Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Challenge Cup siatkarzy - triumf Tytana AZS Częstochowa

Redakcja
Tytan AZS Częstochowa zdobył Challenge Cup siatkarzy. W finale okazał się lepszy od AZS Politechniki Warszawskiej. Do wyłonienia zwycięzcy potrzebny był złoty set, w którym gospodarze wygrali 18:16.

W sobotnim meczu w Częstochowie w pięciu setach lepsza była stołeczna drużyna, a przed tygodniem w Warszawie zwyciężył zespół trenera Marka Kardosa 3:1.

Tytan AZS Częstochowa - AZS Politechnika Warszawska 2:3 (25:14, 25:22, 22:25, 23:25, 11:15); złoty set: 18:16; pierwszy mecz - 3:1.

Tytan AZS Częstochowa: Fabian Drzyzga, Krzysztof Gierczyński, Michał Kamiński, Dawid Murek, Wojciech Sobala, Łukasz Wiśniewski, Adrian Stańczak (libero) oraz Miłosz Hebda, Bartosz Janeczek, Jakub Oczko

AZS Politechnika Warszawska: Ardo Kreek, Paweł Mikołajczak, Marcin Nowak, Patrick Steuerwald, Krzysztof Wierzbowski, Wojciech Żaliński, Damian Wojtaszek (libero) oraz Maciej Gorzkiewicz, Maciej Krzywiecki, Grzegorz Szymański

Niezwykle emocjonujące widowisko stworzyły polskie drużyny w finale Challenge Cup siatkarzy. Częstochowianie po zwycięstwie w Warszawie 3:1, na własnym boisku mieli szansę na pokonanie Politechniki po raz drugi. Prowadzili już nawet 2:0, ale ostatecznie, by wyłonić triumfatora rozgrywek, niezbędny był "złoty set".

W pierwszym secie gospodarze błyskawicznie zdobyli dużą przewagę, prowadzili 9:3, a nawet 14:6, a po drugiej przerwie technicznej stracili tylko trzy punkty i wygrali tę partię 25:14.

Zdecydowanie bardziej wyrównany był drugi set. Politechnik prowadziła 4:0, ale po pierwszej przerwie technicznej Tytan odzyskał przewagę (10:9). Później trwała walka niemal punkt za punkt, ale w końcówce decydujące akcje należały do miejscowych za sprawą Michała Kamińskiego i Łukasza Wiśniewskiego, który zablokował Marcina Nowaka. 25:22 i 2:0 dla Częstochowy.

W trzeciej odsłonie gospodarze prowadzili 5:3, ale wskutek własnych błędów i zagrywki Grzegorza Szymańskiego, który zastąpił Pawła Mikołajczaka, stracili cztery punkty z rzędu. W tym okresie gry goście kontrolowali wydarzenia na parkiecie, prowadzili nawet 20:14, a wygrali partię 25:22.

W czwartym secie na pierwszą przerwę techniczną zespoły zeszły przy prowadzeniu gości 8:5. Później przyjezdni także dominowali i choć gracze Tytana doprowadzili do remisu 22:22, to nie byli w stanie już odwrócić losów partii, którą przegrali do 23.

W tie-breaku Tytan dobrze zaczął, ale szybko do głosu doszli warszawianie, którzy ostatecznie wygrali 15:11 i przedłużyli swoje szanse na ostateczny sukces.

Dodatkowa partia rozpoczęła się po myśli gości, którzy zdobyli sześć pierwszych punktów. Spowodowało to lawinę zmian w składzie miejscowych, a trener Kardos posłał do boju Jakuba Oczkę, Bartosza Janeczka i Miłosza Hebdę.

I właśnie trójka rezerwowych w dużym stopniu przyczyniła się do odwrócenia losów seta. Gospodarze zdobyli cztery punkty z rzędu, ale długo nie potrafili dogonić rywali, którzy prowadzili 8:5, 10:6 i 13:10.

Wtedy w aut zaserwował Niemiec Patrick Steuerwald, a po dwóch kolejnych atakach gości piłka również wylądowała poza boiskiem i zrobiło się 13:13. Pierwszą piłkę "pucharową" mieli goście, po ataku Krzysztofa Wierzbowskiego, ale wyrównał Hebda na 14:14. Później szala przechylała się z jednej strony na drugą, a decydujące okazały się dwa bloki Łukasza Wiśniewskiego i Dawida Murka na Szymańskim. 18:16 i szał radości częstochowian. Zostali oni drugą polską drużyną - po Płomieniu Milowice, która triumfowała w europejskim pucharze. PAP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!