Nie można The Cinematic Orchestrze zarzucić zbyt wiele - oni są faktycznie zespołem przełomowym, kamieniem milowym w sferze poczynań artystycznych i innowacji, który przez długi czas zmieniał oblicze nowej jazzowej muzyki. Na płytach są piękni, emocjonalnie i technicznie. Nic więc dziwnego, że fanów mają tysiące w każdym pewnie zakątku świata. I nie ma też powodu by się zastanawiać, czemu na czują się świetnie - są na scenie pewni siebie, zadowoleni i uśmiechnięci.
Ale ta niechlubna pogłoska, że spotkanie z ich muzyką na żywo o dziwo odbiera wiele czaru przeżyciom wynikającym z odtwarzania w domu krążków, okazuje się prawdą. Ten bardzo solidny, dwugodzinny koncert zawiódł i mnie do pewnego stopnia. I choć byłam otoczona przez kipiący entuzjazm, który po prostu wylewał się z tłumu, to jednak czułam pewien brak w ich "ofercie" - coś na tej scenie było nie tak.
Określiłabym to tak: ten koncert miał swoje mocne strony i momenty. Pierwszą z takich stron był widok improwizujących muzyków - już przy pierwszym utworze porozumiewawcze spojrzenia między pianistą i perkusistą stały się cudownym dodatkiem do ich spontanicznego muzykowania, które nie pozbawione było kunsztu. Później takie wypady stały się normą, właściwie w każdym utworze któryś z artystów przejmował pałeczkę i raczył nas ciekawymi wariacjami na temat. Do moich ulubionych należały pięknie zagrane partie na saksofonie i cudowny widok grającego z niezwykłą lekkością perkusisty. Kompletnie bez wysiłku wykrzesywał ze swojego instrumentu bardzo ciekawe rytmy. Z resztą tak właściwie każdy z instrumentów był we władaniu bardzo dobrze znających go muzyków, więc wszystko brzmiało ładnie, gładko, ciekawie. Ale brakowało mi czegoś, ten koncert był gładki, taki raczej autohołd niż wielka przygoda, dość sztampowe spotkanie z uznanymi muzykami.
Był też jeszcze jeden wielki atut tego występu - muzyk z Nowego Jorku, którego imienia teraz nie pomnę, zaproszony do gościnnego występu z Cinematicami. I te jego dwa utwory zagrane na gitarze klasycznej: "Music Box" i "To Build a Home" były przepiękne. Zredukowane do absolutnego minimum instrumentarium okraszone cudownym, ciepłym i bardzo emocjonalnym wokalem muzyka stało się "clue" tego występu. I nawet moje ukochane "All that you are", zagrane na sam koniec, nie zrobiło na mnie takiego wrażenia.
* CZYTAJ KONIECZNIE:
*NAJZABAWNIEJSZE ŚLĄSKIE SŁOWA - WYNIKI PLEBISCYTU
*WSTRZĄSAJĄCA HISTORIA ŚMIERCI MAGDY Z SOSNOWCA - POZNAJ SZCZEGÓŁY
*ALE FUTURYSTYKA! Zobacz jak będą wyglądać Katowice w 2015 roku. WIZUALIZACJE
*Niesamowicie GORĄCE DZIEWCZYNY na mroźne dni. Zobacz FOTKI Queen Śląska i Zagłębia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?