Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Folwark wicemarszałka?

Aldona Minorczyk-Cichy, Marianna Lach
Marian Ormaniec nie przepada za mediami
Marian Ormaniec nie przepada za mediami fot. Marianna Lach
W ośrodku Beskidek w Gilowicach we wrześniu przez dwa dni na koszt podatników szkoliło się 40 pracowników urzędów pracy. Ten kompleks wypoczynkowy na Żywiecczyźnie jest własnością Wojciecha Ormańca, syna Mariana Ormańca, wicemarszałka śląskiego i szefa tutejszego PSL-u. Smaczku sprawie dodaje fakt, że Marian Ormaniec jako wicemarszałek sprawuje nadzór nad Wojewódzkim Urzędem Pracy.

Ormaniec nie widzi w sprawie nic niestosownego: - Nie wiem kogo w swojej firmie szkoli mój syn - mówi.

Innego zdania jest jego przełożony marszałek Bogusław Śmigielski.
- Wiadomość o szkoleniu w Beskidku jest dla mnie dużym zaskoczeniem. I choć postępowanie to nie było bezprawne, uważam, że wykorzystywanie stanowiska do takich działań jest nieetyczne i nie jest przeze mnie akceptowane - mówi Śmigielski. Wyjaśnień zażąda od Ormańca i Przemysława Koperskiego, dyrektora Wojewódzkiego Urzędu Pracy. - Nie może dochodzić w przyszłości do podobnych incydentów - podkreśla Śmigielski.

Organizatorem wrześniowych zajęć była krakowska Akademia Szkoleń i Kompetencji. Nigdy wcześniej niczego w Gilowicach nie organizowała i jak zapowiada - nigdy więcej nie zorganizuje. Dlaczego? Ze względu na fatalne warunki lokalowe. Jak nas poinformowano: ośrodek Beskidek został wybrany na wyraźne życzenie katowickiego Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Skontaktowaliśmy się z jedną z uczestniczek szkolenia.

- Merytorycznie było w porządku. Natomiast warunki, w jakich nas zakwaterowano - skandaliczne. Sale wykładowe i pokoje nie były ogrzewane. W pokojach stały piętrowe łóżka. Nie było ciepłej wody, a na posiłki musiałyśmy chodzić do innego budynku - podkreśla urzędniczka. Aleksandra Skalec, rzecznik WUP, twierdzi, że wybór nie miał nic wspólnego z osobą wicemarszałka Ormańca. - Beskidek był po prostu najtańszy na Podbeskidziu Żywieckim - mówi rzeczniczka i przyznaje, że warunki, które zaoferował ośrodek nie były do końca zgodne z oczekiwaniami.

O problemach z wicemarszałkiem szafującym posadami już miesiąc temu wicepremierowi Waldemarowi Pawlakowi doniosła grupa śląskich działaczy ludowych. Odpowiedzi w tej sprawie nadal nie ma, choć jak nas zapewniał Robert Matejuk, rzecznik partii, sprawa miała być wnikliwie rozpatrzona w... najbliższym czasie. Dlaczego dopiero teraz? Bo przed miesiącem PSL-em wstrząsnęły afery w całym kraju. TVN pokazało nepotyzm m.in. w Agencji Rynku Rolnego w Bydgoszczy. Wystarczył jeden telefon reportera, by załatwić pracę rzekomemu działaczowi PSL. Wcześniej stanowisko prezesa KRUS stracił Roman Kwaśnicki. Powód? Zatrudnianie rodzin i znajomych, zlecanie prac i podpisywanie umów, których celem było wyciągnięcie pieniędzy z państwowej kasy.

Z podobnymi przypadkami - zdaniem zbuntowanych ludowców, którzy napisali do Pawlaka - mieliśmy do czynienia na Śląsku. Jedyny efekt tego buntu to póki co wyrzucenie w niedzielę z zarządu wojewódzkiego partii pięciu osób: Zygmunta Wilka, Jana Szmydke, Alojzego Gąsiorczyka, Jana Kierasa i Rudolfa Kołodziejczyka. To te osoby były w grupie "zbuntowanych". Twierdzą, że Ormaniec się na nich mści za to, że nie chcieli tolerować nieprawidłowości w partii. Oskarżył ich o zorganizowanie puczu, nagłośnienie sprawy w mediach i szkodzenie wizerunkowi partii.

- Ta decyzja jest nieważna, bo niezgodna ze statutem. Nas powołały zarządy powiatowe. Przed głosowaniem nad naszym usunięciem konieczne było zasięgnięcie opinii w powiatach. Tego nie zrobiono. Jak tylko otrzymany decyzje na piśmie, odwołamy się od niej. Skrzywdzono zasłużone dla partii osoby - irytuje się Zygmunt Wilk. Marian Ormaniec zapewnia jednak, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

Miesiąc temu na biurko Waldemara Pawlaka trafiła koperta, a w niej dziewięć bitych stron przykładów nepotyzmu, wykorzystywania stanowiska i niezgodnych ze statutem PSL-u działań Mariana Ormańca, wicemarszałka śląskiego. Do tego plik dokumentów potwierdzających zarzuty. Sprawa nadal jest badana.

Wicemarszałkowi zarzuca się szafowanie posadami w Urzędzie Marszałkowskim, podległych mu instytucjach oraz rozdawanie funkcji w PSL-u. 19-letni Mateusz Pindela, siostrzeniec wicemarszałka został dyrektorem biura zarządu partii oraz szefem śląskiego ZMW.
Zbuntowani ludowcy pisali też o tym, że Urząd Marszałkowski przyznał grant (50 tysięcy złotych) stowarzyszeniu "Gilowianka", którego prezesem jest córka Ormańca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!