Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak leczyć sąsiada, żeby nie oszaleć

Maciej Czujko, Janusz Krzeszowski
Takie występy budzą wesołość, ale stałe sąsiedztwo chorego psychicznie potrafi okazać się uciążliwe
Takie występy budzą wesołość, ale stałe sąsiedztwo chorego psychicznie potrafi okazać się uciążliwe Robert Kwiatek
Rząd pomoże osobom chorym psychicznie. To przyniesie ulgę również ich sąsiadom.

Niszczy i bije - psychicznie chory sąsiad to kłopot wielu wrocławian. Krzyki mają pana Edka, który z zawrotną prędkością jeździ rowerem Ukraina i straszy dzieci przerażającymi minami. Na Kleczkowie żyje kolekcjoner framug okiennych, którego zbiór zagraca całą kamienicę. Na ulicy Poniatowskiego mieszkają dwaj bracia, którzy załatwiają się do foliowych torebek i rozstawiają je po klatce schodowej.

Chorzy psychicznie sąsiedzi potrafią zniechęcić człowieka do życia. W tej chwili nic nie można poradzić na ich ekscesy. Jeśli nie zagrażają zdrowiu innych ludzi albo nie stwarzają zagrożenia dla samych siebie, to nie można ich skierować na leczenie. Chyba że się zgodzą. Jednak mało który z nich przystaje na taką propozycję.

Wszystkie instytucje są bezradne wobec jego zachowań.
- Mamy takich lokatorów w wielu kamienicach - przyznaje Izabela Czuban z Zarządu Zasobu Komunalnego. - Nie możemy usunąć takich osób z mieszkania ani nawet spróbować im pomóc bez ich zgody.

Zanim tacy ludzie nie zostaną ubezwłasnowolnieni przez sąd, nic nie można z nimi zrobić. Trudno nawet wejść do ich mieszkania. Dlatego wiele osób, zaciskając zęby, jedynie czeka na nagłą poprawę stanu zdrowia uciążliwego sąsiada albo na eksmisję. Jednak ta jest praktycznie niemożliwa.

W styczniu 2009 roku powinno się to zmienić. Wtedy wejdzie w życie Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego. Ma on rozwiązać problem sąsiadów, z którymi trudno żyć, a nic nie można im zrobić, bo są chorzy psychicznie. Co prawda, w programie nie ma zgody na to, by łatwiej było zamykać chorych psychicznie w szpitalach, ale zakłada on fachową opiekę w domach. Psychiatrzy środowiskowi i pracownicy socjalni będą odwiedzać chore osoby, kontrolować je i pomagać im wieść normalne życie.

Powstaną też specjalne hostele i mieszkania, w których tacy ludzie będą się przygotowywać do samodzielności. Mają też mieć zapewnioną opiekę domową.
- Gdy instytucje samorządowe dostaną sygnał, że pojawiła się osoba potrzebująca pomocy, natychmiast się nią zajmą - tłumaczy poseł Bolesław Piecha, przewodniczący sejmowej komisji zdrowia. - Jednak lekarze nie zamkną jej w szpitalu. Po prostu regularnie będą ją odwiedzać, kontrolując jej stan zdrowia i lecząc w domu.
To najnowocześniejszy sposób leczenia takich pacjentów na świecie. Na przykład w Finlandii w ogóle nie ma szpitali dla psychicznie chorych. Ludzie leczeni są tylko w domach i specjalnych hostelach. Chodzi o to, by nie wykluczać ich ze społeczeństwa, nie budować bariery strachu i odosobnienia.
Teraz problemem całej Polski jest brak oddziałów dziennych w szpitalach i psychiatrów środowiskowych. Leczenie chorych psychicznie odbywa się tylko w zamkniętych ośrodkach. Dlatego osób chorych, które nie stwarzają zagrożenia, nikt nie leczy. Nie kwalifikują się one do przymusowego zamknięcia w zakładzie, a często niszczą życie sąsiadom.

Tak jest z braćmi, którzy mieszkają przy ul. Poniatowskiego we Wrocławiu. Dwaj 70-latkowie mają odrażający zwyczaj - załatwiają się do foliowych torebek. Potem rozstawiają je po całej klatce. Poza tym okropnie hałasują.
- Drą się całymi nocami i strasznie od nich śmierdzi - opowiada pan Roman, mieszkaniec kamienicy. - Nikt nie może sobie z nimi dać rady, nikt też ich nie leczy. A na pewno powinien. Choćby dla naszego zdrowia, bo w końcu i my kiedyś zwariujemy.

Wrocławska straż miejska często ma do czynienia z ludźmi chorymi psychicznie. Ich uspokajanie i odwożenie do szpitala, by tam zajęli się nimi odpowiedni specjaliści, zajmuje mnóstwo czasu.
- Niestety, często po krótkiej wizycie w placówce ci ludzie wychodzą na wolność i nadal rozrabiają - mówi Sławomir Chełchowski, rzecznik strażników.

Jedynym sposobem jest więc stała opieka nad nimi. Najskuteczniejsze jest leczenie poza szpitalem.
- Pacjent we własnym środowisku szybciej dochodzi do zdrowia - przekonuje Ewa Bartecka, wojewódzki konsultant do spraw psychiatrii. - W taką pomoc powinni też zaangażować się sami sąsiedzi. W przyjaznym otoczeniu takiej osobie jest łatwiej wyzbyć się natręctw - wyjaśnia. I przestrzega przed myleniem chorych ze zwykłymi awanturnikami.

Na sukces programu trzeba będzie czekać latami. Zaległości są ogromne i, jak mówią fachowcy, nie da się nadrobić ich w krótkim czasie.
Zachowanie takich osób to również nasza wina
Rozmowa z Władysławem Sidorowiczem, senatorem i lekarzem psychiatrą, rozmawia Maciej Czujko

Panie Senatorze, chorzy psychicznie często są uciążliwi dla swoich sąsiadów. Jeśli nie zagrażają życiu ludzi w najbliższym otoczeniu, nie można ich zamykać w zakładach dla psychicznie chorych ani karać. Co robić w takim razie?

Po prostu pomagać. Żeby chorzy psychicznie nie naprzykrzali się sąsiedztwu, potrzebne jest im wsparcie i kontrola.

I niepotrzebny jest do tego szpital?

Części z chorych na pewno nie uda się leczyć bez hospitalizacji, ale większości nie jest ona potrzebna. Współczesna psychiatria zamienia szpitale na hostele i mieszkania dla chorych psychicznie. Często też stosuje opiekę domową. We wszystkich tych przypadkach chorzy są pod stałą opieką lekarzy i pracowników socjalnych, którzy regularnie ich odwiedzają i obserwują, czy nie dzieje się z nimi coś niedobrego. Takie właśnie rozwiązania wprowadza Narodowy Program Ochrony Zdrowia Psychicznego.

I to przynosi rezultaty?

Oczywiście. Jako lekarz opiekowałem się w ten sposób nawet profesorami wyższych uczelni. Spotykaliśmy się regularnie, a ja im pomagałem radzić sobie z kłopotami zdrowotnymi. Oni natomiast normalnie pracowali i zdobywali uznanie w świecie nauki.

Czy we Wrocławiu są takie hostele?

Jest jeden. Otwarcie drugiego jest planowane już od wielu lat, ale niestety nic z tego nie wychodzi.

A jak radzi sobie z tworzeniem takich miejsc Dolny Śląsk?

Nasze województwo zaniedbało ten rodzaj pomocy chorym. Więc ich negatywne zachowania są po części naszą winą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska