Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Punkty zmieszczą się w luku

Rafał Musioł
fot. marzena bugała
Polska liderem grupy 3 eliminacji Mistrzostw Świata 2010. Po środowym meczu ze Słowacją kibice biało-czerwonych nawet przez chwilę nie myślą o tym, że czwarty występ naszej reprezentacji przyniesie zmianę w tabeli.

Samolot typu ATR42, którym polska drużyna wyruszyła z Pyrzowic do Bratysławy wzbił się we wtorek w powietrze punktualnie o godzinie 11. Kadrowicze na lotnisko przyjechali jednak znacznie wcześniej.
- Proszę się ładnie ustawić i nie przepychać, dla wszystkich starczy - żartowała rzeczniczka kadry, Marta Alf, która przy wyjściu z autokaru rozdawała bilety lotnicze.

Humory dopisywały zresztą całej ekipie. Być może także wcześniejsze przybycie na lotnisko było pomyślane jako żart. Jeśli tak, to ofiarą tego dowcipu padły stacje telewizyjne, których wysłannicy pojawili się przy terminalu, gdy reprezentanci po odprawie paszportowej zniknęli już we wnętrzu lotniska.

Wcześniej kadrowicze rozdawali autografy i pozowali do zdjęć z oczekującymi na swoją podróż pasażerami, wyraźnie zresztą zaskoczonymi obecnością trenera Leo Beenhakkera i polskich piłkarzy.
Zawodnicy wywarli wrażenie także na przedstawicielkach płci pięknej wmundurach straży granicznej, lecz na ulgowe traktowanie nie mogli liczyć. Przechodząc przez bramkę wykrywającą metal, musieli opróżnić kieszenie. Jednak większość z nich i tak powodowała zapalenie się alarmowych światełek. Tak było chociażby w przypadku Michała Żewłakowa. Sprawę rozwiązało dopiero ściągnięcie przez kapitana drużyny markowego zegarka.

Jako ostatni przy stanowisku kontroli pojawił się sam selekcjoner.- Będzie mi pana brakowało - mrugnął okiem do ochroniarza, który towarzyszył ekipie biało-czerwonych przez ostatnie dni.

- Nie ma co ukrywać, że mecz z Czechami pozwolił nam nieco odetchnąć - otwarcie przyznał Marcin Wasilewski. Wszyscy podkreślali jednak, że nie ma mowy o wpadaniu ze skrajności w skrajność. - Widać po chłopakach, jak bardzo chcą udowodnić w Bratysławie, że dobry występ w Chorzowie nie był przypadkiem - stwierdził asystent Beenhakkera, Rafał Ulatowski.

W zespole trwa także rywalizacja o miejsce w drużynie narodowej. - Oczywiście, że każdy chce zagrać przeciwko Słowakom. Jednak jeszcze nie mieliśmy takiej typowej odprawy, trener nie ujawnił nam też składu. A dopóki Holender nie powie ostatniego słowa, to wszyscy będą wierzyli, że dostaną szansę - mówił Michał Pazdan, który w sobotę nie zmieścił się w meczowej szesnastce.

Autor zwycięstwa nad Czechami, Jakub Błaszczykowski, szybko pokonał dystans pomiędzy odprawą i wejściem do terminalu. - Jestem zdrowy, wszystko w porządku - rzucił i błyskawicznie zniknął.

Akcja "Słowacja" na dobre miała się rozpocząć dopiero po wylądowaniu w Bratysławie.
- To drużyna podobna do czeskiej. Przecież jeszcze niedawno byli jednym krajem, zatem mają wspólną piłkarską tradycję - uzasadniał Rafał Ulatowski.
- Nie znam żadnego piłkarza ze Słowacji, ale trenerzy pewnie coś wiedzą i nam to przekażą - nieco prowokacyjnie oświadczył natomiast Wasilewski.

Pół godziny później wzmógł się ruch na tarasie widokowym. Po krótkim kołowaniu samolot wystartował, a pracownicy lotniska żartem zapewniali, że w luku bagażowym na pewno jest miejsce na trzy punkty z Bratysławy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!