Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląska mafia się zemściła

Aldona Minorczyk-Cichy
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że to było podpalenie
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że to było podpalenie Fot. Arkadiusz Gola
Spłonęło auto i część domu należącego do Grzegorza Ciusa, wicedyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Katowicach. Wiele wskazuje na to, że podpalenie to zemsta za ujawnienie afer i nieprawidłowości, do jakich w ostatnich latach dochodziło w ośrodku.

Tydzień temu do dyrektora ośrodka Romana Bańczyka przyszedł zwolniony członek zarządu firmy. - Groził, że jeśli nie skończymy współpracy z policją, to przejdzie do czynów - opowiada wicedyrektor Cius.

Współpraca się nie skończyła. I na efekty nie trzeba było długo czekać. Auto Grzegorza Ciusa zostało podpalone w nocy ze środy na czwartek. Od samochodu zajął się dach. Spłonęła część mieszkalnego poddasza. Sprawę badają policja i prokuratorzy.

W WORD przez lata kwitła korupcja. Na szeroką skalę handlowano prawami jazdy. Jeszcze kilka miesięcy temu do wybranych oddziałów co sobotę podjeżdżały busy pełne starających się o prawo jazdy z Małopolski i Świętokrzyskiego. Egzaminy zdawali za pierwszym podejściem w stu procentach. W kraju średnio udaje się to czterem osobom na dziesięć.

Ile osób załatwiło sobie uprawnienia za łapówkę? Może chodzić nawet o kilka tysięcy. Na konkretne liczby trzeba jeszcze poczekać. Sprawę cały czas badają śledczy z trzech komend wojewódzkich: śląskiej, małopolskiej i świętokrzyskiej. Korupcję rozpracowuje także CBA. Z powodu tych nieprawidłowości marszałek województwa śląskiego, Bogusław Śmigielski, odwołał ze stanowiska szefa WORD, Piotra Wcisłę.

Jednym z podejrzanych jest Antoni A., koordynator egzaminów. To osoba, która każdego dnia za pomocą programu komputerowego losowała przydział egzaminatorów do wyjazdu do jednego z sześciu oddziałów. Tylko on mógł tak zmanipulować system, by umówiona grupa trafiła do konkretnego egzaminatora.

Jak się okazało, to nie jedyna afera w ośrodku. Najnowszą jest sprawa 700 Niemców, którzy bez żadnych problemów zdawali w Katowicach egzaminy. Wcześniej stracili u siebie uprawnienia za jazdę po pijanemu lub pod wpływem narkotyków. W Niemczech, by je odzyskać, musieliby przejść trudne do zaliczenia testy psychologiczne i zapłacić nawet 4000 euro. U nas takich wymogów nie ma. Sprawą zajmują się już gliwiccy śledczy. Proceder egzaminacyjnej turystyki trwał co najmniej rok dłużej. Ostatni taki egzamin odbył się w kwietniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!