - tłumaczy profesor Kleszcz.

Nazwiska nie zamierza zmieniać też jeden z beskidzkich radnych Adam Chujeba. - Przez chwilę się nad tym zastanawiałem. Całą rodziną chcieliśmy zmienić nazwisko, ale kiedy okazało się, że wiąże się to z bieganiem po wszystkich urzędach po kolei, zrezygnowaliśmy - mówi radny z Brennej. A co na to jego żona? - Nawet nie wiem, co pomyślała 15 lat temu moja żona, a wtedy jeszcze narzeczona, kiedy jej się przedstawiałem. Ale chyba się nie przestraszyła. Co ciekawe, nawet przyjęła po ślubie moje nazwisko - żartuje Adam Chujeba.

Nie przegapcie

I choć rodzina radnego z nazwiskiem już się dawno oswoiła, to w miejscowości Brenna krążą plotki, że niektórzy wolą nie wypowiadać go głośno. W szczególności księża. - Nazwisko Chujeba jest u nas bardzo popularne, więc już nie budzi u nas zdziwienia. Jeśli przychodzi do parafii jakiś młody wikary, może przez chwilę czuje się zakłopotany, ale przecież w każdej parafii może trafić na niecodzienne nazwisko - mówi nam jeden z księży z parafii Świętego Jana Chrzciciela w Brennej.

Niewiele pewniej czują się studenci profesora Ignacego Stanisława Fiuta, filozofa z Akademii Górniczo-Hutniczej. - Jak się dowiedziałem, z kim będę mieć zajęcia, nie wiedziałem, jak zareagować. Ale kiedy kilka razy trzeba było pytać o profesora w dziekanacie, powoli się przyzwyczaiłem. Ale wiem, że moi koledzy robili wszystko, żeby tylko nie wypowiadać tego nazwiska - przyznaje Jacek Nawrat, były student AGH.

A co na to sam profesor? - Ja ze swoim nazwiskiem nie mam problemu i nie sądzę, żeby ktoś musiał się nad tym głowić - uciął naukowiec. Zresztą to niejedyny profesor o takim nazwisku. Na innej krakowskiej uczelni - Uniwersytecie Jagiellońskim, wykłada również Aleksander Fiut, profesor z dziedziny literatury.

Lekkie zakłopotanie poczuł swego czasu także pewien dyrektor kopalni w Katowicach.

- Podczas jednej z uroczystych gali miał on wręczyć nagrodę sztygarowi Stanisławowi Chujowi. Czytał kolejno nazwiska z listy, aż w końcu miał wywołać sztygara, ale kolokwialnie mówiąc, go zatkało... Wreszcie wziął głęboki wdech i wykrztusił: "I nasz drogi towarzysz Stanisław…" (i tu znowu zrobił pauzę). A cała sala gromkim chórem uzupełniła: Chuj - przeczytaliśmy wspominkową relację na blogu "Kleofasa", który dodał, że sytuacja ta miała miejsce ładnych parę lat temu.

No tak, dziś już takich odważnych mogłoby zabraknąć. To głównie młode pokolenie kojarzy nazwiska, takie jak Fiut czy Chuj od razu z czymś wulgarnym. Ale nie wszyscy młodzi myślą w ten sposób. Są i tacy, którzy brzemię niecodziennego nazwiska noszą na własnych barkach. - Nazywam się Magdalena Spleśniały. Mam już 20 lat i jestem świadoma, że moje nazwisko wcale nie musi się kojarzyć pozytywnie, ale nazwisko to nie wszystko.

Wolałabym, żeby ludzie skupili się na tym, co robię - mówi Magdalena Spleśniały, która gra na flecie. Najpierw ukończyła szkołę muzyczną w Żorach, a teraz studiuje na Akademii Muzycznej w Łodzi. Być może ma przed sobą wielką karierę muzyczną. A czy zamierza zmieniać nazwisko?

- Jeśli będzie mi dane wyjść kiedyś za mąż, to może zmienię. Ale tak bez powodu, na pewno nie - dodaje instrumentalistka. O tym, że nietypowe nazwisko może pomóc w poszukiwaniu wymarzonej pracy wie Ziemowit Pędziwiatr, prezenter pogody w TVP i radiowiec.

- Ludzie często mnie pytają o nazwisko. Odpowiadam żartem, że jestem z tych dobrych Pędziwiatrów - mówi z uśmiechem Ziemowit Pędziwiatr. - Lubię swoje nazwisko i nie zamierzam go zmieniać - dodaje. I nie są to słowa rzucane na wiatr.

- W latach 2001/2002 miałem spore nieprzyjemności w związku ze swoim nazwiskiem. Dostałem od swoich pracodawców nawet niemoralną propozycję: zacznij się przedstawiać pseudonimem, bo to nazwisko nie brzmi dobrze - wspomina dziennikarz, który wtedy pracował w jednej z popularnych śląskich stacji radiowych. - Postawiłem na swoim. Powiedziałem, że nazwiska nie zmienię i odszedłem z pracy - dodaje Ziemowit Pędziwiatr.

Są jednak tacy, którzy po latach zmienili swoją godność np. z źle kojarzącej się Paskudy na Króla. - Paskuda może oznaczać coś niemiłego, ale też coś słodkiego. W szkole różnie bywało, koledzy czasem mi dokuczali - wspomina Sylwia Król (nazwisko panieńskie Paskuda). - Los sprawił mi niespodziankę. Mój przyszły mąż nazywał się Król, więc przejęłam jego nazwisko. Okazało się, że zamienię się z Paskudy w Królową - żartuje pani Sylwia.

W sumie na zmianę nazwiska w Polsce decyduje się rocznie około 242 tysięcy kobiet i ponad 10 tysięcy mężczyzn, przy czym w przypadku kobiet, dane te obejmują również zmiany spowodowane zamążpójściem.

- Jeśli chodzi o nazwiska obraźliwe, np. Fiut czy Fiutek, to rok temu na taką zmianę zdecydowało się 12 kobiet i 17 mężczyzn, a w tym roku 6 kobiet i 12 mężczyzn - mówi Małgorzata Woźniak, rzecznik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Zgodnie z ustawą z 2008 roku, nazwisko można zmienić w przypadku, gdy jest ono ośmieszające, obraźliwe lub zostało bezprawnie zmienione.
Katarzyna Spyrka

Zobaczcie koniecznie

Nigdy nie wiadomo, co dla jednego jest obraźliwe, a dla drugiego nie. Moje imię po niemiecku też oznacza "ciula"

Z Janem Miodkiem, językoznawcą z Uniwersytetu Wrocławskiego, rozmawia Katarzyna Spyrka
Słowa, które dzisiaj uznajemy za obraźliwe, np. "fiut" czy "chuj", dawniej też miały takie znaczenie?
Jak sobie zerkniemy w dzieje języka sprzed 400 czy 500 lat, to na pewno nie znajdziemy informacji, że te słowa były uznawane za wulgarne. Język cały czas się przekształca. Dziś na przykład bez skrupułów wypowiadamy nazwisko Kiepura, co kiedyś budziłoby zgorszenie.

Dlaczego?
Słowo "kiep" oznaczało kiedyś części rodne kobiety. Od tego wyrazu wzięło się też określenie "kiepski", które swego czasu było uważane za bardzo obraźliwe. Dziś mówimy o tym, że ktoś jest kiepski, ale chodzi nam tylko o podkreślenie tego, że ktoś słabo sobie z czymś radzi albo że coś nie jest najlepszej jakości. Nie obrażamy nikogo w ten sposób.

Zdarza się, że ci sami odbiorcy języka mogą uważać dane słowo za obraźliwe, a inni nie będą widzieli w nim nic złego?
Odniosę się tu do słów o śląskim rodowodzie. Dla nas obraźliwe jest słowo "rzić", "dupa" albo "ciul". Rodowity Polak z pewnością nie widzi w tych słowach nic złego.

Czy w dzisiejszych czasach natknął się pan na jakieś zmiany znaczeniowe?
Jeśli chodzi o wyrazy tzw. obraźliwe, to zaledwie kilka dni temu miałem na uczelni nietypową sytuację. Wspominałem studentom o zmarłym prezydencie Czech - Vaclavie Havlu. Mówię do nich "Wacek to, Wacek tamto" i widzę, że zaczynają chichotać. Dopiero później uświadomili mnie, że dla młodzieży "wacek" oznacza to samo, co "fiut". Zdziwiłem się.

Myśli pan, że lepiej zmieniać nazwiska, które budzą kontrowersje?
W tych najbardziej drastycznych przypadkach, to może i lepiej byłoby dla nosicieli takich nazwisk, żeby je zmienili. Jednak trudno osądzić, co dla jednego jest obraźliwe, a dla drugiego nie. Skoro nawet w języku niemieckim moje imię, tłumaczone jako Johanes, też oznacza "ciula". A mimo to w Niemczech żyje wielu Johanów.

A jakieś nazwiska w szczególności utkwiły panu w pamięci?
Słyszałem o pewnym panu Tamtaramta i Jakoktochce, który miał problem z przedstawianiem się. Uczyłem chyba z 8 Kutasików, w rodzinie mam Fiutów. Skoro oni nie chcą zmieniać nazwiska, to my powinniśmy to uszanować.

TYDZIEŃ Magazyn reporterów Dziennika Zachodniego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo