Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polskie obozy koncentracyjne? Według niektórych to nie pomyłka

Redakcja
Obozy koncentracyjne były w XX wieku nieodłącznym atrybutem zbrodniczych systemów totalitarnych. Stanowiły, obok np. wszechwładnej tajnej policji i systemu monopartyjnego, coś na na kształt ich złowrogiej wizytówki. Więziono w nich ludzi "innych" - odmiennej rasy, języka, przekonań.

Podczas II wojny światowej totalitaryzm zawitał niestety i do Polski . Duża część niemieckich obozów koncentracyjnych, w których życie straciły miliony Żydów i innych obywateli okupowanych krajów, powstała na jej dzisiejszym terytorium. Później wkroczyły na nie wojska sowieckie,, brunatny totalitaryzm zastępując czerwonym. Pod koniec wojny i po jej zakończeniu w Polsce powstały kolejne, komunistyczne obozy koncentracyjne - często zresztą na bazie infrastruktury dawnych obozów nazistowskich. Żaden z nich nie był "fabryką śmierci" w rodzaju Auschwitz, Sobiboru czy Bełżca. Ale i w nich ginęli ludzie. Trzeba pamiętać o tej tragedii. TB

Kontrowersyjny film Pawła Siegera "Polskie obozy koncentracyjne" znajdziesz na końcu materiału

Jest taki film

Paweł Sieger ma 45 lat. Przez ostatnie kilka doczekał się określeń "przedstawiciel odkrytej opcji niemieckiej", "szwabski separatysta", "wielbiciel Prus". Kiedy dla Discovery nakręcił historię wyzwolenia kobiecego obozu w czeskim Holiszowie przez Brygadę Świętokrzyską - już zrobiło się o nim głośno. Kiedy pokazał "Polskie obozy koncentracyjne" - film o obozach NKWD i Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego - rzucili się na niego wszyscy, dla których taki tytuł jest niemal równoznaczny z rozpowszechnianiem kłamstw oświęcimskich.

Polskie obozy

Według ostrożnych szacunków na terenie Polski funkcjonowało ponad 500 obozów MBP i NKWD. Pierwsze powstawały w 1944 r., po wkroczeniu Armii Czerwonej na tereny Prus Wschodnich i Polski. Większość z nich to obozy pracy. Do tego dochodziły obozy dla niemieckich jeńców wojennych, karne i izolacyjne oraz wysiedleńcze. Funkcjonowały od kilku miesięcy do kilku lat. Lokalizowano je zwykle w byłych obozach poniemieckich: Oświęcimiu, Jaworznie, Majdanku, Świętochłowicach, Blachowni Śląskiej, Łambinowcach, Kluczborku, Żaganiu, Świętoszowie.

Trafiali do nich jeńcy wojenni, rdzenna ludność Śląska, Prus Wschodnich, Pomorza, Ukraińcy i inni przeciwnicy nowej władzy - np. żołnierze AK.

Nigdy nie oszacowano liczby ofiar tych obozów - w dokumentach wpisywano zwykle naturalne przyczyny śmierci, lub pospolite choroby. Niektóre źródła podają liczbę ofiar pomiędzy 30 a 50 tys. Znane są natomiast dane, dotyczące śmierci w poszczególnych obozach. W Łambinowicach zmarło 1-1,5 tys. osób, w Świętochłowicach-Zgodzie - 1855 osób, w Centralnym Obozie Pracy w Jaworznie - 6,3-7 tys. W Mysłowicach, samym tylko 1945 r. zarejestrowano 2227 zgonów.

Polski obóz w Oświęcimiu? Ta historia zdarzyła się naprawdę

Czytał pan książki o obozach? To oprócz krematorium mieliśmy tam wszystko, co piszą w tych książkach: głód, wszy, nocne apele, polewanie wodą - mówiła w 2010 roku reportowi "DZ" Marta Nycz z Hałcnowa, która w latach 1945-46 była więźniem obozu Państwowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Oświęcimiu.

W tym komunistycznym obozie pracy zginęło wielu mieszkańców Bielska-Białej i okolicznych wsi m.in. Hałcnowa. O upamiętnienie tych ofiar przez lata starał się Józef Jancza z Bielska-Białej, który w obozie stracił ojca. I dopiął swego. Od kwietnia na budynku, który sąsiadował z dawnym obozem UB znalazła się marmurowa tablica pamiątkowa. Napis w językach polskim, niemieckim i angielskim głosi: "Pamięci niewinnych ofiar komunistycznych obozów przymusowej pracy NKWD i Urzędu Bezpieczeństwa Publicznej, które istniały w Oświęcimiu w latach 1945-1946 w pobliżu byłego obozu KL Auschwitz".

Jancza starał się o nią przez lata. Słał pisma do różnych instytucji, dzwonił, dociekał. W efekcie doszło do spotkania w oświęcimskim urzędzie, na którym prezydent Oświęcimia, przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej oraz Muzeum Auschwitz-Birkenau stwierdzili, że ofiary obozu powinny zostać upamiętnione. Wtedy też historycy wyjaśnili, że obóz PUBP znajdował się na terenach dawnej cynkowni, w miejscu obozu dla robotników przymusowych, którzy brali udział przy budowaniu baraków w Birkenau (obecnie są tu bloki mieszkalne).

Potwierdziła to pani Marta. - Obóz był koło starej cynkowni. Było tam pięć baraków, trzy murowane budynki, i zaplecze, duża kuchnia, pralnia, latryny i studnia na podwórzu - wylicza. W każdym z baraków musiało się zmieścić ok. 120 osób. Tłok był ogromny, a warunki nieludzkie.

Pani Marta do obozu trafiła w wieku 16 lat. Był 18 kwietnia 1945 roku. - Ubecy łapali w Hałcnowie Niemców. Pech chciał , że byłam z wizytą u chrzestnej, kiedy jej sąsiadka, z którą przez lata żyli w dobrych stosunkach, przyszłą z bezpieką. I zwinęli nas - wyjaśnia. Jedną noc spędziła w siedzibie bielskiej bezpieki na dawnej ulicy Koniewa 18. Na drugi dzień na piechotę przeszli do Mikuszowic, gdzie wraz z innymi spędziła dwie noce i jeden dzień. Stamtąd samochodami zostali wywiezieni do Oświęcimia.

Zwracała uwagę, że początkowo - gdy obozu pilnowali żołnierze radzieccy - nie było najgorzej - więźniowie dostawali kromki chleba i zupy z fasolą czy kaszą. Gehenna zaczęła się, gdy kontrolę nad obozem przejęli Polacy z Urzędu Bezpieczeństwa. Więźniowie dostawali do jedzenia liście kapuściane z otrębami. A z powodu morderczej pracy ludzie umierali z wycieńczenia.KLM

Prof. Kaczmarek: Problem nie tkwi w nazwie, lecz w tym, co się działo w środku

Z prof. Ryszardem Kaczmarkiem, historykiem, profesorem Uniwersytetu Śląskiego, rozmawia Joanna Oreł
Nie milkną kontrowersje wokół filmu "Polskie Obozy Koncentracyjne" w reżyserii Pawła Siegera. Problemem jest nazwa, czy przypomnienie, że okres obozów i przymusowej pracy nie zakończył się w 1945 roku lecz trwał do 1949 roku?
Pierwszy problem tkwi w historii. Nigdzie nie została jednoznacznie określona definicja słowa obóz. Były obozy z okresu nazistowskiego, jak i wcześniejszego. Były obozy koncentracyjne, ale i jenieckie. Każdy z nich miał odmienną specyfikę.

A te po 1945 roku?
Zamykano w nich obywateli polskich, czy niemieckich - co wynikało ze stanu prawnego, dekretów. Nie były to jednak obozy masowej zagłady. Natomiast represje...nie było żadnych instrukcji obozowych. To raczej wynik specyficznych sytuacji.

Bo były to obozy o charakterze ekonomicznym?
I tutaj ponownie wracamy do punktu wyjścia - problem nie tkwi w nazwie, lecz w tym, co działo się w środku. Obóz w Jaworznie był Centralnym Obozem Pracy. On oraz podobozy były nastawione właśnie na czynnik ekonomiczny. Równocześnie szereg innych - jak. np obóz w Zgodznie, czy Łambinowicach - to były miejsca, gdzie pracowano sporadycznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo