Frankiewicz: Mamy problem z elitami, a nie ze Ślązakami

Chyba trafi pan do Księgi rekordów Guinnessa jako prezydent, którego opozycja najczęściej chce odwołać ze stanowiska. To już trzeci raz...
Plan opozycji traktuję jak próbę skoku na miejskie spółki, majątek. Wniosek o referendum padł dzień po przegranych wyborach, z których wynikiem konkurenci się nie pogodzili. Gliwice zrobiły ogromne postępy. Nie ma nepotyzmu i korupcji, nie ma żadnych afer i awantur. Mamy się czym pochwalić i na tyle dobrze nam idzie, że Gliwice stały się łakomym kąskiem.

CZYTAJ KONIECZNIE:
Trzecia próba odwołania prezydenta Frankiewicza. Będzie referendum?
Oświadczenie Frankiewicza: Referendum to polityczne awanturnictwo

Rządzi pan jednak twardą ręką. Zbyt twardą?
Bardzo szeroko konsultuję decyzje. Nie podejmuję ich arbitralnie, ale bywa, że podejmuję decyzje niepopularne. Tylko że miasto odnosi z nich korzyści. Sądzę, że przeszkadzam w robieniu nieuczciwych interesów i inni sądzą, że za długo czekają na władzę.

Jak długo można być jednak prezydentem?
Podnoszenie tej sprawy to delikatnie mówiąc naigrywanie się z wyborców, którzy wybrali mnie na kolejną kadencję. Ostatnio podczas spotkania samorządowców z byłym premierem Jerzym Buzkiem usłyszałem, że taka niemiecka średnia dla prezydenta, by miał czas na przebudowanie miasta, wynosi 18 lat.

No to pan już rządzi o rok dłużej!
W samorządzie, zwłaszcza w polskich warunkach, gdy system budowany był od zera, potrzebna jest stabilizacja.

Ale trzeba uważać na pokusy władzy. Pan uważa?
Mnie władza nie zaszkodziła. Jesteśmy pod takim ostrzałem, taką kontrolą, że to po prostu niemożliwe. Nie narzekam jednak, bo oddech konkurencji na plecach jest potrzebny. Gliwicki urząd jest wręcz ascetyczny. Mamy jeden samochód służbowy, a kierowca jest jednocześnie konserwatorem.
Prezydenci śląskich miast są jednak egoistami i nie chcą dzielić się władzą i pieniędzmi w ramach metropolii.
To przyklejanie nam łaty. Nie opór prezydentów powoduje, że wciąż nie ma ustawy metropolitalnej, ale zaniechania władzy ustawodawczej. W ramach KZK GOP, którego tak nie lubią dziennikarze, dzielimy się władzą i oddajemy kompetencje. I związek, choć dobrowolny, działa sprawnie. W forsowaniu rozwiązań metropolitalnych widzę ogromne nieudacznictwo.

CZYTAJ KONIECZNIE:
Prezydent Frankiewicz nie ma litości dla twórców metropolii Silesia

Czyje?
Naszych posłów. Przygotowanie dobrego projektu nie jest łatwe. Nie mogę jednak zaakceptować projektu PO, który kompletnie mija się z rzeczywistością. Nie chcę uchodzić za krytykanta, ale podpisanie się pod tym projektem byłoby popieraniem szkodliwych rozwiązań. Zresztą dość jasno wypowiedział się na ten temat minister administracji i cyfryzacji Michał Boni, który stwierdził, że rząd nie poprze rozwiązań przygotowanych tylko dla naszego województwa. Sformułowałem założenia do uniwersalnej ustawy metropolitalnej i dostali je wszyscy zainteresowani.

Co pana zdaniem jest złego w projekcie PO?
PO proponuje powołanie powiatu metropolitalnego, zbudowanego z 14 miast, które są powiatami grodzkimi. To pierwsze nieporozumienie. Podział kompetencji obu struktur jest zbyt skomplikowany, powodowałby chaos. Po drugie projekt PO przewiduje likwidację KZK GOP, do którego należy dziś 27 samorządów. W KZK pozostałaby połowa członków. Co z innymi?
Sami muszą się zorganizować? Zostanie rozbity nieźle funkcjonujący układ, z którego wypadną m.in.: Czeladź, Będzin, Mikołów, Knurów. Ja zamiast powiatu metropolitalnego proponuję powołanie obligatoryjnego związku miast.

Kto stanąłby na czele tego związku? Jak uniknąć sytuacji, by taki szef nie stał się zakładnikiem prezydentów?
Szefem metropolii nie może być, po godzinach swojego urzędowania, prezydent jednego z miast. Taka osoba powinna być wybierana w ramach wyborów bezpośrednich podobnie jak prezydent miasta. Tylko wybory dadzą mocny mandat i pozycję.

Z wypowiedzi ministra Boniego wynika, że polityka regionalna nie jest priorytetem rządu.
Zaniechań jest mnóstwo. To jedno z nich. I te zaniechania są przedmiotem mojego sporu z Platformą. Po wprowadzeniu bezpośrednich wyborów prezydentów, wójtów, burmistrzów nie zrobiono następnego kroku i nie dopasowano do nowych rozwiązań administracji. Liczę, że prezydent Bronisław Komorowski swoją inicjatywą ustawodawczą te zapóźnienia nadrobi.
Czy wyniki spisu powszechnego mogą zaszkodzić regionowi? Nagle w województwie ujawniła się największa mniejszość narodowa.
Myślę, że jako region mamy problem z elitami na Śląsku, a nie ze Ślązakami. Deklarowanie tożsamości uznaję za coś absolutnie normalnego. Całkowicie nie do zaakceptowania jest natomiast minimalny wpływ śląskich elit politycznych na rząd, na decyzje parlamentu. Nasi posłowie są tzw. parlamentarną masą. Mamy spory udział ilościowy, co nie przekłada się na jakość. Każdy krnąbrny od razu wylatuje z listy przy kolejnych wyborach, jest marginalizowany.

Mówi pan z własnego doświadczenia, bo kilka lat temu pana drogi z PO się rozeszły?
Wskutek intryg rozwiązano koło Platformy w Gliwicach, a ja do nowego się nie zapisałem. Zarzucono mi rozbijanie partii, a chciałem tylko zorganizować konferencję programową. Wyszło na to, że lepiej w partii nie mieć swojego zdania, na czym w konsekwencji cierpi region, kraj, bo po prostu nie rozwija się. Ale nawet dziś nie chcę potępiać PO.

CZYTAJ TAKŻE:
Zygmunt Frankiewicz zbudował PO i odszedł z niesmakiem
Smolorz o Frankiewiczu: Surowy i kostyczny. Idealny do roli filmowego pastora

Może pan jednak oceniać?
Rządy PO są spokojne i przewidywalne, ale nie ma reform. Szczególnie jest to widoczne w ochronie zdrowia, gdzie marnotrawstwo pieniędzy, arogancja NFZ są ogromne. Decentralizacja w ochronie zdrowia jest koniecznością.

Z powrotem do Śląskiej Kasy Chorych jest jak z metropolią. Wszyscy się boją. Widzą w tym postawę separatystyczną?
W ogóle nie ma takiego zagrożenia. Konstytucja określa Polskę wprost jako państwo unitarne. To śmieszna dyskusja. Autonomia regionu jest nieracjonalna i nieopłacalna z powodu obciążeń finansowych związanych z utrzymaniem górnictwa, choćby górniczych emerytur.

Tylko że w dyskusji o regionie słychać najgłośniej RAŚ.
Jerzy Gorzelik ma swój pomysł na siebie, głowę, elokwencję i tym się przebija. Jest w tym dobry. Jego opinie są bardziej atrakcyjne dla dziennikarzy niż budowa kanalizacji czy rating miasta. Ludzie zwracają uwagę na to, co im doskwiera, a doskwiera zawsze. Bardziej dziura w drodze niż jakieś globalne analizy.

Ale prezydenci śląskich miast też patrzą tylko na swoje dziury w drodze i konkurują między sobą, a nie z Krakowem czy Wrocławiem.
Coś w tym jest. Nie neguję faktów, ale na jednego mieszkańca Gliwic przypada cztery razy większa produkcja niż na mieszkańca Wrocławia.

Łatwo mówić jak się ma Opla.
Kiedyś trzeba było jednak podjąć decyzję o sprowadzeniu inwestora strategicznego, co też krytykowano! Na początku lat 90. Gliwice były bardzo biednym miastem, potrzebny był nam impuls do rozwoju. Dziś w strefie ekonomicznej mamy 60 fabryk, których podatki trafiają do miejskiej kasy.

Czy jednak Hala Podium jest na pewno regionowi, Gliwicom potrzebna. Po co dublować Spodek?
Spodek nie spełnia wszystkich kryteriów nowoczesnej hali widowiskowej. Ma swoje ograniczenia konstrukcyjne. Jeśli nie zbudujemy Podium, ważne imprezy uciekną do innych polskich miast. Będzie jak ze Stadionem Śląskim, którego remont już kosztuje ponad 700 mln zł, a przecież nie ma szans na organizowanie ważnych wydarzeń piłkarskich, bo konkurencja go wyprzedziła.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

*TAKIEJ BIJATYKI NIE BYŁO W KATOWICACH OD LAT! ANTYFASZYŚCI KONTRA POLICJA - ZOBACZ ZDJĘCIA i FILMY
*EGZAMIN GIMNAZJALNY 2012 - SPRAWDŹ JAK CI POSZŁO, ZOBACZ ARKUSZE i ODPOWIEDZI. PRZECZYTAJ O PRZECIEKACH

* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]