Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miłość w Königshütte: PiS straszy w teatrze bagnetami autonomii

Redakcja
Zdjęcie plakatu do spektaklu
Zdjęcie plakatu do spektaklu arc DZ
Postulat autonomii nie ma najmniejszego sensu. Śląsk nie ma i nigdy nie będzie miał autonomii. Jak "rasiowcy" chcą tę autonomię zdobyć, to muszą ją zdobyć bagnetami. Ale niech wiedzą, że my też potrafimy używać żelaza - powiedział wczoraj dziennikarzom Stanisław Pięta, poseł PiS z Bielska-Białej.

Taką "bombę" poseł PiS "zdetonował" tuż po wyjściu z obrad bielskich radnych, na których w oficjalnym wystąpieniu zasugerował odwołanie z funkcji dyrektora Teatru Polskiego w Bielsku-Białej Roberta Talarczyka za... "antypolskie spektakle", jakie wystawiane są na deskach bielskiego teatru.

- Czego dowiadujemy się, obserwując od dłuższego czasu repertuar bielskiego teatru? Tego, że Polacy to podli antysemici, albo że polscy żołnierze ot tak, strzelają sobie do kobiet i dzieci w Afganistanie - mówił. CZYTAJ WIĘCEJ: To powiedział poseł Pięta

MUSISZ TO PRZECZYTAĆ:
Michał Smolorz: Miłość w Königshütte to dzieło marne
Recenzja Miłości w Königshütte Henryki Wach-Malickiej

Miłość w Königshütte, czyli skandal w Bielsku-Białej
Jerzy Gorzelik o spektaklu: To nie był wiec polityczny, tylko spontaniczna reakcja
Oświadczenie autorów przedstawienia Miłość w Koenigshuette
RIPOSTA recenzentki Henryki Wach-Malickiej na oświadczenie autorów spektaklu

Choć nie wymienił sztuk z nazwy, można domyślać się, że chodzi o "Żyda", żywo dyskutowany i nagradzany spektakl o wciąż trudnych relacjach polsko-żydowskich, oraz "Bitwę o Nangar Khel", świetnie przyjętą przez widzów i krytyków opowieść o polskich żołnierzach w Afganistanie, ich rozterkach i podejmowanych decyzjach. Poseł PiS przyznał, że wcześniej nie komentował tych wydarzeń. Do czasu ostatniej sztuki pt. "Miłość w Königshütte", historii nieudanego małżeństwa Ślązaka i Polki na tle wydarzeń historycznych na Śląsku w 1945 roku (poziom spektaklu został krytycznie oceniony na łamach DZ).

- Ta heca, w czasie której niektórzy aktorzy i reżyser zakładają opaski (żółto-niebieskie - przyp. red.), co jest skoordynowane z akcją "rasiowskiej" klaki na widowni. To niewyobrażalny skandal! Za polskie podatki w Teatrze Polskim nie mogą być urządzane antypolskie hece. Byłbym wdzięczny, gdyby prezydent miasta zechciał rozważyć kwestie dalszego pozostawiania tym stanowisku obecnego dyrektora Teatru Polskiego - mówił Pięta. Tuż po wyjściu z sali sesyjnej dopytany przez dziennikarzy przyznał, że spektakli nie oglądał, ale czytał "wiarygodne recenzje" i "rozmawiał z osobami, które te sztuki widziały".

OSTRE SŁOWA POSŁA PIĘTY:
Poseł Pięta: Antypolska heca w teatrze w Bielsku-Białej

- Czy dyrektor Talarczyk powinien stracić pracę? Natychmiast. To obrażanie pamięci, próba uprawiania polityki antypolskiej - dodał. Na uwagę, że takie słowa mogą nawoływać do waśni, poseł stwierdził, że to tylko "ostrzeżenie".

Co na to Jerzy Gorzelik, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska? - Jeśli jestem czymkolwiek zaniepokojony, to raczej stanem pana posła Pięty. Jego wypowiedzi wskazują na rozchwianie emocjonalne, które politykowi nie przystoi.

Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej, nie boi się o swoją posadę. - Poseł Pięta przyznaje się, że tych sztuk nie widział. Zachęcam, by je zobaczył, bo wtedy będzie mógł się o nich wypowiadać - mówi.

Prezydent Bielska-Białej poprosił jednak Talarczyka o wyjaśnienia. Chce wiedzieć, dlaczego spektakl Ingmara Vilqusita wystawiono w Bielsku-Białej. Przecież dotyczy Śląska.

Jak "Miłość w Königshütte" stała się powodem wrogości

Nie milkną echa sztuki "Miłość w Königshütte". Wczoraj w bielskim Ratuszu temat powrócił za sprawą wystąpienia posła Stanisława Pięty, który domagał się dymisji dyrektora bielskiego teatru. Prezydent Bielska-Białej, Jacek Krywult, zwrócił się do dyrektora teatru z pismem o wyjaśnienie sytuacji.

- Nie nazwałbym tego skandalem, ale w znacznej mierze podzielam pogląd posła Pięty i nie tylko jego. Dziwi mnie, że taką sztukę wystawia się u nas, a nie w miejscu, którego ona dotyczy - mówił wczoraj Krywult.

W piśmie do Talarczyka prezydent argumentuje m.in. że problemy poruszone w "Miłości w..." są obce mieszkańcom Bielska-Białej, miasta, które historycznie i kulturowo związane jest ze Śląskiem Cieszyńskim i Małopolską, a nie z przemysłową częścią Górnego Śląska. Dlatego lepszy na premierę tej sztuki byłby któryś z teatrów aglomeracji śląskiej.

- Tak samo można powiedzieć: po co wystawiać "Wesele", skoro rzecz dotyczy małej wioski w Małopolsce? - mówi Robert Talarczyk, dyrektor teatru. - "Miłość w Königshütte" to spektakl, który porusza ważne tematy współczesne. A że jest o Śląsku? Różne skomplikowane sytuacje wydarzyły się po wojnie w Bielsku. I to nie jest tajemnica. Dzięki temu spektaklowi o tych rzeczach teraz w Bielsku-Białej rozmawiamy.

Odnosząc się do zarzutów posła Pięty przypomina, że sztuki wystawiane w bielskim teatrze zdobyły powszechne uznanie.

- "Żyd" był zagrany ponad sto razy. Spektakle zdobywały nagrody, są szeroko dyskutowane w całej Polsce. Gdy graliśmy "Bitwę o Nangar Khel" zadzwonił do mnie generał Petelicki dziękując za podjęcie tego tematu.

Jerzy Gorzelik nie kryje satysfakcji, że powstają utwory literackie i sceniczne na tematy związane z historią Śląska. Komentując wystąpienie Pięty uważa, ze poseł chętnie odwołujący się do tradycji walki z komunizmem i swojej opozycyjnej przeszłości teraz przejmuje retorykę i praktyki tych, których niegdyś zwalczał.

- Czekam na kolejny krok, bo zwolnienie z pracy za takie przestępstwo, jak wystawianie sztuki "Miłość w Königshütte" może wydawać się łagodną karą. Może dyrektora Talarczyka należałoby osadzić w zakładzie zamkniętym? - ironizuje.
Talarczyk przypomina, że pa-rę lat temu był wystawiany "Testament Teodora Sixta", spektakl o Bielsku-Białej, który wywołał burzę, tym razem ze stro- ny Ślązaków. Zarzucano, że to spektakl, który wycina z korzeniami wszystkie informacje o Śląsku na terenie Bielsko-Białej.

- Opowiedzieliśmy o Bielsku-Białej, ale ten spektakl był zrozumiany wszędzie, bo takich podobnych miast jak Bielsko-Biała jest wiele. Tak samo "Miłość w…" opowiada o Ślązakach ale jest rozumiany jest wszędzie - mówi.

Pozostaje jeszcze sprawa niebiesko-żółtych opasek, jakie aktorzy i reżyser założyli na koniec premiery "Miłość w...". Prezydent Krywult uważa, że to gest polityczny i jako polityczna manifestacja został odebrany przez publiczność. A takie sytuacje są niedopuszczalne w publicznych placówkach kultury.

Łukasz Klimaniec

O spektaklu i burzy wokół niego

Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Polskiego w Bielsku-Białej: Kolory Śląska żółto-niebieskie istnieją od kilkuset lat. A to, że jedna organizacja nimi się posiłkuje i ktoś wyciąga zbyt proste i daleko idące wnioski, to problem tego człowieka.
Założenie było proste: opaski to znak solidarności z ofiarami, które zginęły w obozie na Zgodzie. Inne interpretacje to nadużycie polityczne. KLM

Janusz Okrzesik, politolog, były poseł i senator: Za żadną sztukę nie należy odwoływać dyrektora teatru. Mam bardzo krytyczne zdanie o tej sztuce, ale ja ją widziałem. I tym się różnię od posła Pięty. To słaby spektakl wpisujący się w kontekst bieżących sporów politycznych. Moim zdaniem świadomie, wbrew temu, co mówi autor. Przeszkadza mi sporo nieprawdy i wiele półprawd. Jeśli spektakl odwołuje się do faktów historycznych, to powinien traktować je rzetelnie. KLM

dr Tomasz Słupik, politolog Uniwersytet Śląski: Żądanie odwołania dyrektora to działanie bez precedensu znane z poprzedniej epoki politycznej, kompromitujące. Ocena sztuki należy do widzów i do krytyków teatralnych, recenzentów, a nie nie może być pretekstem do politycznych awantur. Chwała autorowi dramatu, że podjął się próby pokazania trudnych czasów. Niewiele jest utworów literackich, poświęconych okresowi powojennemu na Górnym Śląsku. Dramat jest spojrzeniem autora, do którego miał prawo. AGA

Henryka Wach-Malicka, recenzentka DZ: Dramaty z polityką w tle bywają dobre, złe, a najczęciej kontrowersyjne. Warto więc o nich dyskutować. Wykorzystywanie tych przedstawień w prawdziwej grze politycznej jest jednak najgorszym z możliwych posunięć. Dziś nie ma już znaczenia, kto pierwszy usiłował bielski spektakl wykorzystać politycznie . Dziś przerażające jest to, że inwektywy sypią się równo, i to z obydwu stron! Że nie dyskutuje się o sztuce, tylko żąda głów i oskarża każdego, kto oskarżającym jest niewygodny. A to nie ma nic wspólnego z teatrem!

MUSISZ TO PRZECZYTAĆ:
Michał Smolorz: Miłość w Königshütte to dzieło marne
Recenzja Miłości w Königshütte Henryki Wach-Malickiej

Miłość w Königshütte, czyli skandal w Bielsku-Białej
Jerzy Gorzelik o spektaklu: To nie był wiec polityczny, tylko spontaniczna reakcja
Oświadczenie autorów przedstawienia Miłość w Koenigshuette
RIPOSTA recenzentki Henryki Wach-Malickiej na oświadczenie autorów spektaklu

Dobry Ślązak, zła Polka, czyli dyskusyjny spektakl

Premiera "Miłości w Königshütte" odbyła się 31 marca. I już na drugi dzień rozpaliła emocje.
Spektakl Ingmara Villqista traktuje o przełomowym nie tylko na Górnym Śląsku roku 1945. Akcja rozgrywa się na Śląsku i dotyczy tragedii tysięcy ludzi, uwikłanych w historię, bez swojej woli i przyzwolenia. Nadzieje związane z tą produkcją były spore. Wyszedł jednak spektakl o niskich wa-lorach dramaturgicznych. Ślązak, główny bohater -doktor Schneider - jest wyłącznie szlachetny, dobry i nieszczęśliwy. Jego żona, Polka, jest zaś wredna, głupia i sprzedajna. Po recenzji Henryki Wach-Malickiej w Dzienniku Zachodnim rozpętała się burzliwa dyskusja na ten temat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Miłość w Königshütte: PiS straszy w teatrze bagnetami autonomii - Dziennik Zachodni