18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mąka, papier, klej do tapet i już jest (prawie) da Vinci [ZDJĘCIA]

Monika Chruścińska
Sala, stół, 13 postaci. Twarze, dłonie i stopy mają z masy papierowej. Korpusy i uda wyrzeźbione w styropianie, nogi i ramiona zawieszone na zawiasach. Siedzą jak w słynnym malowidle Leonarda da Vinci. Ale w Muzeum Miasta Mysłowice Jezusa i apostołów z "Ostatniej wieczerzy" można także dotknąć.

ZOBACZ PRAWDZIWE UKRZYŻOWANIE. TAK ROBIĄ NA FILIPINACH I W MEKSYKU

Instalacja katowiczanki Ewy Soski robi wrażenie. Nie tylko swoimi rozmiarami (każda postać ma 175 cm). - Znaczenie i wymowa "Ostatniej Wieczerzy" jest tak wielka, że stała się dla mnie niewyczerpanym źródłem osobistych rozważań, przemyśleń - przyznaje. Soska poświęciła jej trzy lata, tworząc każdą z 13 postaci od podstaw. A zaczęła od głów. - Pierwsza była Jezusa, w końcu on tu jest najważniejszy - zaznacza. Wzięła papier toaletowy, rozmoczyła i odcisnęła. Dodała kleju do tapet, mąkę, trochę gipsu. Dziś użyłaby innych materiałów. - Ale to było 10 lat temu. Miałam mało pieniędzy, sięgnęłam po najprostsze materiały.

Jedną głowę rzeźbiła kilka godzin. Najtrudniej było uchwycić wyraz twarzy. Potem czekała, aż wyschnie. Gotowe pani Ewa ustawiała na słoikach w kuchni. A dłonie wywieszała na balkonie. - Wisiały i nieraz słyszałam, że straszą sąsiadów - śmieje się. Włosy i brody z pakuł do owijania rur pomogła jej robić znajoma. - Farbowałyśmy je, suszyłyśmy, czesałyśmy - opowiada.

W końcu przyszedł czas na stopy. Kiedy wszystko było gotowe, pojawił się problem lokalowy. - Nie mam pracowni, a trzeba było złożyć 13 postaci - przypomina Soska. Ale Leonardo da Vinci ze swoim dziełem też nie miał łatwo: malował na niedostatecznie wyschniętej ścianie, w dodatku farbami olejnymi i po pięciu latach obraz zaczął zanikać.

Pani Ewie z pomocą przyszedł w końcu ośrodek kultury w Mysłowicach. Andrzej Sroka, artysta nieprofesjonalny i złota rączka, wziął wiertarkę, wyrzynarkę i wspólnie zmontowali postacie. Każda może zginać ręce, nogi, nawet wstać. Stół pan Andrzej pozbijał z desek, dzban mąż Soski znalazł na śmietniku. Instalacja przez sześć lat podróżowała po Polsce. W muzeum pokazywana jest po raz pierwszy.

- Marzy mi się, że po zakończeniu wystawy ktoś zechce wziąć ich do siebie i zaopiekuje się instalacją - mówi Soska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!