Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Od dziś za pomyłkę urzędnicy płacą z własnej kieszeni

Barbara Kubica
Marzena Bugała
Za wydanie decyzji z rażącym naruszeniem prawa urzędnik może zapłacić karę. Ta może być równa nawet dwunastu jego pensji. Taką możliwość daje ustawa o odpowiedzialności majątkowej funkcjonariuszy publicznych za rażące naruszenie prawa, która zaczęła dziś obowiązywać.

Ustawa dotyczy zarówno wszystkich funkcjonariuszy publicznych wydających decyzje w indywidualnych sprawach, jak i decyzji podejmowanych kolegialnie. Odpowiedzialność majątkowa dotyczy więc ok 400 tysięcy urzędników administracji samorządowej i rządowej. Czy po wejściu w życie tych przepisów w codziennej pracy urzędników coś się zmieniło? - Niewiele - mówią wprost urzędnicy.

- Odpowiedzialność za decyzje zawsze na nas spoczywała i dalej tak jest. Robimy swoją dotychczasową robotę. Przestrzegamy terminów, nie mamy niepotrzebnej zwłoki i w związku z tym do tej pory na nasze decyzje nie było skarg - podkreśla Grzegorz Potysz, kierownik referatu oświaty w Starostwie Powiatowym w Rybniku. - Wejście w życie uchwały może co najwyżej wydłużyć proces decyzyjny. Każdy urzędnik zastanowi się nie raz, nie dwa, a pięć razy zanim podejmie jakąkolwiek decyzję związaną na przykład z wydaniem pieniędzy - dodaje.

Suchej nitki na obowiązujących przepisach nie pozostawia za to wiceprezydent Rybnika, Michał Śmigielski, który jest jedną z osób zarządzających liczącym 140 tysięcy mieszkańców miastem. - Ustawa to nic innego jak bubel prawny. Miała być batem na pracowników urzędów skarbowych, a w efekcie wylano dziecko z kąpielą. Ta ustawa może skutecznie sparaliżować pracę urzędników, tym bardziej, że przepisy polskiego prawa nie są jednoznaczne i często nieprecyzyjne. Ja na przykład proszę przed podjęciem decyzji o opinię prawną trzech prawników i dostaję trzy różne stanowiska - mówi wiceprezydent.

Zapisanie w ustawie konsekwencji za błędne decyzje urzędnika nie powoduje natychmiastowych reperkusji dla niego. Przepisy są tak skonstruowane, że zanim urzędnik podpisany pod decyzją administracyjną poniesie konsekwencje majątkowe, zostanie przeprowadzone postępowanie wyjaśniające, która z osób biorących udział w procesie podejmowania tej decyzji powinna zostać obciążona odpowiedzialnością. Skonkretyzowana została także wysokość kary, która w razie podjęcia "feralnej" decyzji wisi nad urzędnikiem. Maksymalnie może ona wynieść 12-krotność wynagrodzenia tego urzędnika. - Nie zauważyłem, by z tego powodu, już po wejściu ustawy w życie wśród pracowników naszego urzędu zapanowała jakaś obawa, niepokój - mówi Janusz Błaszczyński, naczelnik wydziału architektury w rybnickim urzędzie miasta. - Moim zdaniem te kwestie mogą być co najwyżej pewnym czynnikiem, który sprawi, że osoby ubiegające się o pracę w urzędzie, zastanowią się mocniej nad podjęciem pracy. Wśród społeczeństwa przecież często panuje przekonanie, że urzędnicy piją kawę, podbijają papiery i nie mają żadnej odpowiedzialności. A ta jest przecież spora - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!