Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Abp Skworc a sprawa tożsamości Ślązaków

Michał Smolorz
Kiedy ważny urząd publiczny obejmuje nowa osoba, ze zdwojoną uwagą wsłuchujemy się w jej pierwsze wypowiedzi. One zwiastują główne kierunki myślenia i pozwalają poznać poglądy w zasadniczych sprawach. Dotyczy to nie tylko wystąpień oficjalnych (jak rządowe exposé), ale też medialnych, z których odczytujemy osobiste przemyślenia, często bardziej interesujące niż urzędowe deklaracje programowe. Waga słów wypowiedzianych u progu publicznej posługi jest nieporównywalnie większa od tych padających później, stąd potrzeba szczególnej roztropności przy ich formułowaniu.

Trudno się dziwić, że wnikliwie wsłuchujemy się w pierwsze wystąpienia nowego metropolity górnośląskiego abp. Wiktora Skworca. Dla miejscowych katolików jest on przewodnikiem duchowym, "kapłanem wybranym", arcypasterzem, dla pozostałych - autorytetem, którego głos ma zwielokrotnione znaczenie. I dlatego opublikowany w świątecznym "Dzienniku Zachodnim" wywiad Agaty Pustułki z arcybiskupem wielu z nas czytało z dużym zaciekawieniem, ale też z rosnącym zdziwieniem, zwłaszcza gdy padały odpowiedzi o zasadniczym znaczeniu dla współczesnej debaty o Górnym Śląsku. A było tak:
CZYTAJ CAŁY WYWIAD Z ABP WIKTOREM SKWORCEM
Agata Pustułka: Dla wielu Ślązaków śląskość to dziś Ruch Autonomii Śląska i dążenie do autonomii.
Abp Wiktor Skworc:
Z perspektywy czasu i Małopolski, z której przybyłem, te emocje są dla mnie niezrozumiałe. Tym bardziej, że pamiętam historię rodzinną związaną z powstaniami śląskimi. Moja rodzina w 1922 r. przeniosła się z niemieckiego Zabrza do polskiej Rudy Śląskiej. Podstawową opcją wyniesioną z domu była opcja polska. Dla nas to był powrót do macierzy.
Agata Pustułka: Czy można mówić o narodowości śląskiej, czy jest to nadużycie?
Abp Wiktor Skworc:
Chyba nadinterpretacja. Ani w domu, ani w tradycji rodzinnej nie spotkałem się z takim pojęciem. Owszem, żyjemy na Śląsku, ale jesteśmy Polakami.

Pomińmy zastosowaną przez arcybiskupa retorykę, rodem z języka oficjalnej propagandy sprzed 1989 roku ("powrót do macierzy"), stosowaną dziś głównie przez ugrupowania nacjonalistyczne. Pomińmy też nielogiczność argumentacji, wszak Ślązacy, którzy w 1922 roku przenosili się na polską stronę granicy (a wśród nich również rodzina arcybiskupa), wybierały nie scentralizowaną metropolię, a śląską autonomię i w niej się osiedlali. Ale uznajmy to za lapsus i spuśćmy miłosiernie zasłonę.

CZYTAJ KONIECZNIE:
POLSKI I ŚLĄSKI NACJONALIZM, CZYLI AGATA PUSTUŁKA ODPOWIADA SMOLORZOWI

Nie można jednak przejść do porządku dziennego nad wysoce niefortunnym sformułowaniem, że, "Z perspektywy czasu i Małopolski, z której przybyłem, te emocje są dla mnie niezrozumiałe". Gdyby ta odpowiedź padła kilka miesięcy wcześniej i była wypowiedziana przez biskupa tarnowskiego, należałoby uszanować ogląd śląskich spraw z tamtej perspektywy. Jednak od 26 listopada 2011 abp Skworc jest metropolitą górnośląskim i - wedle wszelkiej dostępnej logiki - powinna to być najważniejsza perspektywa patrzenia na miejscowe problemy społeczne, kulturowe i tożsamościowe, zwłaszcza te o kluczowym znaczeniu.

Usprawiedliwiony byłby szok kulturowy u człowieka, który wychował się w innym świecie, po czym gwałtownie przeniesiono go w śląską rzeczywistość, o której nie miał pojęcia. Ale nowego metropolitę witaliśmy jako "człowieka stąd", ergo: znającego meandry naszej historii, a także całą subtelność i wszystkie odcienie tutejszych tożsamości. Dlatego w dwójnasób zaskakuje, że na naszą rzeczywistość dzisiejszy ordynariusz katowicki spogląda "z perspektywy Małopolski" i uważa to za uprawniony punkt widzenia.
Ale i ten kłopot blednie na tle sprawy zasadniczej: wraz z deklaracją, że "Owszem, żyjemy na Śląsku, ale jesteśmy Polakami", hierarcha stojący na czele górnośląskiej prowincji Kościoła katolickiego wyklucza ze swej owczarni wszystkich, którzy takiej tożsamości nie podzielają. Zarówno tych 150 tysięcy Górnoślązaków, którzy uznają się za Niemców, jak i 400 tysięcy współbraci, którzy w ostatnim spisie powszechnym zadeklarowali opcję śląską. Oni dla metropolity nie istnieją, ich nie ma, ponieważ ks. Wiktor Skworc "ani w domu, ani w tradycji rodzinnej nie spotkał się z takim pojęciem". Czytając te słowa mam wrażenie, że cofnęliśmy się 22 lata wstecz, że cała trwająca przez pokolenie śląska debata tożsamościowa okazała się guzik warta, bo znowu jesteśmy w punkcie wyjścia.

Ekscelencjo! Chcę wierzyć, że wszystko to wynika nie ze złej woli, ale z pasji, z jaką przez minione lata oddawał się Ksiądz Arcybiskup sprawom Kościoła tarnowskiego, deponując na ten czas swoją śląskość w głębokiej zamrażarce. Jeśli tak było, to czas sobie uświadomić, że wraca Ekscelencja na inny Śląsk, świadomy swojej tożsamości. Śląsk, który nie zasypiał gruszek w popiele, lecz wytrwale szukał swojego miejsca w polskiej i europejskiej rzeczywistości.

Proszę mi pozwolić usłużyć sobie wiedzą, którą myśmy przez te lata sobie przyswoili, która została powszechnie przyjęta i zaakceptowana. Dla nas stało się oczywistością, że Śląsk różni się od reszty Polski, także zacnej Ziemi Tarnowskiej, że miał swoją odmienną historię, która przez 600 lat toczyła się innym torem. Że została nam po tych 6 wiekach wielonarodowość i wielojęzyczność, że występują one w różnych konfiguracjach, a każda z nich jest równoprawna i jednakowo śląska. Że mimo całego glajchszaltowania przez sanację, hitleryzm i komunizm, ta śląska wielobarwność przetrwała i odrodziła się w wolnym państwie. Że dziś przyznanie się do którejkolwiek z tych opcji jest wyłącznie kwestią osobistego wyboru, że takie prawa przyniósł nam rok 1989 wraz z przyjęciem europejskich i światowych konwencji wolnego świata. I wreszcie, że o korzystaniu z tych praw nie decyduje urzędnik, policjant, nauczyciel, ani nawet arcybiskup - przy całym szacunku dla osoby i urzędu.

Wydawało się, że przez minione 22 lata Kościół umiejętnie tworzył wspólnotę wszystkich Ślązaków, niezależnie od ich tożsamościowych wyborów i nikomu tych wyborów nie narzucał. Podejmując biskupią posługę na górnośląskiej ziemi, warto zasięgnąć rady pionierów - takich jak abp Alfons Nossol - którzy na pytanie: Ślązak, Polak czy Niemiec, odpowiadają: po prostu katolik. Bo "katolicki" znaczy tyle, co "powszechny". Proszę tego bezcennego dorobku nie niweczyć nieprzemyślanymi enuncjacjami już na początku biskupiej posługi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!