Windykator nasłany bezprawnie

Zatrudniono do tego firmę detektywistyczną i przekazano jej dane osobowe i informacje o wielkości długów, które stanowią tajemnicę skarbową.

- Gmina zleciła egzekucję należności z tytułu niezapłaconych podatków prywatnej firmie, a miała to zrobić za pośrednictwem swoich organów. Przekazane firmie dane były objęte tajemnicą skarbową, więc została ona ujawniona. Podobnie z przekazaniem danych osobowych, podlegających prawnej ochronie - mówi Rafał Grabia, zastępca prokuratora rejonowego w Żywcu.

Burmistrz miasta, Antoni Szlagor, podpisał umowy z detektywami w 2003 i 2004 roku. Zlecił im, by przygotowali czynności do przeprowadzenia postępowania egzekucyjnego wobec zalegających z tytułu podatków i opłat. Naruszone zostały więc również przepisy o egzekucji w administracji.

Sprawę kontrolowała już Regionalna Izba Obrachunkowa. W 2006 roku wysłała do miasta protokół pokontrolny. Nakazała m.in. wzmocnić nadzór nad pracownikami magistratu odpowiedzialnymi za egzekucję długów podatkowych.

Również kontrolerzy RIO mogą być podciągnięci do odpowiedzialności. Dlaczego?
- Bo chodzi o przestępstwa ścigane z urzędu. Izba wykryła tę sprawę w 2006 roku i nie poinformowała organów ścigania. Jest to o tyle istotne, że czyny w postaci bezprawnego przekazania informacji dotyczyły jeszcze 2003 roku. Istnieje więc groźba przedawnienia co najmniej ich części. Powiadomienie prokuratury lub policji w odpowiednim czasie miało tutaj kapitalne znaczenie - dodaje Grabia.

Co grozi pomysłodawcy sposobu ściągania długów od mieszkańców za pośrednictwem zajmującej się windykacją firmy detektywistycznej? - Maksymalny wymiar kary to trzy lata pozbawienia wolności - mówi Grabia.

Burmistrz Szlagor odmówił wczoraj komentarza w tej sprawie.