Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Makówki jako przedłużenie świąt Bożego Narodzenia

Marek Szołtysek
Marek Szołtysek
Marek Szołtysek ARC DZIENNIK ZACHODNI
Po co przywozi się pamiątki z wycieczki? Dlaczego robi się albumy zdjęciowe z podróży? Oczywiście po to, by jakiś wspaniały czas przeżywać możliwie długo, aby przedłużać piękno ważnych dla nas chwil. Skoro więc święta Bożego Narodzenia są dla nas czymś niezwykłym, to co stanowi ich przedłużenie? Co jest ich przedłużaczem?

We współczesnej polskiej kulturze atmosferę świąt przedłuża się do 2 lutego, do Matki Boskiej Gromnicznej, przez śpiewanie kolęd. Tak samo długo stoją w naszych domach choinki, a w kościołach betlyjki, stajenki czy szopki. Również otrzymany w wigilijną noc prezent przypomina nam przez długi czas piękno minionych świąt. Jednak w śląskiej kulturze jest jeszcze jeden taki tradycyjny i regionalny przedłużacz świąt - są nim makówki.

Współcześnie większość mieszkańców Śląska rozumie makówki jako jedno z dań śląskiej wieczerzy wigilijnej. Najczęściej są one robione z plastrów drożdżowych bułeczek, które zalewa się ugotowanym mielonym makiem. Całość jest słodzona cukrem lub miodem. Niektórzy dodają też bakalie i orzechy.
WYBIERAMY NAJPIĘKNIEJSZA STAJENKĘ WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO - ZOBACZCIE ZDJĘCIA
Tak, makówki są dzisiaj jedną z wigilijnych, a potem świątecznych śląskich potraw, ale dawniej pełniły o wiele ważniejszą funkcję. Na dawnym Śląsku, kiedy nie znano jeszcze kartofli i klusek, kiedy podstawą codziennego jadłospisu był chleb, kasza i kapusta - to w okresie Bożego Narodzenia głównym śląskim jodłem były właśnie makówki.

Tak, ludzie od Wigilii do Trzech Króli, czyli przez 14 dni żywili się głównie makówkami. Popijano je kompotem z suszonych owoców albo zagryzano rzadkimi moczkami lub bryjami. Z tego też powodu makówek trzeba było zrobić bardzo dużo, bo musiały starczyć na wiele dni i dla licznych dawniej rodzin. W tym celu wykorzystywano największe domowe naczynie, którym była badywanna, czyli wanna kąpielowa. I nie ma w tym żadnej przesady.

Naprawdę tak było, o czym wielokrotnie opowiadały mi przed laty starsze Ślązoki. Dodatkowym dowodem potwierdzającym robienie wielkich ilości makówek w badywannach jest pewne zdjęcie sprzed około pół wieku. Znalazłem go na wystawie pt. "Śląsko wilijo", jaką jeszcze przez miesiąc będzie można oglądać w rybnickim Muzeum.

Zdjęcie to przedstawia Ślązoczkę w kuchni w wigilijny poranek, która kroi bułki i zalewa je makiem w dużej emaliowanej wannie. Trzeba jeszcze wiedzieć, że te wielkie ilości makówek robione były na zalewie makowej na wodzie, a nie na mleku, by przechowywany przez wiele dni przysmak uchronić przez skiśnięciem, czyli zepsuciem. Tak przygotowany w Wigilię zapas służył potem do podjadania wiele razy dziennie. Na tym więc przez kilkanaście powigilijnych dni polegało śląskie przedłużanie świątecznej atmosfery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Makówki jako przedłużenie świąt Bożego Narodzenia - Dziennik Zachodni