18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magda z Sosnowca: Przypadkowa śmierć, czy zabójstwo?

Aldona Minorczyk-Cichy, Tomasz Szymczyk
W Zakładzie Medycyny Sądowej zostanie dzisiaj przeprowadzona sekcja zwłok maleńkiej Magdy z Sosnowca. Jej matka Katarzyna W. przebywa w areszcie. Za nieumyślne spowodowanie śmierci grozi jej od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Jeśli jednak lekarze wykażą, że kłamie i z premedytacją zabiła Madzię, to sąd może orzec nawet dożywocie.

SOKOŁOWSKI KONTRA RUTKOWSKI. KTO ROZWIĄZAŁ SPRAWĘ MAGDY Z SOSNOWCA?

- Nie wykluczamy zmiany zarzutów. Nadal pod uwagę bierzemy wiele możliwości. Nie wykluczamy także postawienia zarzutów kolejnym osobom - podkreśla prok. Mariusz Łączny z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Dodaje, że Katarzyna W. została przebadana przez psychiatrów.

- Ze wstępnej opinii biegłych wynika, że w chwili popełnienia czynu była poczytalna - mówi prokurator.

KALENDARIUM POSZUKIWAŃ MAGDY Z SOSNOWCA - DZIEŃ PO DNIU, GODZINA PO GODZINIE

Śledczy i policjanci nadal pracują. Przesłuchali męża Katarzyny W., jej rodziców, brata i teściów.
Ciało Magdy zostało znalezione w piątek po godz. 23. Wtedy matka w rozmowie z policjantami postanowiła wskazać miejsce ukrycia zwłok w parku przy ul. Żeromskiego w Sosnowcu, w ruinach starego kolejowego budynku.

DLACZEGO MATKA MAGDY Z SOSNOWCA WYMYŚLIŁA PORWANIE? ANALIZA

Magdy szukaliśmy od 24 stycznia, kiedy jej matka ogłosiła światu, że ją napadnięto, a maleństwo porwano. Dzisiaj, dzięki detektywowi Krzysztofowi Rutkowskiemu wiemy, że kłamała. To on skłonił ją do powiedzenia prawdy.

W miejscu, gdzie pod cegłami, kamieniami i śniegiem zostawiła córkę, od soboty zbierają się ludzie. Palą znicze, zostawiają maskotki i modlą się. Padają też bardzo ostre słowa: - Trzeba przywrócić karę śmierci. To morderczyni! Potwór!

Prof. Katarzyna Popiołek, psycholog z Uniwersytetu Śląskiego, prosi, abyśmy nie osądzali matki, zanim nie poznamy wszystkich okoliczności: - Ta kobieta nie jest tylko katem swojego dziecka, ale prawdopodobnie także ofiarą. Wszystko wskazuje na to, że wcześniej została zaszczuta przez ludzi z najbliższego jej otoczenia. Była dla nich czarną owcą.

Czytaj więcej o sprawie:
Rutkowski ujawnia nowe fakty w sprawie Magdy z Sosnowca
Rutkowski przesłuchiwany w prokuraturze
Rutkowski: Gra prowadzona z rodziną była skuteczna
Wielki blef Rutkowskiego CZYTAJ SZCZEGÓŁY

W jaki sposób umarła półroczna Magda? Odpowiedź na to pytanie poznamy zaraz po sekcji zwłok. Ale na zrozumienie tego, co naprawdę działo się w głowie jej matki Katarzyny W., kiedy sfingowała porwanie dziewczynki i patrząc nam w oczy kłamała płacząc przed telewizyjnymi kamerami - będziemy musieli jeszcze długo poczekać. Wszyscy bardzo chcemy wierzyć, że to był nieszczęśliwy wypadek.

Katarzyna W. potwierdziła w prokuraturze wersję zdarzeń, którą wcześniej poznaliśmy z ust detektywa Krzysztofa Rutkowskiego.

We wtorek 24 stycznia dziewczynka miała się jej wyślizgnąć z kocyka. Upadając rzekomo uderzyła główką w wysoki próg i zmarła. Katarzyna W. zeznała, że wpadła w panikę. Ubrała dziecko i włożyła do wózka. Ciało ukryła w ruinach dawnego kolejowego budynku w parku przy ul. Żeromskiego w Sosnowcu. Tuż przy torach. Niedaleko basenu - niebieskiej konstrukcji, jak z wizji Krzysztofa Jackowskiego, jasnowidza z Człuchowa. Dlaczego to zrobiła? Dlaczego nie wezwała pomocy? Tak zachowała by się przecież każda inna matka.

- Duży próg w sypialni. Ja nawet nie wiem kiedy to się stało. Kocyk był taki śliski. Trzymałam prosto na rękach. Jaka ze mnie jest matka? Co powiedzą rodzice? - pytała płacząc, kiedy po dziewięciu dniach opowiadała o tym co się naprawdę stało Krzysztofowi Rutkowskiemu.

Roztrzęsiona wskazała wtedy także miejsce ukrycia zwłok przy ul. Ceglanej. Jak się okazało - nieprawdziwe. Zamarznięte ciałko dziewczynki znaleziono 1,5 km dalej. Gdzie naprawdę je porzuciła zdradziła dopiero następnego dnia podczas rozmowy z policjantami.

Apel: Nie osądzajmy rodziców Magdy ZGADZASZ SIĘ Z APELEM?

Sąd aresztował ją na dwa miesiące. Budynek Sądu Rejonowego Katowice Wschód Katarzyna W. opuściła w sobotę w nocy już w kajdankach.

Odpowie za nieumyślne spowodowanie śmierci swojej córki. Grozi jej za to od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Ale zarzuty mogą się zmienić. Wszystko zależy od wyników sekcji zwłok, którą dzisiaj przeprowadzą lekarze z Zakładu Medycyny Sądowej. Jeśli okaże się, że celowo odebrała życie - sąd może orzec nawet dożywocie. Póki co jest za wcześnie na osądy.

- Katarzyna W. przyznała się do winy, czyli tego, że doszło do wypadku i złożyła obszerne wyjaśnienia - podkreśla prok. Mariusz Łączny z Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Czytaj więcej o sprawie:
Policja szukała ciała Magdy w miejscu, które matka wskazała Rutkowskiemu
Graś: MSW sprawdzi działania policji w sprawie Magdy z Sosnowca
Policja wybrała kilkanaście wersji zniknięcia Magdy
Rodzina Magdy z Sosnowca ma żal do policji ZOBACZ

Wniosek o areszt tymczasowy śledczy argumentowali m.in. możliwością mataczenia. W sobotę późnym wieczorem sąd przychylił się do wniosku śledczych. Obecnie kobieta przebywa w policyjnej izbie zatrzymań.

Jej mieszkanie zostało poddane szczegółowym oględzinom.
- Nie ujawniamy, jakie dowody tam znaleźliśmy - mówi prok. Łączny. Wyjawił za to, że matka Magdy 24 stycznia, gdy doszło do tragedii - była poczytalna.

Tak wynika ze wstępnej opinii, jaką przedstawili biegli psychiatrzy ze szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Ich zdaniem kobieta może też uczestniczyć w postępowaniu.

Matka Magdy tłumaczyła, że porwanie wymyśliła, bo wpadła w panikę, a potem... Potem było już za późno żeby się wycofać. Sytuacja ją przerosła. A sprawa nabrała ogromnego rozgłosu w mediach.
- Badamy wiele wersji. Ta o nieszczęśliwym wypadku jest jedną z nich, tą najbardziej prawdopodobną - mówi prokurator.

Matka Magdy z Sosnowca była poczytalna. Odpowie za winy

Śledczy przesłuchali już rodzinę Katarzyny W.: jej rodziców, teścia, brata, a także męża Bartka.
Prokuratura na tym etapie śledztwa odmawia odpowiedzi na pytania, czy matce ktoś pomagał i czy dziecko po upadku jeszcze żyło.

- Czynności trwają. Planujemy też szereg innych - podkreślał prok. Łączny. Dodał, że nie wyklucza żadnej wersji, a jest ich nadal kilka.

Miejsce, w którym policjanci znaleźli w nocy w piątku na sobotę zwłoki Madzi to ruina. Niepozorny fragment ceglanego muru budynku wykorzystywanego dawno temu przez PKP. Z tyłu ślad po rozebranym torze. Wokół drzewa, samosiejki, chaszcze, puste butelki. Tuż obok, dzięki dzikiemu przejściu przez tory, mieszkańcy skracają sobie drogę do domów.

Jasnowidz Jackowski trafnie wytypował miejsce ukrycia ciała Magdy

W tę część sosnowieckiego Parku Żeromskiego, położonego między Pałacem Dietla, halą sportową a dawną przędzalnią Politex, mało kto zapuszcza się bez potrzeby.

Od soboty miejsce to odwiedzają tłumy ludzi. Przynoszą kwiaty, znicze, zabawki, rysunki. Modlą się. Nie chcą wierzyć, że historia sześciomiesięcznej dziewczynki, której szukał cały kraj, zakończyła się właśnie w taki, tragiczny sposób.

- Zginęło takie malutkie dziecko. Nie można koło tego przejść obojętnie - tłumaczył Jerzy Hajduk.
- Przyszliśmy, bo chcielibyśmy też kiedyś mieć dziecko. To przykre. Ludzie, którzy nie mogą mieć dzieci, też powinni tu przyjść i się wypłakać - podkreślał Mateusz Rusek.

A Jakub Trzeciak dodał drżącym głosem: - Codziennie chodziłem do kościoła, modliłem się. To jest katastrofa. Mogła podrzucić to dziecko do jakiegoś domu, a nie wyrzucać je na takie odludzie.

- Jeżeli matka twierdzi, że dziecko wypadło jej z rąk, powinna zadzwonić po pomoc. Jak mogła przywieźć to dziecko i tu zakopać - pyta Irena Ziółko.

Współczuciu dla dziecka towarzyszy dyskusja o winie i karze: - Oni wszyscy chcą uniknąć kary. Dożywocie bym im dała - denerwuje się Kamila Pacześna.

- Nie jestem zwolenniczką kary śmierci, ale w takiej sytuacji nie wiem, co myśleć - mówi inna sosnowiczanka.

"Odeszłaś cichutko nie mówiąc nikomu. My jeszcze błądzimy, ty już jesteś w domu" - czytamy na jednej z pozostawionych kartek. Ktoś inny napisał w imieniu małej Madzi: "Mamusiu, dlaczego mi to zrobiłaś? Chciałam tylko żyć." Piękne gesty, modlitwa, zaduma.

Ale były i inne postawy. Trudne do zrozumienia w obliczu takiej tragedii. Do parku przychodzili i tacy, którzy miejsce znalezienia zwłok maleńkiej Madzi potraktowali jako sensację, możliwość do zrobienia pamiątkowej fotki, nakręcenia filmu na komórce. Nierzadko - osoby pod wpływem alkoholu, wulgarne.

- To było obrzydliwe. Zupełny brak szacunku dla tego dziecka i tych, którzy po nim płaczą - mówi Kasia, która wraz z przyjaciółką przyjechała zapalić znicz w parku aż z Zawiercia.

Dlaczego doszło do tej tragedii? Spróbujmy znaleźć odpowiedź na to pytanie

Katarzyna wychowała się w bloku przy ul. Legionów w Sosnowcu. Media donoszą, że w rodzinie nie działo się najlepiej. Potwierdzają to sąsiedzi. Był alkohol i przemoc.

W klasie maturalnej dziewczyna miała próbę samobójczą. To dlatego nie zdała egzaminu dojrzałości. Kościół stał się dla niej miejscem, gdzie mogła znaleźć spokój. Chronił ją przed tym, co czekało na nią w domu. Tam spotkała Bartka, przyszłego męża. Wspólne zainteresowania historią regionu, rekonstrukcjami historycznymi.

Ze zdjęć ślubnych spogląda na nas ładna, szczęśliwa, bez wątpienia zakochana kobieta. Spodziewa się dziecka. Bajka. Ale na jej końcu niestety zabrakło słów: "I żyli długo, i szczęśliwie".

Co naprawdę działo się w tej rodzinie? Czy dziewczyna została zaakceptowana przez teściów? Przed telewizyjnymi kamerami mówili o niej: "To dobre dziecko." Ale czy tak było na co dzień? Tego nie wiemy. I jeśli Katarzyna nie opowie o swoim życiu najpierw prokuratorom i biegłym psychologom, a potem także sędziom - to możemy nigdy się nie dowiedzieć.

Ks. Jarosław Kwiecień, rzecznik prasowy Diecezji Sosnowieckiej przyznaje, że mama Magdy należała do kilku wspólnot modlitewnych: - Przeskakiwała z kwiatka na kwiatek szukając swojego miejsca w życiu.
Dodaje, że ci, którzy mieli okazję się z nią zetknąć mało ją pamiętają, bo rzadko się odzywała.

- Wszyscy są zgodni. To co ją spotkało, ta trauma - związana mam nadzieję z wypadkiem tego dziecka, a nie czym innym - przyszła dużo za wcześnie. Ona nie była na to przygotowana - podkreśla ks. Kwiecień. Ostatnio Katarzyna W. nie należała już do żadnej wspólnoty modlitewnej.

Ks. Kwiecień apeluje także do osób odwiedzających miejsce znalezienia ciała maleńkiej dziewczynki, aby zadbali tak o modlitwę, jak i o mniej słów: - Te słowa, które tam padają są często skrajne i bardzo krzywdzące dla całej rodziny. One pewnie do niej okrężną drogą docierają i nie pomagają w zmierzeniu się z tą trudną sytuacją .

W najbliższym czasie poznamy wyniki sekcji zwłok Magdy. Zapewne zbliżą nas nieco do prawdy o tym co się wydarzyło 24 stycznia.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

*NAJZABAWNIEJSZE ŚLĄSKIE SŁOWA - WYNIKI PLEBISCYTU
*WALCZYMY O USTAWĘ METROPOLITALNĄ - POZNAJ EFEKTY
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Porwanie dziecka w Sosnowcu. Pomóżcie odnaleźć Madzię! SERWIS SPECJALNY
Walka hardkorowy koksu kontra Marcin Najman w Spodku? Kto wygra?

*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!