Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki grad rabatów

Piotr Myszor
Średnia wartość upustu wyniosła od 10-20 procent
Średnia wartość upustu wyniosła od 10-20 procent Fot. Arkadiusz Gola
Myśleliśmy, że to będzie klęska, ale o dziwo, udało się wyjść z tej sytuacji całkiem dobrze - mówi Dariusz Pastuszka, szef sprzedaży Renault Pietrzak. Dostępne w kilku salonach auta uszkodzone przez sierpniowe gradobicie okazały się dla wielu nabywców całkiem łakomym kąskiem.

W połowie sierpnia nad Katowicami i Chorzowem przeszła potężna burza z gradem wielkości kurzych jaj. Takiemu atakowi nie mogły się oprzeć szyby i karoserie samochodów. Dostało się także autom zgromadzonym na placach okolicznych salonów samochodowych. W sumie zniszczeniu uległy setki aut. Po podliczeniu strat i sporządzeniu ekspertyz rzeczoznawców dealerzy zaczęli pozbywać się aut, wspomagając ich sprzedaż wysokimi rabatami. Odzew był dość szybki.

- Może stajemy się bardziej racjonalni. Nabywcy wiedzą, że uszkodzenia mają powierzchowny charakter, a często wysokość rabatu była wyższa, niż koszt usunięcia szkód - mówi Jerzy Czajka, właściciel salonu Toyoty.

W jego salonie uszkodzeniu uległo ponad 30 aut. Cena każdego z nich była właściwie osobno negocjowana, ale można założyć, że średnia wartość upustu wyniosła od 10-20 proc.
Znajdujący się po sąsiedzku salon Forda i Volvo także nie uniknął strat. Każde z 80 stojących na placu aut zostało uszkodzone.

- Dotyczyło to głównie samochodów używanych, przeważnie fordów. Większość nowych aut była akurat w naszej siedzibie w Bielsku-Białej. Uszkodzone auta wystawiliśmy na sprzedaż oferując albo naprawę w naszej stacji albo rabat 15 proc. Większość nabywców wybrała rabat - mówi Mikołaj Małecki, dyrektor salonu Auto-Boss. Dzięki temu auta w cenach 40-45 tys. złotych można było kupić za 36-39 tys. złotych.

W salonie Renault Pietrzak uszkodzonych zostało kilkadziesiąt nowych aut i podobna liczba używanych. - Także dawaliśmy wybór między naprawą auta u nas lub upustem i większość wybrała rabat. Byli zresztą tacy, którzy celowo szukali jak najbardziej uszkodzonych aut, żeby wynegocjować możliwie wysokie rabaty - mówi Dariusz Pastuszka. Upusty na samochody były zależne od wielkości uszkodzeń i mogły sięgać nawet 30 proc. ceny auta. Najszybciej sprzedały się najmniejsze i najtańsze auta, bo w ich przypadku rabaty, wynikające z kosztów naprawy uszkodzeń, okazywały się procentowo największe.

Chorzowska Motoryzacja sprzedała już większość uszkodzonych pojazdów. - W naszym przypadku uszkodzenia nie były duże. Często nie wymagały nawet ingerencji blacharzy i lakierników. Rabaty to ok. 2.000 złotych na samochodzie, więc sprzedaliśmy już 3/4 tych aut - mówi Barbara Andraszyk, kierownik salonu sprzedaży.

Mechanizm dobrego interesu

Dealerzy mogli pozwolić sobie na hojne rabaty, bo część strat pokryło ubezpieczenie. Klienci biorąc samochody uszkodzone i decydując się na naprawę ich poza autoryzowaną siecią zwykle dokonywali jej w cenach niższych niż wysokość rabatu. Wyszło na to, że obie strony mogą być zadowolone.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!