Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podczas prac remontowych runęła ściana budynku

Joanna Heler
FOT. MIKOŁAJ SUCHAN
Osiemnaście osób ewakuowano z dwukondygnacyjnego budynku przy ul. Hanki Sawickiej, po tym gdy w sobotę od parteru do więźby dachowej, w godzinnym odstępie, runęły w nim ściany narożnika. Nie ucierpiał żaden z mieszkańców.

Tego samego dnia z trzech stron budynku wynajęta przez wspólnotę mieszkaniową firma rozpoczęła prace izolacyjne i drenażowe, prawdopodobnie naruszając jego fundamenty. Nadzór budowlany i prokuratura sprawdzają, czy firma prowadziła je zgodnie z przepisami i zasadami sztuki. Wiele wskazuje na to, że nie miała uprawnień do tego typu robót.

Mieszkającego na pierwszym piętrze Grzegorza Oparczyka przed tragedią uratowała ciekawość jego dzieci, cztero i sześciolatka.

- Chciały zobaczyć, jak pracuje koparka, dokopująca się do fundamentów. Usłyszeliśmy huk. Najpierw poleciała jedna ze ścian, po jakimś czasie w budynku była już wyrwa na całą jego wysokość - opowiada roztrzęsiony mężczyzna. - Tam został cały nasz dobytek. Mamy tyle, co na sobie.

Gdy przy ul. Hanki Sawickiej doszło do budowlanej katastrofy Waldemar Liwerski, lokator z parteru, wracał z pracy.

- Sąsiadka już do mnie z daleka krzyczała, że nie mam chałupy. W mieszkaniu zostało wszystko: dokumenty, pieniądze, karty kredytowe. Na razie przygarnie mnie córka. Nawet nie chcę myśleć, co czeka mnie dalej. Mieszkanie nie było ubezpieczone, bo jak się zarabia 1.200 złotych, to myśli się o tym, jak przeżyć do pierwszego - mówi Waldemar Liwerski.

Mieszkańcy wspominają, że ściany powojennego budynku od dawna były w fatalnym stanie, do czego przyczyniło się m.in. ich zawilgocenie.

Tadeusz Chabiński z zarządzającego wspólnotowym budynkiem Rejonu Obsługi Mieszkańców podkreśla, że to sami lokatorzy wybrali, kierując się ceną, firmę budowlaną. Uzupełnia, że cały budynek był ubezpieczony od następstw nieszczęśliwych wypadków. Jeśli okaże się, że to budowlańcy przyczynili się do zawalenia, mieszkańcy za utracone mienie będą mogli dochodzić swych praw od firmy budowlanej.
- Zakład wykonujący drenaż nie miał ku temu uprawnień. Rozpoczęcie prac zgłosił w Wydziale Architektury, ale nie jest to równoznaczne z uzyskaniem pozwolenia na budowę - uzupełnia Gabriela Waligóra z Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.

Właściciel firmy był w sobotę przesłuchiwany przez policję. Ta na razie nie udziela informacji z przesłuchania.

Dziś przedstawiciele Urzędu Miasta mają się spotkać z poszkodowanymi. Przybyły na miejsce prezydent Zygmunt Frankiewicz zaoferował im wszelką pomoc, w tym mieszkania zastępcze. Dwie pierwsze noce lokatorzy spędzili u rodzin i znajomych.

Oglądający miejsce katastrofy rzeczoznawca Zbigniew Palka nie chciał na razie mówić o szansach na odbudowę zawalonego fragmentu budynku. Nie wykluczył, że właśnie dziś zapadnie decyzja o podparciu ocalałych ścian, tak by z pomieszczeń można było wyciągnąć dobytek. Na razie od sobotniego popołudnia przez całą dobę pilnują go policjanci i miejscy strażnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!