Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Dudek: Nie oczekujcie, że wygramy Euro

Redakcja
Jerzy Dudek
Jerzy Dudek sylwia dąbrowa
Z Jerzym Dudkiem, byłym reprezentantem Polski, rozmawiają Hubert Zdankiewicz i Tomasz Biliński

Pana nowa książka nosi tytuł "Pod presją". Patrząc na finisz ekstraklasy można wnioskować, że właśnie brak umiejętności radzenie sobie z presją był kluczowy przy rozdziale miejsc na podium.
Ekstraklasa się zmieniła. Wcześniej prawie zawsze było tak, że jeden, lub dwa zespoły odstawały wyraźnie od reszty. Gdy Wisła Kraków za czasów Henryka Kasperczaka jechała np. do Łęcznej, to piłkarze zdawali sobie sprawę, że wygrali, jeszcze przed wyjściem na boisko. W latach 80. nie było mocnych na Górnika Zabrze. Teraz poziom się wyrównał i okazuje się, że niektóre zespoły mają problem, gdy trzeba zrobić jeszcze jeden krok i potwierdzić, że naprawdę jest się najlepszym. Z presją nie radzą sobie zwłaszcza młodzi piłkarze. Jeden sezon mają udany, bo grają na luzie. Potem media i kibice zaczynają uważniej im się przyglądać. Zaczynają się wymagania, a oni zaczynają się gubić.

Euro 2012 ZOBACZ, CO NAS CZEKA

Nie tylko polscy piłkarze nie radzą sobie z presją. Cristiano Ronaldo zawiódł przy rzucie karnym w półfinale Ligi Mis-trzów z Bayernem.
Psychika sportowca jest niezgłębiona. W ogóle ludzka psychika, bo przecież nie tylko sportowcy żyją pod presją. Na boisku presja jest jednak ogromna i bardzo ciężko tak to opanować, że się powie: "Teraz to ja na pewno strzelę, jestem pewny siebie". Bo tak naprawdę my tego sami nigdy nie wiemy. Jeden moment w meczu, nieudane zagranie czy gwizd kibica, może nam zabrać tyle pewności siebie, że potem nie wiadomo jak sobie z tym poradzić. Ciśnienie skacze, koncentracja gdzieś ulatuje. Dlatego właśnie tak ważne jest wypracowanie metod radzenia sobie z tym stresem. Przykład Cristiano udowadnia, że jest tylko człowiekiem.

Czy Łukasz Piszczek wytrzymałby presję w Realu Madryt?
Nie da się ukryć, że jest ogromna. To jest jednak indywidualna kwestia każdego zawodnika, jak on się potrafi odnaleźć w takiej sytuacji. Trudno ocenić. Łukasz powinien jednak dać sobie radę. Już to udowodnił. Od momentu, kiedy był bardzo krytykowany w Polsce za udział w aferze korupcyjnej gra moim zdaniem jeszcze lepiej. Jest bardziej skoncentrowany, bardziej zdeterminowany. To świadczy, że ten chłopak potrafi przekuć presję w sukces.

A jego koledzy z reprezentacji Polski? Zaraz po losowaniu powiedział pan w studiu TVP, że wstyd będzie nie wyjść z takiej grupy. Jakiś czas później stwierdził pan, że podczas Euro 2012 nie mamy szans na sukces…
Chciałem wtedy powiedzieć, że to będzie obciach jeśli nie wyjdziemy z grupy po takim szczęśliwym losowaniu. Ja taką grupę narysowałem przed losowaniem w studiu, jako swoją wymarzoną. Z drobną tylko różnicą, bo napisałem: "Rosja, bądź Chorwacja". Nie tylko zresztą ja - 80 procent Polaków marzyło o takiej grupie. Trzeba jednak być realistą i dlatego właśnie powiedziałem później to, co powiedziałem. Żeby uświadomić ludziom w jakim miejscu jest ta reprezentacja. Że niby na jakiej podstawie teraz nagle wymaga się od niej awansu do ćwierćfinału? Wielu ludzi zapomniało już jak bardzo ta drużyna była przez ostatnie dwa lata krytykowana. Jak eksponowane było nasze miejsce w rankingu FIFA. A teraz nagle mamy odwrócenie sytuacji i wszyscy mówią, że z takiej grupy musimy wyjść.

Czyli nie musimy?
Jestem ambitną osobą i nie wyobrażam sobie innego scenariusza, niż awans do ćwierćfinału. Przy odpowiednim podejściu to realne, choć takie same szanse mają nasi rywale. Kiedy rozmawiałem z dyrektorem sportowym kadry Czech Vladimirem Smicerem powiedział, że zupełnie nie widzi faworyta tej grupy. Ze statystyk wynika jednak, że jesteśmy najsłabszym uczestnikiem Euro, dlatego nie oczekujmy zwycięstwa w całym turnieju.

Co pan ma na myśli mówiąc o odpowiednim podejściu?
Atmosferę - ci piłkarze dosłownie muszą chcieć za siebie umierać. Gdy jeden ma słabszy dzień inni muszą go wspierać. To niby banał, ale bardzo ważny.

Nie zaskoczyły pana powołania Franciszka Smudy?
Miałem trochę inny typ co do bramkarzy. Myślałem, że selekcjoner zdecyduje się na Tomasza Kuszczaka, który zmienił w koń-cu klub. Co prawda tylko na drugoligowy, jednak w Watfordzie radzi sobie bardzo dobrze i praktycznie co tydzień jest wyróż-niany. Spodziewałem się, że w kadrze zastąpi Łukasza Fabiań-skiego, który jest tylko zmiennikiem Wojciecha Szczęsnego w Arsenalu. Rozumiem jednak argumentację selekcjonera, który stwierdził, że po pięciu latach siedzenia na ławce to za mało, by od razu dokonywać poważnych zmian w kadrze. Szkoda mi również Irka Jelenia, który mógł przez najbliższy miesiąc odzyskać dobrą formę i zostać naszą tajną bronią na Euro. Ogólnie jednak nie było takich zaskoczeń, jak w 2006 roku, kiedy powołania na mundial ogłaszał Paweł Janas. Moim zdaniem wyszła tu mądrość Smudy, który nie chciał wywoływać żadnych kontrowersji, na których skupiłaby się uwaga opinii publicznej.

Wspomniał pan, że młodzi piłkarze słabiej radzą sobie z presją. Tymczasem mamy jedną z najmłodszych drużyn w Euro.
Jeśli opanuje się tę presję i nastawi zespół w taki sposób, aby nie odczuwał tak dużej odpowiedzialności, to ten młody wiek może być atutem. Polacy są głodni sukcesu i zdeterminowani, aby zmienić oblicze tej reprezentacji. Mają wielką szansę, aby pomóc naszej piłce, która cała przecież jest w dużym dołku. Bardzo ważne jest, żeby reprezentacja jak najszybciej znalazła wspólny język z kibicami i mediami. Żeby piłkarze widzieli, że rodacy są z nimi na dobre i na złe. Muszą czuć ich zaufanie. Bez tego trudniej będzie im pokazać wszystko co potrafią.

Mówiło się ostatnio, że dostał pan propozycję dołączenia do sztabu kadry...
Karty są rozdane. Trener bramkarzy już jest i nowego nie potrzeba. Sztab się dociera... Oczywiście jeśli selekcjoner wpadnie na pomysł, żebym pojechał na kadrę, to pojadę. Jest już nawet taki plan, żebym dołączył na kilka dni podczas zgrupowania w Austrii. Zobaczył jakiś sparing, podzielił się refleksjami.

W książce pisze pan o tym, jak pod wpływem Jose Mourinho leczył się z tzw. polskiego myślenia. My zawsze zakładamy, że coś może nam się nie udać, bo wolimy być pozytywnie zaskoczeni. A on wchodził do szatni przed meczem i mówił "Dziś na pewno wygramy"...
(Śmiech) Myślę, że to wynika z naszej historii. Tego w jakim ustroju żyliśmy. Takie charaktery nie były w nim mile widziane. Ludzie pewni swego byli szybko ściągani za nogi w dół. To jest właśnie ta różnica między nami, a choćby takimi Portugalczykami. Nie tylko Mourinho jest taki. Cristiano Ronaldo i Pepe - choć pochodzi z Brazylii - również. To są zawodnicy niesłychanie pewni swoich umiejętności. Tego, co chcą osiągnąć. My Polacy mamy oczywiście inne zalety, które możemy eksponować. Jesteśmy pracowici - to zostało już dostrzeżone w Europie - gościnni i bardzo skromni. Swojej mentalności nie jesteśmy w stanie się szybko pozbyć. Możemy tylko ją modyfikować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!