- Co to znaczy być szczęśliwcem? To przede wszystkim odczuwać szczęście. Nie wierzę w to, że udało mi się osiągnąć kilka fajnych rzeczy tylko poprzez jakiś ciąg przypadków. Bo wydaje mi się, że przypadków nie ma, są tylko dobre decyzje - mówił Andrzej Piaseczny, który swój nowy album nagrywał z Stanach Zjednoczonych, współpracując z Henrym Hirschem, producentem większości płyt Lenny'ego Kravitza.
Na trwające ponad 1,5 godziny spotkanie z muzykiem (świetnie prezentującym się w stylu "eleganckiej nonszalancji") przybyła liczna grupa wiernych fanów. Do podpisu dawali nie tylko ostatnią, ale i wcześniejsze płyty. Jedna pani wręczyła Andrzejowi bukiet kwiatów, inna przyniosła... fiołek w doniczce. Pojawiła się też Magdalena Kulus, niepełnosprawna pisarka, która podarowała Piasecznego swoją książkę "Blondyn i Blondyna".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?