Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Boże święty, uśmiechnięty. Humor w koloratce

Teresa Semik
123RF
- To moi najlepsi parafianie - mówi ksiądz proboszcz, oprowadzając gościa po cmentarzu. - Nie obmawiają mnie, nie piszą na mnie anonimów i najwięcej przynoszą dochodów. O humorze w koloratce pisze Teresa Semik

Bóg ma doskonałe poczucie humoru, dlatego człowiek również powinien je mieć - twierdzi ks. prof. Jan Górecki, wykładowca Uniwersytetu Śląskie-go, autor bestsellerów: "Dowcipy szafarzy całkiem zwyczajnych" oraz "Anegdoty z koloratką".
Zaczyna rozmowę żartem i tak ją kończy. W jego repertuarze jest na przykład anegdota o proboszczu z rodziny kowali, z wrażliwym uchem. Gdy słyszał, jak jego parafianie wrzucają monety do koszyka pod koniec mszy, mawiał: "Ofiara wymaga ciszy".

- Kiedyś księża na Śląsku pociskali kawałami w swoich parafiach - przypomina. - Dobry proboszcz uczył swojego wikarego zapalać cygaro, a potem grali w skata, nawet do białego rana. Kawały, które o nich powielam i redaguję, pokazują kapłana uśmiechniętego, inteligentnego, skorego do żartów. Kapelana, który łączy swiętość przy ołtarzu z dowcipem, ale już po sacrum.

Takim właśnie kawalarzem był ksiądz w Istebnej. Gdy jeszcze prądu w parafii nie było, wierni klupali do jego drzwi. W końcu elektryczność dotarła też do tego zakątka i ksiądz zamontował dzwonek. Ale wierni dalej klupali w jego drzwi, więc wywiesił kartkę: "Klupanie zepsute, proszę dzwonić".

Humor kościelny nie szokował

Ksiądz Górecki twierdzi, że specyfiką śląskich księży i śląskiego Kościoła było właśnie poczucie humoru. Wynikało z dobrego wykształcenia, przeważnie na Uniwersytecie Wrocławskim, a także z życia pod pruskim pręgierzem. W jego zbiorach żartów wyszukanych i spisanych odnajdziemy konkretnych księży, na przykład ks. Józefa Stokowy z Katowic-Józefowca, który zauważył ze zdumieniem: - Sześć-dziesiątka minęła, powoli trzeba niejedno w życiu przekreślić.

- A co myślisz przekreślić? - pyta zaciekawiony kolega.
- Może... śpiew - zastanawia się jubilat.

Odnajdziemy w tych zbiorach

hierarchów Kościoła, na przykład bp. Tadeusza Pieronka. Popularny duchowny dostaje się do nieba i siada na tronie Pana Boga. Bóg prosi poprzez archaniołów, aby biskup zwolnił niesłusznie zajęty tron. Bezskutecznie. Dopiero mały aniołek szepce coś do ucha Pieronkowi, który natychmiast wstaje i odchodzi. Pytają potem małego aniołka, co powiedział biskupowi? - Że przyjechała telewizja i chce z księdzem biskupem przeprowadzić wywiad - odpowiada aniołek.

Jak sami duchowni znoszą te opowieści o sobie?
- Nie jesteśmy obrażalscy - komentuje ks. prof. Górecki. - To nigdy nie były kawały rubaszne. Wszystko jest kwestią dobrego smaku.

Kilka ładnych kwiatków ks. Górecki poświęcił biskupowi katowickiemu Stanisławowi Adams-kiemu, który w podeszłym wieku zapominał, gdzie się znajduje. Siedząc w fotelu przy ołtarzu nucił "Góralu, czy ci nie żal...". Kapelan trącił biskupa delikatnie.
- Ekscelencjo, to kaplica.
- Nie przeszkadzaj!
* CZYTAJ KONIECZNIE:

*Nowy taryfikator mandatów SPRAWDŹ, ZA CO GROŻĄ WYŻSZE KARY
*Sprawa Madzi z Sosnowca - ustalenia prokuratorów, zeznania rodziców, wielka ucieczka Katarzyny W.

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]

Jak pisze Michał Smolorz w "Śląsku wymyślonym", humor kościelny nie szokował i nie budził odruchów sprzeciwu, bo nigdy nie był pozbawiony szacunku dla kleru, a dowcipy są często popularyzowane przez samych księży i to na wszystkich szczeblach hierarchii. Obecny biskup legnicki Stefan Cichy, były rektor śląskiego seminarium i sufragan katowicki, zebrał ponad 250 tys. dowcipów i anegdot z koloratką, głównie jednak z obszaru języka niemieckiego.

Farorz (czyli proboszcz) i śląski kapelonek (czyli wikary) zawsze byli w centrum zainteresowania twórców humoru. Prof. Dorota Simonides, etnograf, w książce: "Śląskie beranie, czyli humor Górnego Śląska" przypomina kilka z nich:
Biskup pyta proboszcza, jak dzieli on niedzielną kolektę. - Całkiem prosto. Dzielę na dwie kupki. Jedna dla mnie, a tę drugą rzucam w górę. To, co zostaje w górze, to jest dla Pana Boga.

O poczuciu humoru duchownych świadczy także dowcip o młodym księdzu, który miał wygłosić swoje pierwsze kazanie. Był tak tym przejęty, że zwrócił się o pomoc do starszych wikarych.

- Powiem otwarcie - mówi jeden z nich. - Wypijam jednego na odwagę.

Młody ksiądz poszedł za radą, ale wypił dwa, żeby kazanie wypadło jak najlepiej, a na wszelki wypadek wypił trzeci kieliszek. Po mszy wzywa go proboszcz i mówi: - Kazanie było dobre, ale na przyszłość pamiętaj, że na nierządnice nie mówi się "dziwki", na zakończenie nie mówi się "Ciao bambino", no i absolutnie nie zjeżdża się z poręczy ambony!

Komik dobroczyńca

- Nie znałem kapłana dowcip-kującego, który miałby mroczną twarz - mówi ksiądz Górecki. Ale nie tylko on walczy ze stereotypem duchownego z marsowym obliczem. Dowodem "Nieco-dziennik" księdza Jana Twardowskiego, przezabawny notatnik z życia bliźnich, także tych w sutannach.

Kiedy ks. Twardowski był na swojej pierwszej parafii, zauważył starszą kobietę, która co pewien czas leżała krzyżem w kościele. W końcu spytał: - W jakiej intencji pani się modli? Kobieta zdradziła: - W intencji kierowniczki zakładu spokojnej starości, żeby zdechła.

Ksiądz Twardowski pisze ze swadą i lekkością, choć nie jest to świat poezji, z którego znamy go najlepiej. Jego zdaniem "Komik jest największym dobroczyńcą ludzkości", a w kościele trzeba się od czasu do czasu uśmiechać. W jednym z wierszy napisał: "Boże, po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty (...) dzisiaj, gdy mi tak smutno, duszno i ciemno, uśmiechnij się nade mną".
Bohaterami opowieści ks. Twardowskiego są parafianie, jak ta kobieta, która zamawiając mszę św. zastrzegła: - Żeby ksiądz nie odprawiał tyłem do Pana Boga i żeby nie była to msza kołchoźnicza, to jest kilku księży naraz.

Bohaterem jest ksiądz, doktor teologii, który w zastępstwie katechety przyszedł na lekcje religii do przedszkola. Dotykał rękami główek dzieci i mówił:
- Pamiętajcie na całe życie: Bóg jest transcendentalny.
* CZYTAJ KONIECZNIE:

*Nowy taryfikator mandatów SPRAWDŹ, ZA CO GROŻĄ WYŻSZE KARY
*Sprawa Madzi z Sosnowca - ustalenia prokuratorów, zeznania rodziców, wielka ucieczka Katarzyny W.

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]

Ks. Twardowski przywołuje w "Niecodzienniku" wspomnienia z czasów stalinowskich. W dniu wyborów do Sejmu ksiądz proboszcz powiedział: - Jeżeli chodzi o mnie, pobiegnę bardzo rano, to nikt nie zobaczy, a ksiądz niech pójdzie później.
Następnego dnia plotkowano w parafii: - Ksiądz proboszcz tak się pośpieszył, że na czczo poleciał do lokalu wyborczego.
Poeta ks. Twardowski sam został bohaterem anegdoty. Kiedyś wybrał się do spowiedzi poza Warszawę. Jako pokutę ksiądz polecił mu przeczytać kilka wierszy... księdza Twardowskiego.

Za tela to ani nie zagrzmi

Dorota Simonides w "Śląskim beraniu..." pisze, że śmiech rodzi nie tylko wspólnotę, ale poprzez poszczególne żarty umożliwia grupie własną identyfikację. Pozwala się wyzwolić z napięć i agresji, no bo jak się nie śmiać po lekturze takiego dowcipu: Po kolędzie przyszedł ksiądz do naprawdę biednej rodziny. Pocieszał ich, że Święta Rodzina też była biedna i zostawił im obrazek, który przedstawiał Świętą Rodzinę. Jak wyszedł, wszyscy pooglądali obrazek, a ojciec rzekł: - Już tacy biedni jak my to oni nie byli, skoro im na fotografa stykło.

Jak bumerang wraca temat finansów w kościelnej społeczności i słabości do pieniądza:
Jedyn farorz pyto drugigo:
- Ale ty to mosz ruch w kościele! Skarbonki pełne, msza za mszom idzie! Jak to robisz?
- Łońskiego roku przyloz do mie szynkorz i mi pedzioł, cobych ogłosił naszo parafio miejscem cudownych uzdrowień. Tak żech, tyż zrobił.
- I co? Pomogło to komu?
- No toć. Nojbardziej szynkorzowi i mie.
Dowcipy podobnej treści hulają wśród górali. Władysław Bułka w zbiorze: "Bojki starego bacy" opowiada: Hanka idzie do księdza dać na mszę, żeby modlił się o deszcz.
- Wiela mocie tyk pieniędzy? - zapytał proboszcz.
- Ady 20 złotyk.
- Eee, gaździnko, za tela to ani nie zagrzmi.

Ksiądz profesor Józef Tischner pozostawił nam wiele anegdot o sobie i ważne zdanie: "Nie spot-kałem człowieka, który straciłby wiarę przez komunizm, ale spotkałem takich, którzy ją stracili przez własnego proboszcza".

Kiedyś do mocno już schorowanego księdza profesora poetka z Podhala, Wanda Czubernatowa powiedziała: "To niesprawiedliwe", odpowiedział jej, że świat nie jest stworzony do sprawiedliwości, tylko do miłości.

Umówiłem się na 9.00

Anegdot o papieżu Polaku jest bodaj najwięcej. Wystarczy sięgnąć do książki "Kwiatki Jana Pawła II" Janusza Poniewierskiego, a znajdziemy tam opowieść księdza Helmuta Jurosy: - Jako świeżo wyświęcony ksiądz musiałem powitać świeżo konsekrowanego bp. Karola Wojtyłę w drzwiach kaplicy sióstr urszulanek. I zamiast przepisowo podać mu kropidło, by mógł nas pokropić wodą święconą, w zdenerwowaniu sam pokropiłem go obficie, na co bp Wojtyła zauważył: "Przecież nie jestem nieboszczykiem!".
* CZYTAJ KONIECZNIE:

*Nowy taryfikator mandatów SPRAWDŹ, ZA CO GROŻĄ WYŻSZE KARY
*Sprawa Madzi z Sosnowca - ustalenia prokuratorów, zeznania rodziców, wielka ucieczka Katarzyny W.

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]

Nominacji kardynalskiej gratulował Wojtyle ojciec Leon Knabit: - Przyklęknąłem na kolano i pocałowałem go w rękę. Na to on nieoczekiwanie zrobił to samo.

- Proszę księdza kardynała! - zawołałem zmieszany.
- A co, nie wolno mi? - odparł z figlarnym uśmiechem.
Papież był obdarzony poczuciem humoru i dystansem do siebie. Był z niego równy gość.
Teksty homilii i przemówień kardynała Wojtyły przepisywały na maszynie siostry zakonne. Jedna z nich miała rozpocząć pracę o dziewiątej rano. Spóźniła się i kiedy weszła do gabinetu kardynała, on zaczął śpiewać: "Umówiłem się z nią na dziewiątą, tak mi do niej tęskno już".

O kopidołach i umrzykach

Ślązacy się śmierci nie dziwią, jak mówi ks. prof. Jerzy Szymik, są z nią pogodzeni. A więc bez lęku lubią z niej żartować. Michał Smolorz przypomina taki dowcip:
Już po pogrzebie, wszyscy poszli do dom. Ino taka staro oma stoi nad grobem. Przychodzi kopidoł, chce zasuć grób, widzi oma i zagaduje:
- No i co starko, to był jakiś wasz krewny?
- Ja, to był mój chop.
- A dugo z nim byliście?
- No toć, prawie 70 lot.
- Nie godejcie, to wiela wom jest lot?
- No już 89.
- Jeronie! To opłaci sie wom iść do dom?

Dorota Simonides w książce "Rzecz o humorze śląskim" opowiada:
Jeden pijok szedł do dom i po drodze wpodł do świeżo wykopanego grobu. Nad ranem było mu zimno, to się obudził i zaczął szczyrkać zębami.
- Brrr... jak mi zimno - woło.
Graborz to słyszoł i pado:
- To po coś sie, pieronie, wykopoł!
Czarny humor wcale nie wydaje się tu straszny.
Jeden kopidół kopoł grób. Przechodził akurat farorz, przyglądoł mu się i pado doń:
- Wy chyba za płytkie te groby kopiecie. Powinny być głębsze.
- Och, nie boją sie, jeszcze mi żoden nie uciekł!
* CZYTAJ KONIECZNIE:

*Nowy taryfikator mandatów SPRAWDŹ, ZA CO GROŻĄ WYŻSZE KARY
*Sprawa Madzi z Sosnowca - ustalenia prokuratorów, zeznania rodziców, wielka ucieczka Katarzyny W.

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]

Obłaskawić śmierć to się z niej zaśmiać.
- Jeśli ten śmiech nikogo nie rani, nie szerzy kłamstwa, nie wchodzi w sferę indywidualnego przeżywania wiary, to humor konfesyjny jest na swoim miejscu - uważają Łukasz Greń i Tomasz Pal, doktoranci z UŚ, których zainteresowania skupiają się na socjologii religii.
A wracając do umrzyków...
Jeden ksiądz stoł nad otwartym grobem i tak przemawioł:
- Nie smućcie się, kochani. Wasz bliski już z pewnością zaznoł spokoju i na pewno teroz w niebie na harfie gro.
- No dyć księżoszku - pado kolega tego umrzyka - on nawet na piszczałce dmuchać nie umioł, a co tam dopiero na harfie.

Wybrane przez nas anegdoty i żarty tzw. konfesyjne

Podczas mszy roratniej jeden z biskupów, widząc małą liczbę dzieci, zwrócił się z apelem do księży: "Księża, weźcie się do roboty, żeby tych dzieci było więcej".

Ogłoszenia parafialne:
a) "Niedziela" będzie w poniedziałek, "Gość Niedzielny" przyjedzie w środę, a "Rycerz Niepokalanej" leży do rozebrania pod chórem.
b) W czwartek o godzinie 16.00 wspólne lody. Panie dające mleko prosimy przyjść wcześniej.
c) We wtorek cotygodniowa katecheza, tym razem na temat: "Jezus chodzi po wodzie". Temat katechezy w przyszłym tygodniu: "W poszukiwaniu Jezusa".
d) W ostatnią sobotę sprzątaliśmy kościół. Dziękuję wszystkim, którzy poczuli się do obowiązku dbania o świątynię. Nikt nie przyszedł.

Ksiądz w czasie nauki przedmałżeńskiej mówił: "Uczcie się od wróbla - wróbel najpierw buduje gniazdo, a potem zaprasza samiczkę. A wy robicie tak: najpierw dziecko, potem ślub, a na koniec: Jezus Maria, a gdzie będziemy mieszkać?".

Ksiądz prosi podczas kolędy dziecko, żeby pokazało, jak się żegna. - Do widzenia, panu - odpowiada maluch.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Boże święty, uśmiechnięty. Humor w koloratce - Dziennik Zachodni