Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

List do DZ: Polskie drogi śmierci

Redakcja
Opublikowany w DZ tekst "Nie chcą drogi śmierci" zainspirował mnie do zabrania głosu. Zastanowił mnie podtytuł mówiący, że: "Mieszkańcy Dąbrowy Górniczej walczą z bezmyślnymi kierowcami". Mogę to skomentować tylko w ten sposób - jak my, mieszkańcy (obywatele), możemy walczyć i wygrać z piractwem na drogach?

Nie jesteśmy w stanie powstrzymać chuliganów za kierownicą. Od tego jest policja, ewentualnie straż miejska, a nie obywatelskie pospolite ruszenie. Czy służby o tym nie wiedzą, a może nie chcą wiedzieć?

Drogi śmierci są w każdym mieście w Polsce, a świadczą o tym tragiczne w skutkach statystyki wypadków drogowych.
Powtórzę. Powstrzymanie samowoli na drogach zależy od policji i również od ustawodawcy, który w przepisach prawa musi zawrzeć takie regulacje, aby dowolność jazdy kierowców nie miała miejsca.

Posłużę się poniższym przykładem, który był też podjęty w dodatku Moto Gratka, w czwartek 8 marca 2012 r. W tekście "Policja zapoluje na komórki" czytamy: "To prawdziwa plaga - mówią policjanci z drogówki i eksperci zajmujący się bezpieczeństwem ruchu drogowego.

- Już pobieżna obserwacja potwierdza, że niemal co drugi kierowca rozmawia przez telefon".

Myślę, że można skutecznie walczyć z tą plagą. Np. obywatel Singapuru traci prawo jazdy po zgromadzeniu 12 punktów karnych. Tych 12 punktów dostanie jednorazowo (!!!) za przekroczenie prędkości o 40 km na godzinę. Dostanie je też za "nieodpowiedzialną jazdę" - cokolwiek to znaczy itd. Jakiś czas temu wprowadzono w Singapurze zakaz rozmawiania przez telefon podczas jazdy. Kierowcy jednak niespecjalnie przejmowali się zakazem, choć jego złamaniu towarzyszył mandat.

Ponieważ stopień przestrzegania powyższego przepisu był niezadowalający, zdecydowano się załatwić sprawę raz na zawsze.
Za rozmowę przez telefon podczas kierowania samochodem dostaje się teraz 12 punktów karnych, co oznacza: zabranie prawa jazdy, 1000 dolarów mandatu i często sześciomiesięczny areszt. Nie ma już tam ani jednej osoby kierującej i jednocześnie rozmawiającej przez telefon. W Polsce ciągle stosuje się półśrodki - apelujemy, prosimy, robimy akcje i nic się nie zmienia. Może wreszcie należałoby przejąć dobre przykłady, niekoniecznie z Singapuru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: List do DZ: Polskie drogi śmierci - Dziennik Zachodni