Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pacjenci i szpital protestują

Grażyna Kuźnik
Na stronie internetowej powiatu zawierciańskiego ukazał się ostry protest przeciwko stawianiu w niekorzystnym świetle szpitala w Zawierciu oraz zatrudnionego w nim personelu. Tytuł "Protestujemy" opatrzono aż trzema wykrzyknikami.

Chodzi o nasze publikacje dotyczące złego traktowania pacjentów, obojętności wobec ich bólu, a nawet braku ratunku w sytuacji zagrożenia życia ("Polska Dziennik Zachodni" z 2 października "Bezsilni wobec znieczulicy" i 6 października br. "Jedenaście skarg u starosty"). Autorzy protestu uważają je za krzywdzące. Ale do redakcji wciąż zgłaszają się osoby, których w szpitalu poniżono i zostawiono bez pomocy.

- Umieściliśmy protest, bo zwrócili się do nas pracownicy szpitala, którzy czują się obrażeni tymi doniesieniami - wyjaśnia wicestarosta Leszek Wojdas. - Jednak to nie znaczy, że starostwo nie chce wyjaśnić zarzutów wobec personelu. Bardzo nam na tym zależy, bo są poważne. Niczego nie zamierzamy zmiatać pod dywan.

Szpitalem interesuje się prokuratura zawierciańska. Bada sprawę śmierci 51-letniego Zbigniewa B., którego przywieziono 21 września na oddział wewnętrzny w stanie dobrym, z migotaniem przedsionków. Po kilku godzinach pacjent poczuł się jednak o wiele gorzej, skręcał się w boleściach, tracił przytomność, ale personel medyczny nie reagował. Dopiero po interwencjach osób, które odwiedzały innych chorych, lekarz nakazał podać leki, które nie przyniosły ulgi. Zbigniew B. czuł, że umiera i błagał o pomoc.

- Nikt nie ratował jego życia, chociaż ten młody jeszcze człowiek konał na naszych oczach. Nasze interwencje tylko złościły pielęgniarki. Jedynie my, obcy ludzie, pomagaliśmy mu aż do ostatnich chwil, gdy spóźniona reanimacja nic nie dała - mówi Piotr Łuczyk, który zgłosił sprawę policji i prokuraturze.

Jeszcze nie wiadomo, co spowodowało śmierć mężczyzny; sekcja zwłok nie przyniosła odpowiedzi. Za dwa tygodnie będą znane wyniki badań toksykologicznych. Dyrekcja szpitala twierdzi, że nie popełniono żadnego błędu

Mimo rozgłosu wobec poniżania pacjentów i ich rodzin przez lekarzy i pielęgniarki, personel nie zmienia swojego zachowania. W szpitalu jest tak, jak było. W piątek, 3 października, trafiła tutaj 53-letnia, chora na raka, matka Doroty Dąbrowskiej. Córka przyjechała do niej aż z Wielkiej Brytanii.

- Nikt mnie jeszcze tak nie upokorzył, jak to zrobiła lekarka z oddziału wewnętrznego. Usłyszałam, że mam braki w wykształceniu i muszę wynosić się ze szpitala, a jak wyjdę, to już tam więcej nie wejdę. Powiedziałam, że wezwę policję, dopiero wtedy lekarka trochę się uspokoiła - opowiada wzburzona kobieta. Wszystko dlatego, że upomniała się o lekarstwa dla matki. - Mama powinna brać antybiotyki, jest też leczona na zapalenie otrzewnej. Ale niczego nie dostawała, nikt się nią nie interesował. Tam się chyba leczy chorych samym leżeniem. Gdy lekarka dowiedziała się, że jestem pielęgniarką i pytam o leki dla mamy, zaczęła krzyczeć, że jestem niedouczona i żebym zabierała mamę do Anglii, jak coś mi się nie podoba - mówi córka.

Gdy okazało się, że antybiotyki są jednak konieczne w leczeniu, wyszło na jaw, że lekarstw w szpitalu zabrakło. Dlatego nie podawano ich pacjentce, chociaż były niezbędne. Przez kilka dni nikt córki o tym nie informował,

Postanowiła złożyć skargę do dyrekcji szpitala. Będzie to już kolejne zażalenie na postępowanie personelu. Również Narodowy Fundusz Zdrowia zapowiedział, że sprawdzi, czy w tym szpitalu dochodzi do łamania praw pacjentów. - Planujemy przeprowadzenie doraźnej kontroli na zlecenie dyrektora śląskiego oddziału NFZ, Zygmunta Klosy - zapowiada Małgorzata Doros ze śląskiego NFZ.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!