Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ania Rusowicz: Muzyka w genach

Ola Szatan
Patrycja Markowska - córka  lidera Perfectu, Grzegorza Markowskiego
Patrycja Markowska - córka lidera Perfectu, Grzegorza Markowskiego Anna Arent
Ania Rusowicz poszła w ślady mamy i... wygrała. O innych dzieciach sławnych rodziców, które muzyką oddychały od momentu narodzin, pisze Ola Szatan

Gdyby czyjekolwiek losy zależały ode mnie, to ja bym zajął się Anią natychmiast, gdyż co najmniej połowa problemu z odkryciem nowej gwiazdy sceny poprockowej jest w jej wypadku załatwiona przez naturę: głos, urodę i poczucie humoru. One składają się na talent, który wyczuwam nosem na kilkaset kilometrów - powiedział Zbigniew Hołdys o Ani Rusowicz.
W ubiegłym roku Ania pojawiła się na festiwalu w Opolu z recitalem poświęconym pamięci swojej zmarłej 20 lat temu mamy, Ady Rusowicz. Od razu zachwyciła opolską publiczność. Pierwsza solowa płyta "Mój Big Bit", która ukazała się w październiku 2011 roku, w połowie zawiera utwory pochodzące z repertuaru Ady Rusowicz (wykonywanych z "Niebiesko-Czarnymi" na przełomie lat 60. i 70.), a pozostałe to dzieło młodej wokalistki. O tym, że jej album trafił na podatny grunt, pokazała niedawna gala Fryderyków (najważniejszych nagród polskiego przemysłu muzycznego), gdzie Ania Rusowicz odebrała 4 statuetki.

Niedaleko pada jabłko od jabłoni

Talent muzyczny w połączeniu z dobrym nazwiskiem dużo bardziej zwiększa szansę na sukces. Bo dzieci znanych rodziców od początku budzą zdecydowanie większe zainteresowanie.

Już w swych najmłodszych latach przekonała się o tym Natalia Kukulska. Córka Anny Jantar (zmarłej w tragicznym wypadku piosenkarki) i kompozytora Jarosława Kukulskiego, jako mała dziewczynka zaczęła karierę wokalną od "Puszka Okruszka", by kilkanaście lat później nagrywać już albumy łączące brzmienia soul, funky czy r'n'b.

Słyszeliśmy ją także w repertuarze mamy. 1 czerwca tego roku podczas pierwszego dnia Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu Natalia Kukulska ma odsłonić gwiazdę Anny Jantar w słynnej opolskiej "Alei Gwiazd".

Niedaleko pada jabłko od jabłoni... Te słowa idealnie pasują do Patrycji Markowskiej. Gdy w wieku 3 lat zaśpiewała zachrypniętym dziecięcym głosem "Nie ma wody na pustyni", całe przedszkole mówiło "jaki piękny i zdolny chłopiec".
Wychowała się w duchu twórczości swojego ojca, Grzegorza Markowskiego i zespołu Perfect. Jako niespełna 22-latka wydała swój debiutancki album "Będę silna". Przełomem okazał się utwór "Świat się pomylił", kórym w 2007 roku wygrała konkurs "Premier" na opolskim festiwalu.

- Nie utrzymałabym się tak długi czas tylko na samym nazwisku. Grając słabe koncerty, wyłącznie "pchane przez tatusia", nie zbliżyłabym się do sukcesu. Ciężko pracowałam na swój rachunek - mówiła nam wtedy Patrycja Markowska.

Dzisiaj ugruntowała sobie pozycję jednej z najpopularniejszych poprockowych wokalistek w naszym kraju. A z ojcem wychodzi dobrze nie tylko na zdjęciu. Łączy ich nie tylko podobna sceniczna ekspresja, zamiłowanie do rockowego stylu, ale i wykonane w duecie piosenki. Wśrod nich jest przebój "Trzeba żyć", który Patrycja i Grzegorz zaśpiewali na ostatnim albumie Perfectu "XXX".
* TO MUSISZ ZOBACZYĆ:

MATURA 2012 - ZOBACZ CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ, SPRAWDŹ ARKUSZE i ODPOWIEDZI. PRZECZYTAJ O PRZECIEKACH
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
NAJLEPSZY NAUCZYCIEL 2012
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]

W rodzinie muzyczna siła

Mika Urbaniak jest córką znanej wokalistki Urszuli Dudziak i Michała Urbaniaka (jednego z najlepszych jazzmanów na świecie), więc muzyką oddychała od narodzin. Urodzona i wychowana w Nowym Jorku, Mika od ponad 10 lat mieszka w Polsce. Już jako dziewczynka, Mika pokochała muzykę Raya Charlesa. Ale oprócz jazzu do swoich muzycznych fascynacji zaliczyła także r'n'b oraz hip-hop, co pokazała na swojej debiutanckiej solowej płycie "Closer". Jak sławni rodzice zareagowali, gdy dowiedzieli się, że Mika chce iść w ich ślady?

- Bardzo się ucieszyli. Naprawdę! Oni zawsze mnie mocno wspierali i wiedzieli, że zrobię ten album, w swoim czasie. Dali mi przestrzeń, by dojść do tego momentu. Kiedy wracałam z Londynu, prezentowałam im efekty nagrań. Byli mało krytyczni - opowiadała z uśmiechem po premierze"Closer".

Zresztą rodzina Miki zostawiła swój ślad na tym krążku. W jednym z utworów Michał Urbaniak zagrał na skrzypcach, a chórki zaśpiewała siostra Kasia.

- To nie była zamierzona współpraca. Po prostu poczuliśmy nagle, że to zadziała w tej konkretnej piosence. Nie chciałam wykorzystywać na tej płycie faktu, że mam znanych rodziców. Postanowiłam zawalczyć o siebie, żeby trochę się odciąć, określić granicę. Chciałam być niezależna, decydować o sobie - mówiła wokalistka w wywiadzie dla naszej gazety.
Parę tygodni temu ukazał się drugi album Miki Urbaniak "Follow You", o którym mówi się, że jest "manifestem niezależności i wolności".

Muzykę w genach ma również Dorota Miśkiewicz. Jej ojciec, Henryk Miśkiewicz to znany saksofonista jazzowy, jej brat Michał jest perkusistą u Tomasza Stańki. Dorota rozpoczęła swoją muzyczną drogę jako uczennica w klasie skrzypiec, ale szybko zrozumiała, że jedyny instrument, jakiego potrzebuje, to jej własne struny głosowe.

- Bardzo lubię jazz i nie chciałabym z nim zrywać. Poza tym, będąc w takiej rodzinie, musiałam go pokochać - powiedziała w rozmowie z DZ. Choć w jazzie czuje się jak ryba w wodzie, nie są jej obce podróże w inne muzyczne rejony, które realizuje na solowych albumach. Czwarta już w dorobku płyta Doroty Miśkiewicz "Ale" ukaże się we wtorek, 15 maja.

Bigbit w spadku Ania Rusowicz odziedziczyła po znanych rodzicach - Adzie Rusowicz i Wojciechu Kordzie

O tym, co ją urzekło w polskim bigbicie lat 60., z Anią Rusowicz, świeżo upieczoną laureatką czterech Fryderyków, rozmawia Marcin Mindykowski

Kiedy wydałaś swoją debiutancką płytę "Mój BIG-BIT", mówiłaś, że bigbitem można zarażać. I chyba zaraziłaś nim Akademię Fonograficzną, skoro przyznała ci w tym roku aż cztery Fryderyki.
Przede wszystkim sami się nim zaraziliśmy! Wszyscy, którzy pracowali przy tej płycie, dali się ponieść magii tej muzyki. Nie musiałam przekonywać chłopaków z mojego zespołu, którzy wychowali się na ost-rych brzmieniach, żeby zaczęli grać bigbitowo. Sami nagle złapali tego bakcyla i stwierdzili, że to najlepsza muzyka na świe-cie i że nie chcą grać niczego innego! To jest taki lot, że na-prawdę można popłynąć. I nie potrzeba do tego żadnych wyzwalaczy. Wystarczy ta muza!
* TO MUSISZ ZOBACZYĆ:

MATURA 2012 - ZOBACZ CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ, SPRAWDŹ ARKUSZE i ODPOWIEDZI. PRZECZYTAJ O PRZECIEKACH
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
NAJLEPSZY NAUCZYCIEL 2012
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera


* BUDYNEK JAK TITANIC? JEDNA Z NAJWIĘKSZYCH ZABRZAŃSKICH TAJEMNIC ODKRYTA [ZDJĘCIA + FILM]
* OSTATNI CASTING MISS ZAGŁĘBIA 2012 [ZOBACZ ZDJĘCIA!]

Ale ciebie chyba nie trzeba było do bigbitu przekonywać?
Dopiero podczas pracy nad tą płytą poczułam, że mam w sobie potencjał, który prowadzi do lat 60. i 70. - czyli czasu polskiego bigbitu. Odkryłam, że ten okres jest mi najbliższy - i muzycznie, i modowo. Czuję się w nim jak ryba w wodzie.
Kiedy miałaś siedem lat, twoja mama, Ada Rusowicz, zginęła w wypadku samochodowym, wracając z koncertu?
Tak. To utwierdzało mnie w tym, że lepiej tego nie ruszać, bo to boli, bo to grzebanie w trzewiach... Muzyka kojarzyła mi się z czymś groźnym, niebezpiecznym - czymś, co zabrało mi mamę. I otwarcie przyznaję, że bez przejścia wewnętrznej, emocjonalnej, terapeutycznej drogi nie byłoby płyty "Mój BIG-BIT". To był klucz do mojego uzdrowienia.

Na początku chodziło ci głównie o upamiętnienie mamy?
Był taki jeden smutny dzień, kiedy usiadłam zrezygnowana i stwierdziłam, że coś się musi zmienić. Miałam poczucie nie-sprawiedliwości. Dlaczego pa-mięta się o Annie Jantar, Agnieszce Osieckiej, a moja ma-ma jest zupełnie zapomniana? Wtedy ktoś mądry powiedział mi, że to nie bierze się tylko stąd, że Jantar i Osiecka wielkimi artystkami były. Ktoś wykonuje bardzo dużą pracę, żeby o nich pamiętano, ktoś ciągle puka i o nich przypomina.

Wystąpiłaś w Opolu, przypominając wiązankę utworów mamy. Potem było już łatwiej?
Na początku nie wszystkie drzwi były otwarte. Wiele osób mówiło mi, że nie powinnam tego robić, że jest już tyle dzieci gwiazd, że nikt nie pamięta Ady Rusowicz... Zawsze odpowiadałam wtedy: "Wiem, wiem, ale ja to robię dla mamy". Nawet nie wiem, czy tej płyty nie nagrałam na przekór tym głosom! Dopiero, kiedy wystąpiłam w Opolu i kiedy wyszedł "Mój BIG-BIT", wszyscy zrozumieli, o co mi chodzi. I drzwi zaczęły się otwierać. Może ludzie mi uwierzyli, może wyczuli, że to, co robię, jest szczere. Efekt jest na przykład taki, że w tym roku w Opolu będzie cały koncert poświęcony latom 60.

Kiedy pojawił się pomysł, żeby oprócz utworów mamy nagrać też swoje, ale jakby żywcem wyjęte z epoki bigbitu?
Kiedy te numery zaczęły mi się śnić, a na spacerze zaczęły przychodzić mi do głowy teksty. Gdy zajęliśmy się przearanżowaniem utworów mamy, uwolniła się moja podświadomość. Pomyślałam, że trzeba to jakoś połączyć. Sugerowałam się własną intuicją, jak we wszystkim. Zrobiłam to "na czuja". To jest mój bigbit, tak go interpretuję.
Nie boisz się, że grając big-bit i stylizując się w teledyskach na lata 60., będziesz traktowana z przymrużeniem oka?
Muzyka jest dla mnie zabawą. Tak tańczę, tak śpiewam. Ale to nie jest też tak, że zostałam zahibernowana w latach 60. i teraz mnie obudzono. Ostatnio dowiedziałam się, że na jakiejś imprezie był konkurs na "taniec Ani Rusowicz" (śmiech). Ale w latach 60. wszyscy tak tańczyli! I ja po prostu umiem generować takie ruchy, choć bigbit odkryłam niedawno i nie uczyłam się go przez pół życia.

Masz więc bigbit w genach?
Po prostu dostałam to w spadku. Ale nie jestem jedyna. Poznałam Piotra Nalepę, Sergiusza Fabiana [syna Kasi Sobczyk - red.], córki Czesława Niemena - i oni też tacy są. Jesteśmy podobni do naszych rodziców. Patrycja Markowska rusza się jak jej ojciec, ma podobną barwę głosu. Nie kopiuje go, po prostu taka jest. Córka Stinga jest młodą dziewczyną, a też śpiewa jak jej ojciec.

Co dla ciebie, 28-latki, jest atrakcyjne w polskim bigbicie?
Zawsze twierdzę, że jeżeli coś jest dobre, to trzeba o tym pamiętać i z tego czerpać. Przecież bez bigbitu nie byłoby rocka. Na świecie obserwujemy modę na lata 60. i 70. Powstają kapele nastolatków, którzy grają jak młodzi Beatlesi - i brzmią rewelacyjnie. A na billboardach pełno jest dziewczyn w dzwonach. Marcin Mindykowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!