Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Woli mieć pod górkę

Rafał Musioł
Justyna Kowalczyk w towarzystwie Aleksandra Wierietielnego i Apoloniusza Tajnera
Justyna Kowalczyk w towarzystwie Aleksandra Wierietielnego i Apoloniusza Tajnera fot. WOJCIECH MATUSIK
Za niespełna trzy tygodnie w szwedzkim Gaellivare ruszy karuzela Pucharu Świata w biegach narciarskich. Do grona ścisłych faworytek znów będzie należała Justyna Kowalczyk.

- Nie przeszkadza mi to, już zdążyłam się oswoić z taką sytuacją - bez fałszywej skromności przyznaje studentka katowickiej AWF, dodając jednak, że w pierwszych startach sezonu nie spodziewa się wielkich sukcesów.

Jej trener Aleksander Wierietielny także jest wyraźnie zadowolony z okresu przygotowawczego.
- Udało nam się zrealizować wszystkie plany, podobne zresztą do ubiegłorocznych, bo po co zmieniać coś, co się świetnie sprawdziło - stwierdził szkoleniowiec. - Wprowadziliśmy jednak pewną nowinkę do treningów: Justyna jeździła na wyczynowym rowerze. Nawiasem mówiąc, aby go dostać musieliśmy odbyć mocną rozmowę z działaczami Polskiego Związku Narciarskiego. Chciano na przykład kupić nam rower amatorski, a my jesteśmy przecież zawodowcami.

Prezes PZN, Apoloniusz Tajner, nieco tonował tę wypowiedź.
- Wystarczyła jedna rozmowa i związek kupił odpowiedni rower. Był to jednak wydatek aż 11.000 złotych, więc wymagał konsultacji - uściślił szef polskiego narciarstwa.

Justyna Kowalczyk okazała się całkiem utalentowaną kolarką.
- Sprzęt ma taki, że może startować w Tour de France. Podczas zgrupowania w Sierra Nevada wjeżdżała na górę o różnicy 2.000 metrów. Za pierwszym razem zajęło jej to 2,5 godziny, natomiast podczas ostatniego, siódmego treningu, urwała z dwóch godzin aż siedem minut - opowiadał Wierietielny.
- Ale jeździłam tylko pod górkę, bo tak wolę. Na dół chyba się boję - ze śmiechem dodała sama biegaczka.

Rower to być może odpowiednik bułki z bananem a la Adam Małysz, ale najważniejsze są narty. Tych Kowalczyk będzie miała pod dostatkiem.

- Raz do roku na lodowcu w Norwegii zbierają się przedstawiciele największych firm produkujących narty. Przywożą kilka tysięcy par "desek", a serwismeni najmocniejszych reprezentacji wybierają z nich te, dla swoich zawodników i zawodniczek. Teraz mieliśmy tam swoich ludzi. Justyna ma do dyspozycji 10 par treningowych, 20 testowych i 50 startowych, które codziennie trzeba "naoliwić" - wyliczył Wierietielny.

To jednak nie koniec ciekawostek - prawdopodobnie w tym sezonie Kowalczyk będzie też korzystać z nart nie wymagających smarowania.
- Wystarczy je przetrzeć papierem ściernym. Nie da się na nich osiągnąć znakomitych wyników, ale też nie traci się zbyt wiele, a to bardzo ważne, bo w minionym sezonie trzy razy nasz serwismen Ulf Olsson mocno się pomylił - dodał szkoleniowiec naszej biegaczki.

Kolejną nowinką jest fakt, że PZN zamierza w tym sezonie wystawiać na zawodach Pucharu Świata sztafetę.
- Jest grupa obiecujących dziewczyn, chcemy, żeby wystartowały zespołowo także na igrzyskach w Vancouver - nie ukrywa szef wyszkolenia PZN, Marek Siderek.
- W tych sztafetowych startach też dam z siebie wszystko - zapewnia Kowalczyk, która jeszcze kilka lat temu zapewniała, że gdyby chciała uprawiać sport drużynowy, to wybrałaby koszykówkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!